HYPER-REALITY: zapraszamy na wycieczkę do koszmarnego raju rozszerzonej rzeczywistości

Witajcie w hiperrzeczywistości, czymś o wiele bardziej intensywnym, niż zwykła, nudna rzeczywistość. Już dzisiaj jej w pewnym stopniu doświadczacie, nawet bez specjalnych gogli na nosie. Kiedy ostatni raz sprawdziliście powiadomienia na smartfonie? Czy ostatnią rozmowę odbyliście z drugim człowiekiem siedzącym obok, czy też z wirtualną personą kogoś, kto żyje setki kilometrów od was? Dzisiaj, gdy wielkie firmy ścigają się w dostarczeniu na rynek rozwiązań mających rozszerzyć wasz świat o nieograniczone zbiory kontekstowo powiązanej informacji, warto zobaczyć, jak to może się skończyć. Japoński reżyser i projektant Keiichi Matsuda zabierze Was w wycieczkę po świecie, w którym granice między wirtualnym i realnym kompletnie się rozmyły, świecie, który już dziś gdzieniegdzie może być na wyciągnięcie ręki. W końcu przyszłość jest już dzisiaj, tylko nierówno rozłożona.

HYPER-REALITY: zapraszamy na wycieczkę do koszmarnego raju rozszerzonej rzeczywistości

20.05.2016 | aktual.: 25.05.2016 10:03

Ta niekończąca się wygoda korzystania z aplikacji przez współczesnego użytkownika „nowych technologii”. Kto tu jednak kogo używa? Kto podejmuje decyzje? Jasne, robimy to my, wciąż my. Dziś jeszcze wciąż możemy się zdystansować wobec strumienia powiadomień zwracanych przez smartfony. One przecież takie niewygodne, trzeba je wziąć w rękę, uruchomić aplikację, otworzyć przeglądarkę, coś wyszukać, coś wpisać – niewygoda. To wszystko jednak tylko chwilowa niedogodność nie dość rozwiniętej techniki, niewystarczających miliardów wpompowanych w budowę naturalnych interfejsów użytkownika. Robi to Microsoft, robi Google, robi Amazon i Apple – głos i wizja, ruch i gesty, rozszerzające tekst w sposób, jaki w poprzednim stuleciu był niewyobrażalny.

Ale już dziś można to sobie to wyobrazić – świat w którym patrzysz na drugiego człowieka, i nie widzisz mięsa jego ciała, lecz opis – zaczerpnięty z profilu na Facebooku, z analizami kompatybilności waszych upodobań i charakterów zwróconych przez Big Data, a to wszystko bez żadnych niewygodnych smartfonów, bo przecież w erze przetwarzania bez granic (ubiquitous computing) wszystko jest smart, nie tylko zegarek czy kurtka, ale i oczy i dłonie. Czy w tak wspomaganej rzeczywistości na pewno wciąż ty będziesz użytkownikiem, czy też może po prostu staniesz się kolejnym węzłem globalnej sieci, świadomym swojej rzeczywistej roli nie bardziej, niż pojedynczy neuron w mózgu „pojmuje” swoją rolę w całym systemie nerwowym? Czy możliwe jest odłożenie na półkę części siebie?

Keiichi Matsuda w swoim najnowszym filmie zabiera nas w krótką wycieczkę po świecie pełnego rozszerzenia. Obejrzyjcie – nie do zniesienia? A teraz pomyślcie, czy człowiek wychowany w XIX wieku zniósłby zanurzenie w naszą internetową rzeczywistość, ze strumieniami informacji przeciążającymi nasze zmysły na każdym kroku. Nawet jeśli my nie zniesiemy, to dla naszych potomków tak będzie mogła wyglądać codzienność ich życia w smartświecie. Być może będzie można to wyłączyć – ale kto się odważy? Kto wyłączy to, czym jest?

A jeśli taka wizja przyszłości wydaje się Wam nieprawdopodobna, to weźcie pod rozwagę jedną sprawę. Tak, w filmikach reklamowych wspomaganej rzeczywistości jest ona zawsze prezentowana w stylu zbliżonym do obrazka otwierającego ten tekst. Widzimy zawsze schludne, minimalne, futurystyczne interfejsy, inteligencję i wyrafinowanie. A teraz zobaczcie strony internetowe dużych portali, bez żadnych blokerów reklam, tak jak robi to większość internautów. Czy uważacie, że sir Tim Berners-Lee uruchamiając pierwszą prostą i przejrzystą stronę WWW dla kolegów-fizyków z ośrodka CERN mógł wyobrazić sobie współczesne internetowe portale?

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)