Dream Machines RG2060. Pięć powodów, aby kupić najtańszy laptop z ray tracingiem
Core i7, GeForce RTX 2060, SSD w notebooku. Jak myślicie, ile to może kosztować? 6, 7, 8 tys. zł? Otóż nie – kosztuje dokładnie 5599 zł, a za wszystkim stoi warszawska firma Dream Machines. Teraz pomyśleliście zapewne, że to jakiś najniższej rangi bubel, który sypie się od samego patrzenia. Raz jeszcze zaprzeczę. RG2060-15, bo tak nazywa się opisywany sprzęt, to zaskakująco solidna i przemyślana maszyna o wręcz niewiarygodnym stosunku możliwości do ceny.
17.10.2019 | aktual.: 18.10.2019 17:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przekonałem się o tym przez okrągły miesiąc wykorzystując właśnie Dream Machines RG2060-15 do codziennych zadań i rozrywki, w tym wymagających gier 3D.
Z metryczki – Dream Machines RG2060-15 to 15,6-calowa konstrukcja z ekranem Full HD IPS o odświeżaniu 60 Hz, bazująca na kadłubku Clevo NH50. Obok wspomnianej już karty graficznej RTX 2060, laptop posiada także 6-rdzeniowy i 12-wątkowy procesor Core i7-9750H z 9 MB pamięci L3, a do tego jeszcze 8 GB RAM typu DDR4-2400 i 480-gigabajtowy dysk SSD na SATA 6 Gb/s. To konfiguracja, która bez trudu powinna wystarczyć do najnowszych gier, a jednocześnie nierzadko napędzająca sprzęt 1,5-2 tys. zł droższy. Amerykanie powiedzieliby: bang for the buck.
Przy czym, jak to w przypadku kadłubków bywa, wszystko daje się tu spersonalizować. Przykładowo, drugie 8 GB RAM to dopłata rzędu 110 zł, czyli wciąż wychodzi poniżej 6 tys. Za kolejnych 110 zł możliwa jest instalacja karty sieci bezprzewodowej w standardzie 802.11ax (Wi-Fi 6), zamiast nominalnej 802.11ac. Można też pokusić się chociażby o superszybki dysk PCIe NVMe. Mówiąc pół żartem, platforma jest elastyczna niczym PSL w sprawie koalicjantów.
Najlepszą recenzją Dream Machines RG2060-15 jest fakt, że użytkowałem go przez miesiąc bez żadnej przerwy i ani przez moment nie odczułem potrzeby przesiadki na coś innego, nie mówiąc już o chęci ciśnięcia sprzętem przez balkon. Nie twierdzę zarazem, że jest to notebook kompletnie pozbawiony wad, tylko w tej cenie schodzą one na dalszy plan. Ale do rzeczy.
Po pierwsze: Jakość wykonania
Tak, Dream Machines RG2060-15 jest w całości wykonany z tworzywa sztucznego. Raz nieco mniej, innym razem bardziej porowatego – dodam. Niemniej jednak, powtórzę, konstrukcja jest w całości zrobiona z polimerów, pomijając częściowo metalową ramę. Na pewno nie wygląda tak efektownie jak laptopy wykończone szczotkowanym aluminium, ale też nie nagrzewa się i nie oddaje ciepła zbyt szybko. Efekt? Panel roboczy RG2060-15 nie parzy nadgarstków, gdy sprzęt jest obciążony, ani nie jest nieprzyjemnie zimny po wyjęciu laptopa z plecaka w chłodny dzień, jakich aktualnie coraz więcej. Patrząc z perspektywy użytkowej, jest bardzo dobrze.
Jednocześnie Dream Machines RG2060-15 to konstrukcja całkiem solidna. Jasne, przykładając do klapy większą siłę nacisku, można ją widocznie ugiąć. Matryca pozostaje jednak dobrze zabezpieczona na czas regularnego transportu. Panel roboczy jest nawet sztywniejszy. Podczas miesięcznych testów nie udało mi się notebooka choćby zarysować, a–jak zdążyłem wspomnieć–towarzyszył mi przez okrągły miesiąc i wielokrotnie trafiał do plecaka lub torby.
Przyczepić się muszę tylko do pozostających na obudowie odcisków palców. Podobnie jak każdy inny kadłubek Clevo, RG2060-15 bardzo lubi je zbierać. W świetle żarówki nie są szczególnie widoczne, ale w słoneczny dzień mało brakuje, aby przez kalkę odrysować linie papilarne. Plus jest taki, że detektywi-amatorzy będą mieli zabawę. Minus to wszystko inne, gdyż chcąc zachować schludny wygląd sprzętu, trzeba podróżować ze ściereczką z mikrowłókien i najlepiej jeszcze jakimś nieinwazyjnym spryskiwaczem do czyszczenia elektroniki.
