Garmin eTrex 30 — solidny towarzysz podróży
W dobie smartfonów i nawigacji samochodowych w przystępnych cenach mało urządzenie zdolne uratować nas przed zgubieniem się ma prawie każdy, są jednak takie miejsca, gdzie te ogólnodostępne gadżety zupełnie się nie sprawdzą — skończy się bateria, zgubią zasięg w lesie (większość map jest bezużyteczna offline), oszaleją między wysokimi budynkami, otworzy się klapka z baterią po upadku i stracimy ciągłość zapisu śladu, nic nie zobaczymy na ekranie w pełnym słońcu albo, co gorsza, napada na nie deszcz i w najlepszym przypadku możemy zapomnieć o obsłudze ekranu dotykowego. Wtedy przychodzi pora na odbiornik GPS z prawdziwego zdarzenia — na przykład należący do legendarnej rodziny eTrex 30 firmy Garmin, któremu niestraszna woda, błoto, mróz czy wieżowce zasłaniające satelity. Producent promuje go jako wiarygodnego towarzysza podróży, którego możemy dostosować do własnych potrzeb i skorzystać na nim z ulubionych map topograficznych lub drogowych — i tym właśnie jest.
29.05.2013 | aktual.: 29.05.2013 17:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zewnętrze urządzenia od razu mówi, z czym mamy do czynienia. Odbiornik idealnie mieści się w dłoni i dzięki gumowanym bokom doskonale się je trzyma. Można je obsługiwać także mokrymi rękami, nic się nie ślizga, trzeba jednak uważać — według producenta urządzenie jest jedynie odporne na zamoczenie zgodnie z normą IEC 60529-IPX7 (deszcz, śnieg, powinien też przetrwać zanurzenie na 1 m na maksymalnie 30 minut) i bynajmniej nie należy z nim pływać. Urządzenie ma pracować bez zarzutu w temperaturach od -20°C do 70°C (zamrażarka o nominalnej temperaturze -18°C nie zrobiła na nim wrażenia, tak samo samochód zostawiony na słońcu, ale słabym punktem okazały się baterie). Refleksyjny ekran TFT o rozdzielczości 176×220 pikseli i przekątnej 2,2 cala na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl stare telefony, ale jeśli nie chcemy przewinąć ręcznie całej mapy Polski, powinien wystarczyć. Został on wyposażony w regulację jasności podświetlenia i kontrastu, sprawdza się więc zarówno w nocy, jak i w pełnym słońcu. Sposób obsługi urządzenia również wzbudza pewien sentyment… do dyspozycji mamy 4-kierunkowy joystick, przycisk zasilania/podświetlenia i „wstecz” z lewej strony oraz zoom i „menu” z prawej. Gdyby nie to, że trzeba przyłożyć sporo siły, aby nimi operować, obsługa jedną ręką (koniecznie prawą!) byłaby moim zdaniem bardzo wygodna, gdyż do żadnego z nich nie trzeba daleko sięgać. Należy zaznaczyć, że poruszanie się po opcjach urządzenia nie jest może najszybsze, ale jest intuicyjne i prawdopodobnie wykorzystując joystick i kilka gumowanych przycisków nie można tego było zrobić lepiej. Boli jedynie pisanie.
[join][img=DSC06154]Masa urządzenia jest słuszna (około 150 g), choć głównie dzięki dwóm bateriom AA, które je zasilają. Producent deklaruje ponad 20 godzin pracy na nich i rzeczywiście przy intensywnym użytkowaniu (wytyczanie trasy, nawigacja, spoglądanie na mapę z podświetleniem) wystarczą one na 2 dni podróżowania. Jeśli potraktujemy urządzenie tylko jako rejestrator trasy, baterie starczą na dłużej. Pewnie zaraz pojawią się głosy, że lepszy byłby wbudowany akumulator i ładowarka, ale z doświadczenia wiem, że w drodze dużo łatwiej o jakiś kiosk niż o dostęp do gniazdka na kilka godzin. Nasze dane zapisywane są w pamięci urządzenia, gdzie znajduje się również podstawowa mapa pozwalająca zorientować się, w pobliżu jakiego dużego miasta jesteśmy. Mapy bardziej precyzyjne trzeba dokupić lub doinstalować we własnym zakresie, choć wiele sklepów sprzedaje je w pakietach z urządzeniem.
W środku znajdziemy bardzo czuły odbiornik GPS+GLONASS+WAAS/EGNOS, który rzeczywiście potrafi pokazywać pozycję z deklarowaną przez producenta dokładnością do 3 m i przez większość czasu to robi. Należy tu zaznaczyć, że w porównaniu do nawigacji samochodowej i smartfonu eTrex 30 dużo lepiej radzi sobie z odnajdowaniem pozycji między wysokimi budynkami i przy kiepskiej pogodzie. Precyzyjny miernik wysokości wspomaga się barometrem, więc eTrex 30 ma również możliwość odczytywania ciśnienia atmosferycznego co 15 minut nawet jeśli jest wyłączony i rejestrowania jego zmian.
Nie mogło zabraknąć także elektronicznego kompasu (rozdzielczość 1°, tolerancja 5° kiedy się nie poruszamy) z kompensacją 3D — oznacza to, że nie trzeba trzymać urządzenia idealnie płasko, aby otrzymać prawidłowy odczyt. Na dane użytkownika zostało przeznaczonych 1,7 GB pamięci wbudowanej. Możemy tam zapisywać ścieżki (maksymalnie 200), punkty trasy (10 tysięcy) i 2 tysiące własnych punktów POI lub ulubionych. Jeśli dysponujemy geotagowanymi zdjęciami, na przykład z telefonu, można umieścić je w odpowiednim folderze i nawigować także do ich współrzędnych. Tak samo możemy zrobić z wcześniej przygotowanymi szlakami, które opracujemy sami w odpowiednim programie lub pobierzemy (na przykład z WikiLoc).
