Kablówki nie chcą się dzielić łączami z Orange
Szybki Internet w każdym domu to takie marzenie ściętej głowy, nie tylko w Polsce. Faktem jest, że na mocy Agendy Cyfrowej do 2013 roku wszyscy Polacy powinni się znaleźć w zasięgu dostępu do Internetu, zaś do 2020 każde gospodarstwo domowe ma mieć łącze przynajmniej 30-megabitowe. Regulacje są nastawione na skłanianie operatorów do wspólnych inwestycji, ale okazuje się, że jeśli prawo nikogo nie faworyzuje, to też jest niedobre.
27.11.2012 18:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do takiego wniosku doszłam po przeczytaniu wpisu na blogu Orange. Operator ten odziedziczył bardzo wiele, łącznie z niepochlebną opinią w oczach klientów, po polskim monopoliście, i nadal nie ma w Polsce łatwego życia. Ale to nie Orange wylewa łzy po utraconych przywilejach, a ci mniejsi, „alternatywni” operatorzy. Mierzi ich nowelizacja prawa telekomunikacyjnego, od 16 listopada czekająca na podpis Prezydenta, na mocy której (poza innymi korzystnymi dla abonentów zobowiązaniami) będą oni mieli obowiązek udostępniania sobie wzajemnie infrastruktury, co ma przekonać wszystkich do wspólnego inwestowania i bardziej zaciętego konkurowania. Gdzie więc problem? Wszyscy mają mieć takie same prawa, więc do ich kabli będzie miał dostęp również Orange.
Operatorzy działający na terenie jednego czy dwóch osiedli w dużych miastach nie są do tego przyzwyczajeni i w oczy zajrzało im widmo odpływu klientów i ogromnych strat. Obecnie takie firmy czerpią pełnymi garściami z dobrodziejstw łączy giganta i zarabiają krocie na tym, że podnoszą ceny i nie wpuszczają na swój teren żadnej konkurencji. Zwłaszcza nowe budynki, w których zamontowane jest okablowanie z góry ustalonego dostawcy, a mieszkańcy należą do zamożnych, przynoszą dochody na tyle wysokie, że nikt nie zawracał sobie głowy objęciem infrastrukturą jakichś biednych rubieży. Nic więc dziwnego, że w obliczu zmian ich właściciele nie mogą spać. Nowe zasady mają narzucić wzajemne „wypożyczanie sobie” kabli, dzięki czemu dostawcy usług będą mogli konkurować na większym terenie i na równych zasadach… i to najbardziej przeraża tych lokalnych operatorów. Już nie tylko wielki Orange będzie musiał im udostępnić swoje łącze, teraz oni będą musieli udostępnić Orange swoich klientów. I może trzeba będzie nawet obniżyć ceny!
W zeszłym tygodniu Puls Biznesu podał informację o tym, że ustami Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji operatorzy oskarżyli Magdalenę Gaj, szefową Urzędu Komunikacji Elektronicznej, o stronnicze działanie na rzecz Orange, szybkie wydawanie decyzji dla niego korzystnych, opóźnianie niekorzystnych, oraz brak zapewnienia, że Orange dostosuje się do swoich obowiązków. Wystosowana została nawet skarga do Komisji Europejskiej i zaczęło się lamentowanie w mediach, że oto odebranie im uprzywilejowanej pozycji jest jawnym faworyzowaniem byłego monopolisty.
Rozumiejąc o co walczycie drodzy konkurenci, proszę nie nazywajcie powrotu do normalności faworyzowaniem Orange Polska. Nikt, kto zna ekonomię w to nie uwierzy — podsumował całą sytuację rzecznik Orange. Ma rację? Ma.