#1. Pod względem jakości wykonania Dream Machines RG2016-15 z całą pewnością nie odstaje od droższych rywali. Czasem nawet–trochę paradoksalnie–wszędobylskie tworzywo sztuczne jest jego atutem. Estetyka to rzecz gustu, a o tym się nie dyskutuje.
Po drugie: Szeroki wachlarz portów
Powoli przykrą codziennością staje się, że do laptopa trzeba dokupić jakiś replikator. W tych przeznaczonych dla graczy jest nieco lepiej, ale i tak dwa USB-ki na krzyż, wyjście obrazu i hybrydowe złącze audio rosną do rangi bogatego zestawu wejść-wyjść. Jeśli tak, to Dream Machines RG2060-15 jest takim laptopowym Licheniem. Słowo.
Notebook oferuje: dwa USB 3.1 Gen 1, USB 2.0, USB-C z obsługą protokołu DP, mały DisplayPort, HDMI 2.0, RJ-45, wyjście i wejście audio, czytnik kart i gniazdo zasilające.
Bez większej gimnastyki z przejściówkami podłączacie trzy monitory. Nie ma przy tym problemu z zestawami słuchawkowymi, które przeważnie mają oddzielną wtyczkę dla wyjścia audio i mikrofonu. Co więcej, HDMI 2.0 jest tym, które wspiera rozdzielczość 4K w 60 Hz. Jeden kabel do telewizora i można urządzić sobie seans z filmem Ultra HD.
Osobiście z utęsknieniem powitałem czytnik kart pamięci SD. Wielu twierdzi, że to archaizm. Poziom komfortu przy zgrywaniu materiałów z aparatów i kamer – niepodważalny.
#2. Jeśli gdzieś rzeczywiście cięto koszty, to na pewno nie na portach wejścia-wyjścia. Możliwości podpięcia urządzeń zewnętrznych właściwie wyczerpują to, co można sobie wyobrazić w przypadku notebooka. Trochę szkoda braku Thunderbolt 3. Ten interfejs–nawiasem mówiąc–znajdziecie dopiero w 800 zł droższym DM RT2060-15, który dodatkowo zapewnia szybszą matrycę z G-Sync i aluminiowe wykończenie.
Po trzecie: Wydajność w grach i aplikacjach
Czego można spodziewać się po tercecie Core i7, RTX 2060 i SSD, każdy powinien wiedzieć. O komforcie przy pracy z systemem Windows 10 i aplikacjami biurowymi nawet nie ma sensu się rozwodzić. To jakby zaciągnąć armatę polową na polowanie na króliki.
Przejdźmy zatem do konkretów, a konkrety są takie, że RG2060-15 kończy renderować kultową scenę BMW w Blenderze w nieco ponad 6 minut. Dla porównania, Core i7-7700K, a więc topowy czip klasy konsumenckiej do desktopów z 2017 roku, potrzebuje na realizację tego samego zdania ponad 8 minut. I to po podkręceniu do 5 GHz. Strzelam, że wciąż stosunkowo niewielu posiada na biurku komputer, którego procesor może się równać z tym proponowanym przez Dream Machines. Według Steam Survey raptem jeden na pięć pecetów ma procesor 6-rdzeniowy lub lepszy.
A co potrafi mobilny RTX 2060? Potrafi na przykład wyświetlić totalnie niezoptymalizowane Borderlands 3 przy maksymalnych ustawieniach jakości grafiki w około 50 kl./s. Podobnie radzi sobie w Battlefield V i Control z włączonym śledzeniem promieni i bardzo wymagającym Metro Exodus, choć w dwóch ostatnich przypadku już tylko* na ustawieniach wysokich. To jednak w dalszym ciągu osiągi znacznie lepsze od najpopularniejszej grafiki na świecie, GTX 1060. No i obecność ray tracingu mimo wszystko robi wrażenie.
#3. Dream Machines RG2060-15 to laptop zauważalnie wydajniejszy od większości stacjonarek znajdujących się obecnie w domach, a przy tym–jak już zdążyłem wspomnieć–najtańszy laptop z technologią ray tracingu na rynku. Stosunek wydajności do ceny jest imponujący, a sama wydajność powinna zadowolić zdecydowaną większość osób.
