Apple vs Epic. O co chodzi w tej batalii prawnej? - tłumaczymy
W miniony poniedziałek 3 maja 2021 r. rozpoczęła się rozprawa dotycząca firm Apple i Epic Games. Dwaj giganci technologiczni poszli ze sobą na noże, a werdykt sądu będzie miał za sobą daleko idące konsekwencje dla rynku wartego wiele miliardów dolarów.
Co jest przedmiotem sporu Apple i Epic?
Firma Apple wyrzuciła ze swojego cyfrowego sklepu (dla smartfonów iPhone) popularną grę "Fortnite" Epic Games. To dlatego, że Epic chciał, aby wszelkie płatności dokonywane wewnątrz gry szły w całości do własnej kieszeni. Apple jednak zabiera dla siebie 30 procent każdej transakcji, choć niekiedy przyznaje specjalne wyjątki.
Mówimy tutaj o gigantycznych pieniądzach - gra wg danych SuperData zarobiła 1,8 miliarda dolarów w 2019 roku (czyli na rok przed usunięciem jej ze sklepu Apple). Użytkownicy przeznaczyli tyle pieniędzy na różne przedmioty do kupienia w grze - np. skórki na bronie, nowe postaci, itp.
Epic Games chce nie tylko przywrócenia "Fortnite" do sklepu App Store, ale i zmian zasad, tak aby gry umożliwiały wykorzystywanie alternatywnych systemów płatności, a nie tylko tych od Apple.
Stanowisko Epic Games
Epic jest zdania, że działania Apple są i szkodliwe dla całego rynku. Niepozwalanie na to, żeby gry i aplikacje mogły być na iOS (system operacyjny iPhone'ów i iPadów) sprzedawane w innych cyfrowych sklepach jest zdaniem CEO Epic, Tima Sweeneya, monopolistyczne.
Sweeney uważa, że konsumenci cierpią na tym, że Apple nie pozwala sprzedawać programów i gier na iPhone'y poza własnym sklepem oraz nie dopuszczając innych systemów płatności niż Apple.
Epic nie żąda finansowej rekompensaty od Apple, lecz chce aby gigant technologii zmienił swoje podejście do kontroli gier i aplikacji na iPhone'y i iPady.
Firma Epic bierze więc na siebie ogromne straty finansowe, aby dopiąć swego. "Fornite pozostawił po sobie dziurę o wielkości 1,2 miliarda dolarów" - pisał Craig Chapple z firmy analitycznej SensorTower w kontekście usunięcia "Fortnite'a" z platform mobilnych (iOS i Android - na tę drugą platformę "Fortnite" potem powrócił).
Stanowisko Apple
Apple z kolei uważa, że przez panujące zasady, czyli zamknięcie aplikacji i gier w obrębie sklepu App Store i systemu płatności Apple - system jest całkowicie bezpieczny. Bezpieczeństwo jest dla giganta technologicznego głównym punktem marketingowym.
Prawnicy Apple są także zdania, że rynek gier wideo jest gigantyczny, a firma ma w nim jedynie niewielki udział. Dlatego też, zdaniem działu prawnego Apple, nie można posądzać korporacji o nadużywanie pozycji, której de facto nie ma.
Co z tego wyniknie?
Rozprawa dopiero się zaczęła, ale już padły ostre słowa. "Apple jest jak sprzedawca samochodów, który pobiera dodatkowe opłaty od kupujących za każdym razem, gdy tankują benzynę" – grzmiała Katherine Forrest, prawnik reprezentujący Epic. To aluzja do tego, że przez prowizję na opłaty, koszty kupowania przedmiotów do Fortnite musiały być droższe, aby finansowo opłaciły się Epic.
Apple odbiło piłeczkę mówiąc, że "Epic prosi o interwencję rządu, aby ten odebrał konsumentom wybór, jaki teraz mają" – takie stanowisko podała reprezentująca firmę Karen Dunn. "Epic chce, byśmy byli Android, ale my nie chcemy tacy być" – tłumaczyli się prawnicy Apple. "Nasi klienci tego nie chcą" - dodali.
Przebieg rozprawy wskazuje na to, że największym problemem będzie tutaj wskazanie tego, co jest "konkurencją" w kontekście Apple i to, jakiego rodzaju "monopol" (i nad czym) posiada firma.
Rozprawa ma trwać 3 tygodnie, a więc skończy się pod koniec maja 2021 r., a w jej trakcie sąd przeanalizuje model biznesowy Apple i to, czy praktyki firmy nie są nieuczciwe.
Jeśli Epic zdoła wygrać w sądzie, sklep Apple zmieni się nie do poznania, aczkolwiek przed Epic stoi nie lada wyzwanie, aby przekonać do swoich racji.