Bamboo Pen & Touch w barwach ostrzegawczych i bezprzewodowo
Wacom pod koniec września odświeżył konsumencką linię tabletów piórkowych Bamboo. Tym razem modele można bardzo łatwo odróżnić po kolorach — na przykład Pen & Touch ma jaskrawożółty spód i uszko na piórko, a przypisane do niego piórko ma żółtą „gumkę”. Mieliśmy okazję sprawdzić go w praktyce.
Na żywo wygląda to trochę jak kamizelka ostrzegawcza, ale na szczęście spód tabletu nie jest odblaskowy :). Nowy Pen & Touch jest bardzo dobrze wykonany, odpowiednio ciężki (aż 418 g) i wyposażony w bardzo dobrej jakości antypoślizgowe nóżki. Podobnie jak w poprzedniej linii, tu również znalazły się cztery fizyczne przyciski funkcyjne, tym razem o bardzo ciekawej powierzchni, która przypomina pognieciony papier. Materiał jest miły w dotyku i nie miałam problemów z rozpoznaniem przycisków po ciemku. Niestety nie można tego samego powiedzieć o granicach obszaru roboczego. Obszar czuły na dotyk i nacisk piórka jest oznaczony jedynie delikatnymi kreskami na rogach. W większości sytuacji oznaczeń nie widać, a nie są wyczuwalne pod palcami. Między dwoma środkowymi znajduje się dioda sygnalizująca tryb pracy tabletu. W stanie bezczynności i podczas pracy w trybie dotykowym świeci na niebiesko, zbliżenie piórka na mniej niż 17 mm od powierzchni tabletu sygnalizowane jest światłem białym. Urządzenie jest spore (278 x 176 mm) i zaskakująco grube (11 mm). Powierzchnia robocza to 147 x 92 mm.
Widać, że Wacom przyłożył się do tej linii produktów. Po pierwsze, co bardzo mnie cieszy, odrzucona została koncepcja stałego kabla USB. Jego miejsce zajęło gniazdo USB typu Micro-B, które znajdziemy teraz również w większości telefonów, tabletów, aparatów i innych gadżetów. Dzięki temu w podróż wystarczy zabrać jeden kabel, którym podłączymy wszystkie urządzenia. Ma to również praktyczne zastosowanie niezwiązane z transportem urządzenia: do tabletu za około 165 złotych możemy dokupić zestaw łączności bezprzewodowej złożony z baterii, nadajnika i odbiornika. W obecności bezprzewodowego modułu kabel jest zupełnie zbędny, jeśli akurat nie ma potrzeby ładowania baterii.
Na odbiorniku znajduje się dioda sygnalizująca pracę oraz wyłącznik. Baterię i nadajnik umieszczamy pod pokrywą od spodu tabletu, odbiornik w gnieździe USB komputera… i gotowe. Czas pracy tabletu na baterii nie jest imponujący, Bamboo wytrzyma maksymalnie tydzień użytkowania po kilka godzin dziennie. Ale bateria jest ładowana kiedy tablet podłączamy za pomocą kabla, a jej stan możemy podejrzeć w oknie programu konfiguracyjnego, więc raczej nie ma ryzyka, że się znienacka wyczerpie. Można tam również ustawić czas, po którym tablet zostanie uśpiony (tryb energooszczędny) i oczywiście skonfigurować tryb pracy i parametry piórka, gesty dotykowe i funkcje przycisków. Niestety ten mały zestaw kosztuje tyle, co połowa drugiego tabletu. Za tę cenę spodziewałabym się porządnego modułu Bluetooth, a otrzymałam radiowy zestaw nadajnik + odbiornik. Szczęśliwie jest to na tyle dobrej jakości zestaw, że nie widać różnicy między pracą z wykorzystaniem zestawu bezprzewodowego, a korzystaniem z tabletu podłączonego kablem. Do tabletu nie dołączono etui, ale odbiornik można schować w gumowanej kieszonce obok nadajnika, a piórko w tym modelu bardzo dobrze trzyma się w materiałowym uszku, więc problemów z transportem sprzętu nie miałam i niczego nie zgubiłam.
Praca z bezbateryjnym piórkiem jest bardzo przyjemna. Piórko jest lekkie i bardzo dobrze leży w dłoni, i w tej generacji urządzeń jest bardzo dobrze wykonane. Materiał nieco przypomina gumę, przez co piórko doskonale się trzyma nawet po kilku godzinach pracy. Na piórku znajdują się dwa przyciski, które w tym modelu znajdują się jak na mój gust nieco za wysoko. 1024 stopnie nacisku i wysoka rozdzielczość sprawiają, że nawet z monitorem o rozdzielczości większej niż HD pracuje się bardzo dobrze. Wszystko po prostu działa tak jak trzeba, ale po tej firmie niczego innego bym się nie spodziewałam, choć tradycyjnie końcówka stanowiąca odpowiednik gumki radośnie postukuje przy energicznych ruchach.
Widać również, że od poprzedniej generacji Bamboo Wacom dopracował mechanizm pracy z gestami wielodotykowymi. Jedyny problemem, jaki napotkałam, była interpretacja gestu przewijania (przeciągnięcie dwoma palcami w dół lub w górę) jako obracania. Poprzednia generacja Bamboo negatywnie nastawiła mnie do sterowania komputerem za pomocą wielodotyku na tablecie, ale tu widać wyraźną poprawę jakości wrażeń.
Czas płynie, produkty się rozwijają, ale niektórych rzeczy Wacom nie zamierza zmieniać. Okno konfiguracji tabletu wygląda tak samo od lat, dzięki czemu wieloletni użytkownicy tabletów Wacoma nie mają problemów ze znalezieniem potrzebnych opcji. Za to nareszcie oprogramowanie do obsługi tabletu doczekało się instalatora z prawdziwego zdarzenia z nowoczesnym, miłym dla oka ekranem powitalnym. Wyeliminowane zostały również pewne drobne problemy, z którymi spotkałam się pracując z poprzednimi wersjami oprogramowania i sprzętu Wacoma, jak trudności z rozpoznawaniem dotyku po kilku godzinach pracy bez przerwy i błędy przy instalacji urządzenia.
Tym razem produkt firmy Wacom mnie nie zawiódł. Tablet doskonale spełnia swoje zadanie, a jednocześnie nie wymaga ode mnie zmiany przyzwyczajeń, które pielęgnuję od czasów Graphire 4. A nowicjuszy z pewnością ucieszy dołączony do oprogramowania interaktywny samouczek, który krok po kroku wprowadza do użytkowania tabletu piórkowego. Warto jednak zainteresować się również modelem Bamboo Fun S, którego cena jest wyższa o zaledwie 40 złotych, a wraz z tabletem otrzymujemy oprogramowanie Adobe Photoshop Elements w wersji 8. Będzie zresztą okazja aby się zapoznać bliżej z linią Fun, gdyż wkrótce opublikujemy recenzję większego Bamboo Fun M, sprzedawanego wraz z programami Photoshop Elements 9, Corel Painter Essentials i ArtRage.