F1 2013 — dla fanów znowu pozycja obowiązkowa, choć innowacji niewiele
Każdej jesieni Codemasters dostarcza fanom Formuły 1 kolejną odsłonę jedynej oficjalnej gry tego sportu. F1 2013 to już czwarta iteracja. Mam za sobą wszystkie, bo uważam się za miłośnika szybkiej jazdy po torach, a frajdę w oglądaniu mknących bolidów odkryłem nawet nieco wcześniej, niż Robert Kubica przedarł się do światowej czołówki. Oczywiste pytanie, oprócz technicznej oceny samej gry naturalnie, brzmi więc: czy nowy tytuł to tylko poprawki w konfiguracji nazwisk i zespołów, czy coś więcej? Producent będzie już tylko odcinać kupony, a może jest szansa na powiew świeżości?
22.10.2013 13:20
Skupmy się jednak może najpierw na wspomnianej technicznej analizie, nie każdy w końcu musi być zaznajomiony ze wszystkimi częściami serii. Śmiało można stwierdzić, że F1 2013 to solidnie zrobiony symulator Formuły 1, który ma szansę trafić zarówno do niedzielnych graczy, szukających ciekawych, łatwych i przystępnych wyścigów w stylu arcade, jak i do średnio-wyrafinowanych fanów realizmu, żądnych przeżycia na własnej skórze wielu przygód. Także tych, które z samym uzyskiwaniem najszybszego czasu mają niewiele wspólnego, ale Formule 1 nie są obce. Wszystko za sprawą dość granularnych ustawień poziomu trudności, nie sprowadzającego się w żadnym wypadku tylko do określenia umiejętności kierowców sterowanych sztuczną inteligencją (pięć poziomów). Możemy między innymi określić czy samochód po kontakcie z bandą lub innym pojazdem zostanie uszkodzony, co praktycznie oznacza koniec wyścigu.
Da się też włączyć lub wyłączyć symulację zużycia paliwa i opon (kolejna bardzo istotna w wyścigu sprawa). Na koniec określamy drobiazgi takie jak automatyczne sterowanie samochodem w alei serwisowej, żeby nie dostać kary za przypadkowe najechanie na białą linię podczas wyjazdu, a także czy życzymy sobie, by sędziowie przyznawali nam kary za „przypadkowe” staranowanie rywala. Tu też zanim zdecydujemy się na wersję hardcore, czyli „realistic”, mamy do wyboru kilka pośrednich wariantów. Wyświetlanie linii wyścigowej, podpowiedzi zmian przełożeń lub całkowicie automatyczna skrzynia, a także samochód bezpieczeństwa (można go wyłączyć) – to wszystko sprawia, że naprawdę możemy skonfigurować grę jako lekki „odmóżdżacz” lub całkiem konkretny symulator. Nie ma się jednak co łudzić, rFactor z tego nie będzie i jeśli ktoś szuka czegoś więcej, to w F1 2013 (ani poprzednich) wrażeń na takim poziomie nie znajdzie.
Do dyspozycji gracza jest kilka trybów zabawy znanych ze starszych edycji. Zaczynamy od Young Driver Test, czyli dwudniowego szkolenia, które ma nas przygotować do prawdziwej jazdy. Wykonując poszczególne ćwiczenia, nauczające podstaw kierowania bolidem, zdobywamy punkty i medale, które to z kolei pozwolą odblokować coraz to lepsze zespoły podczas startu w innych trybach, zwłaszcza w Career. Tam czekają nas trzy sezony, a na każdy składa się naturalnie po 19 wyścigów znanych z sezonu 2013. Niestety, poza zespołem gracza nic się w trakcie kolejnych sezonów nie zmienia, rzecz jasna z powodów licencyjnych – kierowcy nie mogą ot tak sobie przechodzić do innych zespołów, tory nie mogą wypadać z kalendarza. W trakcie kariery oczywiście realizujemy zadania swojej ekipy, na przykład testujemy nowe elementy samochodu, za co jesteśmy wynagradzani lepszymi osiągami bolidu. Możemy też otrzymać ofertę z zespołów konkurencyjnych, co uwarunkowane jest naszymi osiągnięciami. Jak w życiu, bycie lepszym od naszego kolegi ze składu gwarantuje znacznie większy sukces.
