Ban na TikToka. Kolejne kraje zakazują aplikacji
TikTok musi zniknąć z urządzeń pracowników administracji publicznej. Na podjęcie takiej decyzji decydują się władze kolejnych krajów: od początku tego roku na listę wpisały się już Stany Zjednoczone i Kanada. Podobny nakaz wydały służby informatyczne Komisji Europejskiej.
Aplikacja TikTok cieszy się olbrzymią popularnością użytkowników. Interesują się nią także służby i wnioski, do jakich dochodzą, nie należą do szczególnie pozytywnych. Istnieją poważne obawy związane z tym, czy dane użytkowników są odpowiednio chronione i czy nie trafiają w niewłaściwe miejsca. Aby strzec informacji dotyczących bezpieczeństwa narodowego na blokadę TikToka decydują się kolejne kraje.
Dlaczego TikTok jest banowany?
Krótko: chodzi o prywatność i bezpieczeństwo. TikTok jest aplikacją, do której uciekają i twórcy, i widzowie. W stosunkowo krótkim czasie zdołała przejąć sporą część ruchu, który do tej pory odbywał się w obrębie YouTube’a czy Instagrama. W samych Stanach Zjednoczonych każdego miesiąca korzysta z niej ponad 100 milionów osób. Rzecz w tym, że ich dane są przetwarzane na chińskich serwerach i – jak powiedziała Anye Kokas z University of Virginia – "istnieją obawy związane z brakiem przejrzystości algorytmicznej w aplikacji TikTok".
Urzędnicy państwowi mają poważne obawy związane z tym, że dane użytkowników mogą nie być odpowiednio chronione, a w ich posiadanie mogą wejść przedstawiciele chińskiego rządu. Prawodawcy uważają też, że ostatecznie aplikacja może zostać wykorzystana przez chińskie władze do szerzenia dezinformacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
TikTok banowany przez kolejne kraje
Zaczęło się od tego, że w 2020 roku władze Indii nałożyły całkowity zakaz pobierania, instalowania i korzystania z TikToka (obok wielu innych aplikacji rodem z Chin). Tymczasowe bany pojawiły się także w Indonezji, Bangladeszu czy Pakistanie, a w zeszłym roku tajwańscy prawodawcy zablokowali program na urządzeniach rządowych.
Od dłuższego czasu o planach zablokowania TikToka na rządowych urządzeniach mówią także przedstawiciele władz USA. Na przełomie lutego i marca Biały Dom wyznaczył termin 30 dni – wszystkie agencje rządowe mają właśnie miesiąc, aby upewnić się, że prawodawcy i przedstawiciele amerykańskiej administracji nie mają tej aplikacji na swoich służbowych urządzeniach.
Jak podaje BBC na wojnę z TikTokiem idzie teraz także Kanada. Tamtejsi prawodawcy również zadecydowali, że aplikacja nie może być instalowana i wykorzystywana na służbowych smartfonach i tabletach, znajdujących się w posiadaniu przedstawicieli administracji publicznej. Jednak temat nie dotyczy wyłącznie Azji i Ameryki Północnej, bo takie same plany ma Komisja Europejska.
Już 23 lutego unijne służby informatyczne wezwały wszystkich pracowników KE do odinstalowania TikToka – zarówno ze służbowych urządzeń, jak i tych prywatnych, o ile znajdują się na nich wrażliwe dane lub korporacyjne narzędzia. Przykładowo: nakazem objęty jest też prywatny smartfon łączący się ze służbową skrzynką mailową. Termin mija 15 marca – tego dnia TikTok ma się już nie znajdować na żadnym urządzeniu należącym do członków Komisji Europejskiej.
TikTok przekonuje, że można mu zaufać
Przedstawiciele TikToka przyznali, że są "rozczarowani tymi decyzjami". Ogłosili też, że nawiązali już kontakt i zamierzają udowodnić, że właściwie chronią danych setek milionów ludzi, korzystających z aplikacji w krajach Unii Europejskiej i Ameryki Północnej. Jak na razie nie udało się im jednak dostarczyć przekonujących dowodów i argumentów.
Władze Kanady przyznają równocześnie, że i one nie mają dowodów na bezprawne wykorzystanie danych przez właścicieli TikToka. Zaznaczają, że zakaz został wprowadzony prewencyjnie, ale właściwym powodem do jego wprowadzenia, jest już samo zbieranie przez aplikację zbyt wielu danych na temat użytkowników i ich ruchów w sieci.
Wojciech Kulik, dziennikarz dobreprogramy.pl