Autonomiczne auto Google'a miało pierwszy „poważny wypadek”. Winny jest człowiek
Po 13 mniejszych i większych stłuczkach z udziałem autonomicznych samochodów firmy Google 1 lipca doszło do wypadku poważniejszego, w którym ucierpiał nie tylko pojazd, ale też trzech pracowników firmy. Sceptycy z pewnością się tego spodziewali, ale tym razem to nie automat zawiódł.
O wypadku firma Google poinformowała dopiero wczoraj. Jeden z dwudziestu zmodyfikowanych SUV-ów Lexusa, które jeżdżą po drogach w Mountain View prowadzone przez komputer, został mocno uderzony od tyłu przez inny samochód. Zdarzenie miało miejsce na drodze publicznej. Z raportu firmy Google możemy dowiedzieć się, że jej autonomiczne auto stało nieruchomo w tłoku (prawdopodobnie czekając na zmianę świateł), gdy zostało uderzone przez samochód jadący z prędkością 17 mil na godzinę (27 km/h).
Autonomiczne samochody brały już udział w drobnych stłuczkach, ale to pierwszy wypadek, w którym byli ranni. Na szczęście żadnemu z pracowników Google'a nic poważnego się nie stało. Cała trójka została przewieziona do szpitala, gdyż skarżyli się na bóle, ale szybko zostali zwolnieni do domów. Kierowca samochodu, który uderzył w autonomicznego Lexusa, również został zbadany w szpitalu – skarżył się na bóle szyi i pleców.
W ciągu ostatnich sześciu lat, które przekładają się prawie dwa miliony mil (ponad 3 miliony kilometrów) przejechanych przez autonomiczne samochody, jest to czternasty wypadek. Google utrzymuje, że w 11 z tych 14 wypadków samochody z jego floty były uderzone od tyłu, gdyż wjechali w nie inni użytkownicy dróg publicznych. Podobno żaden z wypadków nie został spowodowany przez komputer pokładowy i zawsze winni byli ludzie.
Co więcej, znany jest przypadek, gdy dwa autonomiczne samochody uniknęły wypadku na drodze. Autonomiczny samochód firmy Google spotkał się z samoprowadzącym się Audi, należącym do Delphi Automotive. Podobno było blisko, ale Audi zachowało się prawidłowo, zrezygnowało ze zmiany pasa i nikomu nic się nie stało.
Analizując raporty firmy Google można odnieść wrażenie, że w autonomiczne samochody podejrzanie często ktoś wjeżdża od tyłu. Jasnym tu jest, że winni są ludzie, którzy prowadząc bujają w obłokach zamiast zwracać uwagę na to, czy ktoś stoi przed nimi. Wnioski są oczywiste – pod tym względem autonomiczne auta wypadają dużo lepiej niż ich konkurenci prowadzeni przez żywych kierowców.
Kolejnym krokiem, jaki podejmie firma Google, jest wymyślenie sposobu na ostrzeganie kierowców, gdy istnieje ryzyko, że wjadą od tyłu w kolejnego autonomicznego Lexusa albo dowolny inny samochód. Można oczywiście sięgnąć po proste sygnały dźwiękowe, ale to uczyniłoby Mountain View najgłośniejszym miastem na planecie.