Crackdown
Wcielanie się w rolę super-bohatera to ostatnimi czasy bardzo popularne zajęcie. Unikalne zdolności, specjalne moce i idący z tym w parze respekt tłumu - marzenie każdego wychowanego na MTV nastolatka? Bardzo możliwe. Jednak zamiast wyrywania śmietników na imprezach w pobliskich świetlicach, Microsoft za sprawą gry Crackdown proponuje nam zdecydowanie bardziej subtelną rozrywkę. Jesteś gotowy by wcielić się w rolę bezimiennego Agenta w celu oczyszczenia miasta ze zbędnego balastu, jaki stanowią tutaj szefowie trzech bezwzględnych gangów? Przygotuj się zatem, bo skok z 30 piętra może zaboleć...
02.03.2007 | aktual.: 01.08.2013 01:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pacific City. Typowa metropolia przyszłości, w której na chodnikach zauważa się tłumy zabieganych ludzi, a ogromne drapacze chmur niemal przesłaniają promienie słoneczne próbujące przebić się w kierunku ulic miasta. Oprócz zwykłych szarych obywateli spotkamy tu jednak na swej drodze coś jeszcze - wszechobecnych członków trzech z panujących w mieście gangów. Jako wspomniany wcześniej Agent (tak, główna postać nie posiada tutaj imienia) będziesz musiał stawić czoła Latynosom z Los Muertos, Rosjanom z gangu Volk, a także Chińczykom z załogi Shai-gen. Miasto zostało podzielone na trzy części, więc każda z grup przestępczych ma przydzielony w Pacific City swój własny teren.
Wrogie ekipy wyraźnie wyróżniają się też na ulicy, więc w ich eksterminacji nie powinieneś popełniać pomyłek. Zwłaszcza dlatego, że w Crackdown stoisz po jasnej stronie mocy, toteż za ewentualne wykroczenia (czyt. zabijanie niewinnych obywateli) Twoje szefostwo może przygotować srogie kary. Tak czy inaczej - jest to jedna z tych pozycji, w których ilość wystrzelonego ołowiu znacząco przerasta nawet ilość afer w naszym rządzie. W uzupełnianiu wystrzelonego balastu pomagają natomiast tzw. „Węzły Agencji” - specjalne, porozrzucane na mapie punkty, w których nie tylko pobierzemy amunicję, ale także zostawimy zdobytą na wrogu broń oraz uzupełnimy zdrowie.
Podstawowym założeniem rozgrywki jest tutaj likwidacja szefów wymienionych wcześniej gangów. W praktyce wygląda to tak, że do gracza przesyłane są informacje na temat odpowiedniego oprycha, dzięki czemu dowiadujemy się między innymi o miejscu, w którym aktualnie on przebywa. Później nadchodzi czas, by dostać się do jego fortecy i wyeliminować całą ochronę, a następnie samego głównego zainteresowanego. W początkowych etapach gry nie sprawia to większego problemu, jednak z czasem robi się bardzo trudno i konieczne staje się odpowiednie rozbudowanie statystyk naszej postaci. I właśnie w tym momencie dotarliśmy do elementu Crackdowna, który będzie towarzyszył Ci przez całą przygodę z tą pozycją. Nasz super-heros od samego początku opisany jest pięcioma atrybutami, w skład których wchodzą zwinność, prowadzenie pojazdów, posługiwanie się materiałami wybuchowymi, siła oraz celność (broń palna).
[break/]Na początku gry żadna z wymienionych statystyk nie jest odpowiednio rozbudowana, jednak z czasem ze zwykłego chuderlaka możemy uczynić prawdziwego pogromcę mieszkańców okolicznych wiosek. Na rozwój naszego bohatera wpływają odpowiednie czynności. W ten sposób, że jeśli dużo czasu spędzać będziesz za kierownicą, Twoja umiejętność prowadzenia pojazdów szybko się polepszy. Tak samo sprawa ma się z resztą atrybutów - strzelanie do przeciwników umożliwia wzrost wartości odpowiedzialnej za operowanie pukawkami. Jeśli natomiast zamiast zaserwowania szczypty ołowiu wybierzesz walkę wręcz, przyczynisz się do rozbudowania siły Agenta. Bardzo fajnie wypada to w praniu, a efekty takich praktyk są widoczne gołym okiem. Z czasem bowiem będziesz mógł podnosić coraz cięższe przedmioty i ciskać nimi gdzie popadnie (rzut ciężarówką? Proszę bardzo), kłaść przeciwników jednym kopnięciem, czy też wdrapywać się na niedostępne dotąd budynki. Jest co robić.
Właśnie - budynki. Tych w grze umieszczono dość sporo, a to dlatego, że odgrywają one tutaj niebagatelną rolę. Miasto samo w sobie może nie zachwyca rozległością, jednak w pionie naprawdę robi wrażenie. Poruszanie się po dachach ogromnych budynków to w Crackdown nieodzowny element rozgrywki, między innymi dlatego, że właśnie tam umieszczona została lwia część możliwych do zdobycia orbów. Po co komu takie orby? Oczywiście, że do podnoszenia statystyk. Te zielone, odpowiedzialne za zwinność, w grze umieszczone zostały w liczbie 500 sztuk, ale z ich odnalezieniem podczas eksploracji nie powinno być raczej problemu, są dobrze widoczne.