Mapa Topo Polska, którą dostaliśmy wraz z urządzeniem, pochodzi z 2011 roku, jednak nie odczułam potrzeby aktualizacji (jeziora i lasy raczej swojego położenia nie zmieniają, a większość testów przeprowadzałam w takiej właśnie okolicy ;)). Mam za to poważne zastrzeżenia odnośnie punktów POI i dodatkowych informacji — jest ich po prostu za mało. Brak popularnych restauracji w miastach, brak noclegowni w terenie czy charakterystycznych punktów, do których można się odnieść sprawiły, że porzuciłam poszukiwanie danych w ten sposób. Problematyczne okazało się także wyszukiwanie adresów — aplikacja pyta o dzielnicę, w której znajduje się dany adres. Precyzyjny podział miasta na dzielnice nawet jego mieszkańcy rzadko znają, co dopiero turysta… Do tego dokłada się słaba czytelność list spowodowana brakiem polskich znaków. Zresztą, poszukiwanie adresów na tym urządzeniu, ze względu na jego klawiaturę (poruszamy się joystickiem po malusich klawiszach na ekranie) uważam za ostateczność. Łatwiej znaleźć punkt przesuwając mapę joystickiem, co powoduje pojawienie się na niej klasycznego kursora.
[join][img=c2]Funkcji urządzenie ma mnóstwo. Do wybranego punktu możemy udać się „po drogach” rowerem lub w ostateczności autem (nie polecam ze względu na mały ekran i brak głosowych komunikatów, chyba że mamy obok kogoś, kto nas poprowadzi), albo „na azymut” na pieszo, łódką lub w terenie. W trybie drogowym urządzenie zapiszczy, kiedy zbliżymy się do punktu trasy, na którym należy wykonać manewr. Podczas nawigacji, poza mapą, na ekranie możemy umieścić pola z informacjami, jak stan naładowania baterii, prędkość, kierunek, odległość do celu, największy spadek, aktualna godzina itp. Trasa jest cały czas rejestrowana (ślad jest zaznaczany kolorem turkusowym, wytyczona trasa różowym) i można ją potem przeanalizować pod kątem czasu, wysokości i pokonanych odległości czy to na urządzeniu, czy to na komputerze w dowolnej aplikacji, która poradzi sobie z bazującym na XML formacie GPX. Taki program można pobrać za darmo ze strony Garmina, można też skorzystać z Google Earth (po konwersji na KML) czy jednej ze stron tworzących wizualizacje (GPS Visualizer, uTrack, oba widoczne powyżej).
[join][img=a2][img=b2][join][img=b1][join][img=b0]Poza możliwościami typowo nawigacyjnymi znajdziemy tu jeszcze kalendarz z godzinami wschodu i zachodu Słońca, stoper, kalkulator, narzędzie do mierzenia powierzchni terenu, budzik, kalendarzyk łowiecko-rybacki i, co ważne, profile z możliwością zapisania różnych ustawień na potrzeby różnych aktywności. Do niektórych mogą przydać się dodatkowe akcesoria, na przykład monitor tętna, bezprzewodowy termometr lub jeden z kilkudziesięciu uchwytów i pokrowców na rower, do samochodu, do paska lub do plecaka. Zrzuty ekranu nie oddają dobrze tego, co zobaczymy korzystając z urządzenia, dołączam więc kilka zdjęć.
[join][img=DSC06166]Po rejestracji urządzenia na swoim koncie do komunikacji z PC lub Makiem potrzebny nam będzie jeszcze Communicator Plugin (Mac, Windows, dotarcie do niego może przysporzyć problemów, gdyż strona my.garmin.com potrafi znienacka zmienić język) dla którejś z popularnych przeglądarek oraz sterowników USB Garmina, można także obejść się możliwością montowania urządzenia jako pamięć zewnętrzna. Po instalacji możemy sprawdzić dostępne aktualizacje oprogramowania, tłumaczeń i map, a z poziomu panelu sterowania możemy także skorzystać z dodatkowych usług, od kupowania kolejnych map po te związane z geocachingiem (OpenCaching.com).
Wydaje mi się, że na potrzeby osoby uprawiającej wycieczki piesze sporadycznie lub poruszającej się na rowerze tylko po mieście, model eTrex 30 kosztujący około 800 złotych to trochę za dużo — dla takich klientów powstały właśnie uboższe eTrex 20 (650 zł) i eTrex 10 (400 zł). Jestem jednak przekonana, że osoby podróżujące dużo docenią ten nieduży gadżet — zwłaszcza jeśli znajdą zastosowanie dla dodatkowych akcesoriów. Przy wędrówkach pieszych sprawuje się on świetnie, jeśli dysponujemy odpowiednim uchwytem sprawdzi się i na rowerze (początkowo zniechęcił mnie nieduży ekran, ale się do niego przyzwyczaiłam), a dzięki odporności zniesie niemal każde warunki — deszcz, śnieg, upał czy mróz. Może i nie jest to najbardziej ergonomiczne urządzenie, jakie miałam okazję testować, ale z pewnością jedno z bardziej godnych zaufania.