[break/]Ściganie się w 57 Grand Prix, z jakich składa się cała kariera, może być jednak „odrobinę” czasochłonne. Jeśli gramy na pełnym realizmie i wybierzemy opcję długiego weekendu to czeka nas sesja treningowa, trzy sesje kwalifikacyjne (chyba że odpadniemy w pierwszej) i wyścig, minimum 25% dystansu. W praktyce na jedno Grand Prix trzeba zarezerwować co najmniej godzinę, a bywa że i więcej, gdy tor jest szczególnie trudny. Można jednak pójść na skróty. Dystansu nie da się co prawda skrócić do np. 3 okrążeń lub chociaż 20% tak jak to było w F1 2011, ale są skrócone kwalifikacje. Nowością jest tu One Shot Qualifying, gdzie mamy do przejechania tylko jedno okrążenie i to ono decyduje o pozycji startowej. Przyda się to także w rozgrywce wieloosobowej, gdzie nie będziemy musieli czekać 15 minut, aż ostatni gracz wykona pomiarowe okrążenie. Na przewlekłe wyścigi Codemasters zaproponowało w tym roku jeszcze jedno lekarstwo, a mianowicie możliwość zapisywania gry w trakcie sesji: zarówno kwalifikacyjnej, jak i podczas samego wyścigu. Sprawia to z jednej strony, że nareszcie możliwe staje się odbycie wyścigu o dystansie 100% bez brania urlopu w pracy, z drugiej jednak opcja może negatywnie odbijać się na realizmie, jeśli mamy słabą wolę i będziemy zapisywać grę przed każdym ryzykownym manewrem...
Mimo tego kariera jest raczej tylko dla prawdziwych fanatyków. Ja naturalnie się do nich zaliczam, lecz niemniej z żalem przyznaję, że nigdy (mówię tu o poprzednich częściach) nie udało mi się dotrzeć dalej, niż początek drugiego sezonu. Brak czasu i jednak odrobina znużenia robi swoje. Dlatego już w F1 2012 pojawił się tryb skróconej kariery, a mianowicie Season Challenge. W F1 2013 także jest on dostępny i funkcjonuje bardzo podobnie. Wszystko wygląda niemal jak w karierze, ale sezon składa się tylko z kilku wyścigów. Ponadto w jego trakcie możemy wielokrotnie zmieniać zespoły, zależnie od naszych wyników. Wybieramy także bezpośrednich rywali, których musimy pokonać, aby zająć ich miejsce w konkurencyjnej ekipie. Rywal pojawia się też w pełnej karierze, ale tutaj taka rywalizacja jest głównym punktem rozgrywki. Dla osób, które w zamian za mocne przyspieszenie gry są gotowi poświęcić nieco realizmu, tryb jak znalazł.
Zawsze możemy też zrezygnować z predefiniowanych wyścigów i samodzielnie stworzyć sezon, a to za sprawą trybu Grand Prix, powracającego po roku nieobecności. Da się tutaj ścigać każdym samochodem po dowolnym torze (lub kilku) i samodzielnie skonfigurować wszystkie parametry, takie jak na przykład pogoda. F1 2012 posiadał jeszcze tryb Champions, gdzie w siedmiu scenariuszach rywalizowaliśmy z sześcioma mistrzami świata, jakich mieliśmy okazję widzieć w ubiegłym sezonie w stawce. W tym roku mistrzów nie ma już tak wielu, zatem Champions zamieniono w zwyczajne scenariusze. Jest ich jednak znacznie więcej, bo aż 20 i testują rozmaite umiejętności.
Przykładowo w jednym z początkowych zadań otrzymujemy karę 10 sekund na trzy okrążenia przed końcem i musimy wyprzedzić kierowcę jadącego kilka pozycji przed nami, a na dodatek upewnić się, że na mecie nasza przewaga zniweluje karę czasową. Innym razem zmuszeni jesteśmy do nieplanowanego pitstopu i po wyjeździe znajdujemy się na końcu stawki, ale z kompletem świeżych opon trzeba uporać się z maruderami i przebić się na wcześniej zajmowaną lokatę. Kolejne wyzwania odblokowujemy w miarę realizowania poprzednich, a każdego próbować możemy na trzech poziomach trudności. Muszę przyznać, że ten tryb bardzo mi się spodobał, bo przełamuje nieco monotonię, którą po kilku latach z grami F1 zaczynam powoli odczuwać…
[break/]Nie sposób nie wspomnieć jeszcze o hucznie reklamowanych w F1 2013 trybach klasycznych. Gra sprzedawana jest w dwóch wersjach. Standardowa umożliwia nam przejażdżkę na parze historycznych torów Jerez i Brands Hatch, a także wypróbowanie stosownych samochodów z lat 80. Dopiero jednak zakup Classic Edition oddaje do naszej dyspozycji prawdziwy wehikuł czasu, bo wówczas lista historycznych torów poszerza się o takie perełki jak Estoril czy Imola, a także zyskujemy maszyny z lat 90. Naturalnie w trakcie sunięcia takim „bolidem z epoki”, bo w Formule 1 dekada to jak cały wiek, zmienia się całkowicie styl jazdy i sposób prowadzenia oraz reakcje samochodu. Ekran jest sztucznie postarzany efektem sepii, co akurat może nieco przeszkadzać. Mimo wszystko detale odwzorowano wiernie, łącznie z dźwiękami silników.