Inaczej sprawa ma się z Hidden Orbs - nazwa mówi tutaj sama za siebie, ponieważ developerzy dołożyli wszelkich starań, by znalezienie wszystkich 300 nie było łatwym zadaniem. Mimo wszystko warto się jednak nimi zainteresować, bo przynoszą bardzo wymierne korzyści i przyczyniają się do podniesienia wszystkich statystyk. Ostatnim rodzajem orbów są te otrzymywane za zabijanie przeciwników. W ich przypadku sprawa wygląda tak, że jeśli danego oponenta wykończymy za pomocą granatu, wzrośnie nasza umiejętność posługiwania się materiałami wybuchowymi, jeśli natomiast poślemy go do grobu soczystym kopnięciem w cztery litery, nasz heros zbierze orby odpowiedzialne za rozbudowę siły. I tak dalej, analogicznie w przypadku pozostałych statystyk.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Crackdown nie oferuje graczowi nic poza samą eliminacją wrogo nastawionych jednostek. W pewnym sensie tak jest, bowiem rozgrywka opiera się głównie o ten schemat i nie będzie Ci dane doświadczyć żadnych pobocznych zadań znanych chociażby z serii Grand Theft Auto. Nie wszystko jednak stracone, bo gdy już uda Ci się ukończyć główną oś scenariusza (jeśli w ogóle można nazwać to scenariuszem), czekać będą na Ciebie... wyścigi - zarówno samochodowe, jak i te piesze (polegające głównie na skakaniu po dachach). Miejsca przeznaczone do rozpoczęcia wyścigu na mapie oznaczone są jako kolorowe poświaty, i choć ich ukończenie nie jest konieczne, tak jednak dostarcza to sporo frajdy, a także pozwala podnieść odpowiednie statystyki Agenta.
[break/]A skoro już o samochodach mowa, to wypada wspomnieć o całkiem pokaźnej liczbie zaimplementowanych pojazdów i przyjemnym, zręcznościowym modelu jazdy. Dobrze również, że każdy pojazd prowadzi się inaczej - w ten sposób szybko nauczysz się rozpoznawać na ulicy auto najbliższe Twym upodobaniom. Pamiętać musisz też o tym, że każdy samochód można w Crackdown zniszczyć, w związku z czym jazda „po bandzie” może szybko zakończyć się rozczarowującym rezultatem. Niezłą gratkę stanowią natomiast specjalne samochody Agencji, które imponują nie tylko szybkością i wytrzymałością, ale także - co wiąże się z rozwojem ich statystyk - możliwością ciągłego ulepszania. Pojazdy ulegają odpowiednim sprzętowym przemianom, dzięki czemu stają się jeszcze praktyczniejsze.
Graficznie Crackdown prezentuje się bardzo przyzwoicie. Szczególną uwagę należy przywiązać do doskonałej widoczności i zredukowanemu do minimum dorysowywaniu się terenu. Teraz stojąc nawet na najwyższym budynku w całym Pacific City dostrzeżesz w oddali masę samochodów, budynków i tym podobnych. To samo podczas jazdy samochodem - nic nie pojawia się nam zbyt nagle przed nosem. Urzeka również kolorystyka, pełna kreskówkowych naleciałości, co bardzo fajnie współgra z prezentowaną na swój sposób brutalnością gry. Owszem, nie doświadczysz tutaj fajerwerków graficznych rodem z Gears of War (to zupełnie inna liga), jednak obcowanie z tą pozycją od strony graficznej na pewno nie jest nieprzyjemnym doświadczeniem.
Co się natomiast tyczy oprawy dźwiękowej, cóż... Niektórym umieszczone w grze utwory kompletnie nie przypadły go gustu, mi jednak kompletnie nie przeszkadzają. Nie jest to może dobór kawałków na miarę GTA, ale kapele Molotov i Control Machete (ci, którzy grali w takie np. Total Overdose doskonale wiedzą o czym mówię) potrafią skutecznie podkręcić klimat. Również tłumaczenie gry na język polski odbyło się według mnie bez większych zgrzytów. Większe błędy się nie pojawiają, natomiast lektor... No tak - lektor odgrywa swoją rolę bardzo dobrze, lecz czasami potrafi też dostarczyć odpowiednich porcji dobrego humoru. Do końca życia zapamiętam chyba sytuację, gdy podjeżdżając pod warsztat samochodowy jednego z bossów usłyszałem z jego ust: „Agencie, idź tam do nich i pospuszczaj im powietrze z opon”. Miało być „cool”, wyszło bardzo pociesznie, ale i tak nie ma co narzekać, tylko liczyć na więcej tak dobrze zlokalizowanych pozycji.
Dynamizm, dynamizm i jeszcze raz dynamizm... Grając w Crackdown raczej nie będziesz się nudził. Jeśli nie oczekujesz od tej pozycji głębokiej fabuły rodem z serii Metal Gear Solid, a cenisz sobie pozbawioną stresu rozrywkę i widowiskowość, to śmiało możesz po ten tytuł sięgnąć. Pamiętaj, czeka Cię śmiganie po dachach drapaczy chmur, rzucanie pojazdami/kontenerami/ludźmi/cegłami, kilkudziesięciometrowe skoki, efektowne wybuchy, setki wystrzałów i wycinanie w pień całych hord podłych gangsterów. Jest więc co robić. A gdy już znudzi Ci się samotna rozgrywka, możesz spróbować swoich sił w sieciowym trybie kooperacji wraz z kumplem. Wszak co dwóch Agentów to nie jeden, a w duecie demolka robi się jeszcze bardziej efektowna.