Chromebook Pixel: piękna, dotykowa, wysokiej rozdzielczości... przeglądarka
Wśród producentów urządzeń określanych jako chromebookiznalazł się niedawno Hewlett-Packard. Trzech to już kompania(chromebooki produkuje też Samsung i Acer), ale zdaniem Paula Thurrota zWinSuperSite – to kompania szkodników, którzy niszczą rynek PC. Robią tobudząc nierealistyczne oczekiwania cenowe wśród konsumentów irujnując funkcjonalność sprzedawanych urządzeń promowaniemgoogle'owego systemu operacyjnego, będącego niczym więcej jakprzeglądarką Chrome z dołożonymi kilkoma funkcjami.Thurrot to znany zwolennik Microsoftu i systemu Windows, ale jegoopinii nie można od tak sobie skreślić jako krzyków fanboja.Chromebooki faktycznie pokazują, że markowi producenci sprzętu PCnie bardzo wiedzą, jak odnaleźć się na rynku, w którym średniacena sprzedaży PC powinna wynosić 800 dolarów,podczas gdy średnia cena sprzedaży laptopów w USA to 420 dolarów.Skazani przez lata na współpracę z Redmond producenci sprzętu nasiebie musieli wziąć ten cenowy wyścig w dół, wskutek któregoich marże kurczyły się do granic opłacalności, podczas gdyMicrosoft tak czy inaczej co jego za Windows mógł brać. Próbazwiększenia marż przez zwykłe pozbycie się Windows może skończyć siętylko porażką – te wszystkie chromebooki niczym bowiem specjalnymsię nie wyróżniają, ostatni model HP to wciąż plastikowy laptopz kiepską baterią (4 godziny), fizycznie bardzo podobny do innychlaptopów HP z preinstalowanym Windows. Zdaniem Thurrota takasytuacja sprawi, że chromebooki podzielą losy netbooków, klasyurządzeń zesłanej już przez wszystkich producentów na śmietnikhistorii.[yt=http://www.youtube.com/watch?v=d2dhMKSKGBg]Może gdyby chromebooki nie byłytak obskurne, były w stanie się czymś odróżnić od tanichlaptopów, konsumenci byliby w stanie zapłacić za nie więcej?Chodzą słuchy, że w samym Google zdają sobie sprawę z małociekawej oferty laptopów z przyspawanym do nich Chrome. Wwarsztatach Mountain View powstawać ma więc urządzenie o nazwieChromebook Pixel. To elegancki laptop z dotykowym ekranem o wysokiejrozdzielczości (2560x1700 pikseli).Pierwszy o tym urządzeniupoinformował na swoim profilu w Google+ Francois Beaufort,programista znany z ujawniania rozmaitych ciekawostek z MountainView. Jego wpis z załączonym wideo zniknął po kilku godzinach,jednak serwis Android Authority zdołał zrobić kopię, i wgrać jąna Dailymotion. Wersja na Dailymotion została zablokowana, alewkrótce po tym pojawiła się na YouTube. Póki co, możecie jąobejrzeć na poniższym wideo:W filmie Chromebook Pixelreklamowany jest jako „Designed by Google. Down to the last pixel”.Być może oznacza to, że Google chce podążyć ścieżką, jakąwypróbowało już przy androidowych tabletach z linii Nexus: wścisłej współpracy z producentem sprzętu projektuje takieurządzenie, jakie by chciało otrzymać. Jak jednak ładny by nie był tennowy Chromebook (zakładając, że powyższe wideo to coś więcej,niż tylko pokaz umiejętności agencji kreatywnej współpracującejz Google), nie rozwiązuje on podstawowego problemu, o którym piszeThurrot: to wciąż tylko przeglądarka, nawet jeśli jest tonajpotężniejsza z przeglądarek. Czy nie lepszym rozwiązaniembyłby niezależny od dostępu do Internetu laptop z realnym systememoperacyjnym I przeglądarką Chrome?