Coraz więcej AMOLED-ów. Czy patrzymy na „postęp”, nie dostrzegając go?
Smartfony już od dawna przestały być nośnikiem innowacji, czego po raz kolejny dowodzi tegoroczny Mobile World Congress. Wyróżniające się urządzenia można policzyć na palcach jednej dłoni, zaś największą premierą okazuje się Nokia 3310. Nie można jednak powiedzieć, że smartfony się nie zmieniają – na postęp patrzymy z roku na rok. Patrzymy, lecz go nie dostrzegamy.
02.03.2017 | aktual.: 02.03.2017 16:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zmieniają się bowiem wyświetlacze. I nie chodzi tutaj tylko o zwiększającą się rozdzielczość, ale o sam ich typ. Przez lata ekrany AMOLED zarezerwowane były przecież jedynie dla flagowych smartfonów z najwyższej półki, jednak według danych DigiTimes, szybko się to zmienia. Jeszcze w tym roku AMOLED-owe wyświetlacze mają trafić do ponad 27% smartfonów, a już w roku 2020 wyposażonych w nie będzie połowa smartfonów.
Do woli można rozwodzić się na temat czynników, które są powodem takich przewidywań. Dla końcowego użytkownika ważniejszy jest jednak wpływ popularyzacji AMOLED-ów na codzienne wykorzystania smartfonów. Gdy AMOLED-y pojawiły się w smartfonach, ich energooszczędność miała wysoką cenę – powszechne były opinie o ich krótkiej żywotności. Ta zresztą byłaby na rękę producentom, gdyż skracałaby interwały pomiędzy kupnem kolejnych urządzeń.
Jak jednak sytuacja prezentuje się dzisiaj, gdy udział AMOLED-owych wyświetlaczy przekracza jedną czwartą? Obok oczywistych zalet, jak np. głębsza czerń, aktualna pozostaje kwestia krótszej żywotności, niż w przypadku LCD. Oczywiście producenci robią wiele, by uniknąć podawania precyzyjnych danych, zwłaszcza, że na kwestię wpływa mnóstwo scenariuszy użycia, które nie są realizowane na smartfonach
Żywotność zmienia się w zależności od praktyk samego użytkownika. Najbardziej narażone na degradacje są matryce, które przez długi czas wyświetlają statyczny jasny obraz, zaś najszybciej wypalają się piksele niebieskie. Wciąż jednak nie sposób wyobrazić sobie takiego profilu codziennego wykorzystania smartfonów, przez co kwestia krótszej, niż w przypadku LCD, żywotności schodzi na dalszy plan.
Nie można także zapominać, że największy producent wyświetlaczy AMOLED, Samsung, wiele zrobił, by zapobiegać zbyt szybkiej degradacji, poprzez wprowadzenie układu PenTile. Początkowo użytkownicy informowali, że między innymi w przypadku czcionek widoczne są na krawędziach pojedyczne piksele. Jeśli jednak założymy, że granicą widoczności jest gęstość na poziomie 300 pikseli na cal, to zarzuty te dezaktualizują się przy dzisiejszych rozdzielczościach.
Pozostaje jeszcze kwestia energooszczędności – AMOLED-y najmniej energii pobierają w przypadku ciemnych ekranów. To wystarczyło do powstania społeczności, które wymieniają się aplikacjami z opcją ciemnego motywu, by zaoszczędzić nieco energii. Czy jednak takie zabiegi faktycznie mają wpływ na czas pracy na jednym ładowaniu? Sprawdził to swojego czasu serwis Phone Arena. W przypadku Galaxy S7, wyświetlającego ciemne ekrany, oszczędność w stosunku do standardowego wyglądu TouchWiz wyniosła od 1,2 do 3,2%. Faktem pozostaje jednak mniejszy apetyt na energię w stosunku do LCD.
Postęp jaki jest, każdy widzi. Oczywiście tylko, jeśli założyć, że upowszechnianie się wyświetlaczy AMOLED, które pojawiły się w smartfonach niemal przed dekadą, jest jakąkolwiek formą postępu. Rozwój jednak nie przebiega równomiernie – gdy w Polsce autonomiczne samochody pozostają futurologiczną ciekawostką, w Kalifornii stanowią częsty widok. Coraz częściej oglądać będziemy także AMOLED-y, które dowodzą, że faktyczny rozwój smartfonów wyznaczają nie błyski fleszy na branżowych targach, lecz data trafienia nowinki pod strzechy.