Apple nie chce, byśmy sami mogli naprawiać elektronikę – bo możemy sobie zrobić przy tym krzywdę
Kongres stanu Nebraska pracuje nad ustawą zwaną potocznie „Right to Repair” (prawo do naprawy). Nowe przepisy mają zobowiązać producentów elektroniki do sprzedaży części zamiennych klientom indywidualnym i niezależnym warsztatom oraz publicznego udostępnienia wszelkich informacji wymaganych do przeprowadzenia diagnostyki i naprawy urządzeń. Podobne przepisy chcą wprowadzić stany Illinois, Kansas, Massachusetts, Minnesota, Nowy Jork, Tennessee i Wyoming. Nebraska jest na razie jedynym, który rozpocznie publiczne wysłuchania w tej sprawie – i tu właśnie mogliśmy odkryć, że zdecydowanym przeciwnikiem tego prawa jest Apple.
16.02.2017 00:01
Media nieoficjalnie dowiedziały się, że podczas wysłuchań, które odbędą się 9 marca, przedstawiciel firmy z Cupertino wypowie się przeciwko takim rozwiązaniom prawnym, argumentując, że dokonywanie napraw samodzielnych bądź przez nieautoryzowane punkty jest ryzykowne, gdyż może doprowadzić do problemów z akumulatorem i pożaru.
Apple nie jest jedyne. Koncerny i reprezentujący ich lobbyści chwytają się najprzedziwniejszych sposobów, by przekonać prawodawców o szkodliwości tego typu rozwiązań. W ubiegłym roku lobbyści zeznawali przed kongresem stanu Minnesota, argumentując, że próba naprawy urządzenia z pękniętym ekranem może skończyć się zranieniem palców, a lobbing Apple'a i IBM-a spowodował, że zaproponowana ustawa nie trafiła pod obrady legislatury stanu Nowy Jork.
Tym razem może być jednak inaczej. Po pierwsze obecnie akcję ogólnokrajowego wprowadzania takich ustaw pod obrady stanowych kongresów prowadzi organizacja Repair.org, która skupia niezależne warsztaty. Jej przedstawiciele argumentują, że reprezentowane przez nią firmy cierpią wskutek prób monopolizowania rynku napraw przez producentów. Po drugie, ustawy wsparła wpływowa American Farm Bureau Federation, skupiająca farmerów. Mocnym argumentem za umożliwieniem napraw może być też fakt, że tak czy inaczej są one dokonywane. Majsterkowicze sami tworzą podręczniki napraw i je udostępniają, istnieje też nieoficjalny rynek części zamiennych pochodzących z Chin lub z zepsutych urządzeń.
Gay Gordon-Byrne, dyrektor Repair.org mówi, że jeśli koncerny tak obawiają się o bezpieczeństwo użytkowników korzystających z naprawianych urządzeń, to powinni dać ludziom jak najwięcej informacji dotyczących sposobów uniknięcia niebezpieczeństwa. Jeśli obawiają się eksplodujących akumulatorów, niech umieszczą na nich ostrzeżenia i udostępnią informacje na temat bezpiecznych metod wymiany.
Przepisom o prawie do naprawy sprzeciwiają się nie tylko producenci elektroniki. Przedstawiciele znanego producenta sprzętu rolniczego, Johna Deere'a napisali do parlamentu Kansas, że są przeciwko tego typu rozwiązaniom prawnym, gdyż chcą zapobiec niezamierzonym zmianom sprzętu oraz że ustawę należy odrzucić, by chronić inwestycje klientów w sprzęt. Innymi słowy, John Deere dba o to, by traktor, samodzielnie naprawiony przez rolnika bądź lokalnego mechanika, nie stracił zbytnio na wartości.
Repair.org rozpoczęło dużą ofensywę wiedząc, że jeśli takie ustawy zostaną zaproponowane tylko w jednym lub dwóch stanach, to koncerny z łatwością doprowadzą do ich odrzucenia. Organizacja ma nadzieję, że w bieżącym roku w życie wejdzie chociaż jedna taka ustawa. Po cichu liczy bowiem, że powtórzy się historia z prawem do naprawy samochodów. Gdy w 2012 roku w stanie Massachusetts uchwalono tego typu przepisy, stały się one de facto przepisami ogólnokrajowymi, gdyż koncerny samochodowe wolały stosować takie rozwiązania na terenie całych USA, niż walczyć w poszczególnych stanach o odrzucenie ustaw.
Jeśli Repair.org zdoła osiągnąć swój cel, to wpłynie to nie tylko na konsumentów w USA. Łatwiejsza dostępność części zamiennych i obowiązek udostępniania narzędzi diagnostycznych oraz publikowania dokumentacji naprawczej pomogą ludziom na całym świecie, ograniczą zapotrzebowanie na nowy sprzęt, a co za tym idzie ilość niemożliwych do zutylizowania elektrośmieci.