Oprócz kariery i krótkiej lekcji historii mamy do tego naturalnie standardowe opcje. Tryby Time Attack oraz Time Trial nikogo nie powinny dziwić, podobnie jak rozgrywka wieloosobowa. W wersji tytułu na Xboksa 360 możemy grać na podzielonym ekranie, po SystemLinku lub za pośrednictwem Xbox Live. W wyścigu bierze udział do 16 graczy, a opcjonalnie da się wypchać resztę stawki bolidami kierowanymi przez konsolę. Podobnie jak w ubiegłych latach, do dyspozycji jest także tryb kooperacji, czyli możliwość brania udziału w pełnym sezonie wraz ze znajomym, który staje się naszym kolegą z zespołu. Multiplayer wypada w miarę dobrze, postarano się o rozmaite ułatwienia jak przykładowo zamiana w ducha samochodu, który tuż przed nami zaliczył wypadek. Nie ma to wiele wspólnego z realizmem, ale z drugiej strony brak tej funkcji mógłby skutecznie zniechęcić do dalszej jazdy… Martwi jednak fakt, że już przecież jakiś czas po premierze gry, a lobby właściwie świecą pustkami. Nawet w weekendy jednocześnie odbywa się zaledwie kilkanaście lub czasami wręcz kilka wyścigów, a znalezienie pełnego pokoju liczącego 16 samochodów nigdy mi się jeszcze nie udało.
Na koniec pozostaje dorzucić kilka zdań o błędach, z których seria gier F1 niestety słynie. Bardzo dobra wiadomość jest taka, że F1 2013 wyraźnie na plus odstaje tu od poprzedniczek. Owszem, zdarza się na przykład wypuszczanie samochodu przed zgaśnięciem czerwonych świateł, ale nie ma już wpadek, które uniemożliwiały zabawę – takich jak na przykład błąd sprzed roku, kiedy rywal startował w deszczu na slikach i uzyskiwał nierealnie dobre czasy. Sztandarowy błąd z brakiem przesychającej linii jazdy oraz widocznego nagumowania toru nie został niemniej nadal poprawiony. Co ciekawe, te rzeczy przez chwilę były dostępne w F1 2010, ale jedna z kolejnych łatek je usunęła. Być może wrócą w edycji 2014? Na grafikę jako taką nie można narzekać. Ogólnie to dobra robota, zwłaszcza jeśli chodzi o bolidy. Reszta na kolana co prawda nie rzuca, ale również nie odrzuca. Bardzo nie spodobała mi się natomiast biało-niebieska kolorystyka menu, mdła i po prostu nieczytelna. Do tego zmniejszenie czcionki spowodowało, że większość napisów jest trudna do rozszyfrowania nawet na naprawdę dużym telewizorze. Muzyka moim zdaniem też nadal nie pobiła rewelacyjnego „F.E.A.R.” z F1 2010, lecz w trakcie wyścigu jej nie słychać, zaś w menu zbyt dużo czasu się nie spędza.
Reasumując, dla fanów całej serii F1 2013 to pozycja obowiązkowa, tak jak każda poprzednia. Jeśli natomiast ktoś się jeszcze nie spotkał z Formułą 1 w wykonaniu Codemasters to warto wiedzieć, że tegoroczne wydanie jest najlepszą jak dotąd wypuszczoną częścią, więc warto się nią zainteresować, jeśli mamy chrapkę na ściganie się w gronie najlepszych kierowców świata. Obiektywnie patrząc jednak, od ostatniej odsłony wyścigów zmieniło się raczej niewiele. Gdyby nie ciekawy tryb scenariuszy obawiam się, że raptem dwa historyczne tory (w wersji podstawowej) nie obroniłyby gry.