Po czwarte: Chłodzenie i możliwości rozbudowy
Dostęp do wnętrza jest bajecznie prosty, a producent w żadnym stopniu go nie ogranicza. Wystarczy odkręcić kilka śrub, by ściągnąć całą dolną pokrywę. Znajdziecie pod nią wszystkie kluczowe elementy. Układ chłodzenia jest zbudowany głównie z miedzi; ma dwa wentylatory promieniowe i taką samą liczbę radiatorów, a ponadto cztery rurki cieplne. Odprowadza ciepło na tyle dobrze, że podzespoły nie zrzucają zegarów pod obciążeniem, co jest swoistą plagą wśród wysokowydajnych laptopów. Dodatkowo można go łatwo wyczyścić.
Równie łatwo dostępne są po dwa sloty SO-DIMM DDR4 i PCI Express NVMe, jak również kieszeń SATA 2,5'', karta sieciowa i akumulator 49 Wh.
#4. Konserwacja i ewentualna rozbudowa Dream Machines RG2060-15 nie stanowią żadnego problemu. Idea kadłubka sprawia, że dostęp do wnętrza to czysta formalność, z którą poradzi sobie nawet nieszczególnie doświadczony w tego rodzaju sprawach użytkownik. Koniec z płaceniem po 100-200 zł komputerowej złotej rączce za czyszczenie notebooka.
Po piąte: Ogólnie to typowy laptop tej klasy
Obawy o jakieś słabostki w–nazwijmy to tak–aspektach pobocznych są bezzasadne. RG2060-15 ma naprawdę przyjemną klawiaturę wyspową o wyczuwalnym skoku i dość precyzyjny gładzik, który dobrze wyłapuje gesty, z moim ulubionym przewijaniem dwoma palcami na czele. Klawiatura jest do tego klimatycznie podświetlona. Wyłącznie na biało, ale jednak.
Ekran, mówiąc kolokwialnie, daje radę. Ledwie 60 Hz i brak dynamicznej synchronizacji nie nastrajają pozytywnie w kontekście dynamicznych gier, jednak próżno doszukiwać się widocznego smużenia czy powidoków. Z drugiej strony technologia IPS daje szerokie kąty patrzenia, aby na przykład obejrzeć film we dwoje. Niezła jest jakość powłoki antyrefleksyjnej, bo odbicia rzeczywiście nie przeszkadzają. Nawet w słońcu. Jasność? Typowe dla gamingowców 300 cd/m².
Od basu generowanego przez wbudowane głośniki szyby z okien nie polecą. Niemniej audio gra dość donośnie i mnie w zupełności wystarczyło do cieszenia się grami.
Wreszcie, niczego sobie okazuje się akumulator, a właściwie czas pracy w terenie. Przy minimalnej jasności i wyłączonym Wi-Fi tekst w Wordzie można redagować przez jakieś 6,5 godziny, a podbijając jasność do 50 proc. i przeglądając internet, RG2060-15 wytrzymuje od 3,5 do nawet 4,5 godziny. Wymagająca gra 3D wydrenuje baterię w mniej niż 1,5 godziny, pomimo zastosowania ogranicznika liczby klatek na sekundę. Ale to nic, czego bym się nie spodziewał.
#5. Dream Machines RG2060-15 nie sprawia wrażenia sprzętu budowanego po kosztach. Nie ma w nim wodotrysków pokroju subwoofera czy matrycy 144 Hz z G-Sync, ale równocześnie nie ma uchybień, które nakazywałyby tubalnie krzyknąć: tandeta! Jest to laptop zbudowany z rozsądkiem. Nie błyszczący Breitling, ale praktyczne Casio.
Dream Machines RG2060-15 – Czy warto kupić?
Powiecie: To materiał partnerski, i tak nie możesz odpowiedzieć "nie". Odpowiem przewrotnie, że to zależy od oczekiwań wobec laptopa. Bo RG2060-15 jest sprzętem zaliczanym do klasy wysokowydajnych, a co za tym idzie waży blisko 2,5 kg. Technicznie rzecz ujmując, prezentuje wręcz genialny stosunek możliwości do ceny, a przy tym okazuje się naprawdę przemyślany i solidnie wykonany. Sprawdzi się świetnie jako mobilna stacja robocza lub przenośne centrum gier. Tak, jak przez miesiąc korzystałem z niego ja sam.
Nie polecę go natomiast tym, którzy szukają sprzętu jak najbardziej mobilnego, ale skuszeni parametrami postanowią zaryzykować. Nie tędy droga. Co by nie mówić, prawie 3 kg bagażu–licząc z zasilaczem–to nie jest coś, co człowiek chce mieć na plecach na co dzień. Dream Machines oferuje blisko pół kilograma lżejszy sprzęt, model RS2060-15, sprzedawany od razu ze smuklejszą jednostką zasilającą. Ten dla osoby bardzo mobilnej będzie po stokroć lepszym wyborem.