CETA, czyli tylne wejście dla ACTA

Kurz po odrzuceniu ACTA przez Parlament Europejski już opadł. Teraz komisarze i europosłowie przyglądają się między innymi porozumieniu CETA (Canada-EU Trade Agreement), które prawie się od ACTA nie różni. W Internecie znalazły się wersje robocze kanadyjskiego porozumienia.

Zdaniem Michaela Geista, obserwatora prac nad ACTA z Kanady, obecnie CETA to montowanie „tylnego wejścia” dla pomysłów odrzuconych wraz z ACTA w Unii Europejskiej. Profesor Geist porównał porozumienia na swoim blogu i wysunął tezę, że Komisja Europejska wykorzystuje CETA jako nowe ACTA, maskując swoje postanowienia w szerszym, kanadyjskim porozumieniu handlowym z nadzieją, że Parlament Europejski zaakceptuje te same zasady, które odrzucił wraz z ACTA. Jeśli CETA zostanie przyjęte, ACTA przestanie być widziane jako zagrożenie, bo podobne zasady będą już funkcjonować. Jak nie drzwiami, to oknem.

Piotr Waglowski z Vagla.pl pisze, że problem pewnie tkwi w sposobie działania instytucji europejskich, gdzie Komisja realizuje jedną agendę, Rada inną, a Parlament Europejski inną. I rzeczywiście, wygląda na to, że jedni będą atakować z coraz to innej strony (kraju) i liczyć na to, że w końcu drudzy przepuszczą strzał.

Należy jednak pamiętać, że prezentowane przez prof. Geista dokumenty pochodzą z lutego. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że ACTA polegnie w Parlamencie Europejskim, nie powinno więc dziwić, że CETA jest prawie kopią ACTA. Możliwe, że w innych krajach jest więcej takich dokumentów zawierających przepisy, które miały być przyjęte na Starym Kontynencie. Samo porozumienie CETA zostało stworzone prawdopodobnie na wszelki wypadek, gdyż Kanada miała być stroną ACTA.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)