Google Chrome ostrzeże przed dodatkami spowalniającymi przeglądarkę
Co prawda przeglądarka Google Chrome w ostatnim czasie wyraźnie zwolniła, ale po części winą za taki stan rzeczy można obarczać użytkowników – programiści firmy Google chcą wprowadzić do systemu Chrome OS stosowanego na Chromebookach komunikaty informujące o tym, że niektóre z rozszerzeń mogą negatywnie wpływać na wydajność platformy. Najprawdopodobniej takie same komunikaty zobaczymy w przeglądarce desktopowej.
Informacje o planach wprowadzenia tego rozwiązania pojawiły się w serwisie obsługującym zgłoszenia projektu Chromium. Z dobitnym przykładem można było zapoznać się już październiku: osoby korzystające z Chromebooka Pixel skarżą się na wolne działanie urządzenia przy otwartych zaledwie dwóch kartach. Jak to możliwe? Cóż, te 20 zainstalowanych rozszerzeń nie działa w tle zupełnie za darmo, tym bardziej, że każde oznacza przynajmniej jeden dodatkowy proces do obsłużenia. W takiej sytuacji niewiele można zrobić, pozostaje jedynie poinformować użytkownika, że „sam robi sobie krzywdę” korzystając z takiej liczby dodatków.
Projekt został już zatwierdzony i jest wdrażany, ale na razie nie wiadomo jak ostrzeżenie będzie wyglądać, a także jakie kryteria będą brane pod uwagę – czas procesora, ilość wymaganej pamięci, a może po prostu liczba dodatków? To jedna wielka niewiadoma, ale pewne jest takie rozwiązanie jest potrzebne. Przeglądarka znacznie zmieniła się na przestrzeni kilku ostatnich lat. Teraz nie jest już tylko aplikacją do przeglądania Internetu. Dzięki licznym rozszerzeniom stanowi narzędzie dla twórców stron, integruje w sobie komunikatory i sieci społecznościowe, pozwala nawet na łączenie z serwerami FTP, terminalem czy zaawansowane pobieranie plików. To wszystko ma swoją cenę, przede wszystkim na Chromebookach, gdzie Chrome jest systemem operacyjnym, a gdzie specyfikacja techniczna jest nieco ograniczona.
Problem nie dotyczy jedynie Google Chrome. Jest on obecny w każdej przeglądarce w rozszerzeniami, a skala zależy od zachowania użytkowników. Jeszcze do niedawna Mozilla walczyła z powolnymi dodatkami, które powodowały ogromne wycieki pamięci. Do niechlubnych przykładów należy definitywnie popularny Firebug, ale nie tylko on powodował spadek wydajności. Doszło nawet do tego, że twórcy Firefoksa stworzyli specjalną listę najbardziej obciążających dodatków. Dzisiaj nie jest już ona dostępna, ale sprawa jest aktualna: korzystanie z niektórych rozszerzeń może powodować problemy, tyczy się to przede wszystkim np. AdBlocka Plus, który jest bardzo wymagający przy rozbudowanych stronach internetowych.
Co możemy zrobić już teraz, aby nasza przeglądarka, a często i cały komputer działał szybciej? Podstawa to wyłączenie dodatków, które nie są w danej chwili potrzebne. Oczywiście przełączanie może być irytujące, ale to w tym przypadku jedyny sposób: tylko rozszerzenia uruchamiane na żądanie nie powodują żadnego narzutu związanego z wydajnością. Kolejną dobrą praktyką jest usunięcie wszystkich dodatków, których nie potrzebujemy. Czy naprawdę jest nam potrzebna kolejna lista zadań, lub przycisk pozwalający na łatwiejsze dzielenie się z użytkownikami ciekawymi stronami? Niekoniecznie, a rezygnacja z nich zapewne przyśpieszy aplikację.
W przypadku korzystania z synchronizacji i wielu urządzeń możemy także zdecydować się na wyłączenie synchronizacji dodatków. O ile komputer stacjonarny jest na ogół maszyną dosyć wydajną, na której nie odczujemy nawet ciężkiej przeglądarki, o tyle na urządzeniach przenośnych wygląda to znacznie gorzej (w szczególności na np. hybrydach z systemem Windows). Warto wyłączyć synchronizację dodatków i samodzielnie decydować o tym, co ma działać na poszczególnych urządzeniach. Porady te są uniwersalne, nie dotyczą tylko Chrome, ale w zasadzie każdej przeglądarki, która oferuje dodatki zwiększające wydajność.