Kiedy ostatnio kupiłeś plan miasta? Mapy Google mają już 10 lat
Czy ktoś pamięta jeszcze czasy, kiedy pierwszą wizytę w nowym mieście zaczynało się od kupienia jego planu w najbliższym sklepie? Kilkanaście lat temu było to normalne, tak samo problemy z odnalezieniem adresu i pytanie przechodniów o drogę. A dziś… mamy Google Maps.
09.02.2015 | aktual.: 09.02.2015 16:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mapy firmy Google ujrzały światło dzienne 10 lat temu i wtedy niewiele różniły się od papierowego atlasu. Nie były to pierwsze mapy internetowe, ale jako pierwsze trafiły do masowej świadomości odbiorców i odniosły sukces komercyjny. Fragmenty mapy powoli ładowały się w przeglądarce bez odświeżania strony. Mapę można było przeciągać myszką w oknie przeglądarki, co było wtedy rewolucyjnym rozwiązaniem. W 2005 roku nikt nie spodziewał się, że mapy online będą jednym z kluczowych narzędzi i nikt nie mógł przewidzieć, jak potoczy się los map na smartfonach. Mało brakowało, a liderem byłaby firma Yahoo!.
Pomysł na Google Maps nie narodził się w Mountain View. Aplikacja internetowa z możliwością wyświetlania map, a także powiększania ich, przesuwania i przeszukiwania została wymyślona przez braci Larsa i Jensa Rasmussenów z Danii i to oni przedstawili pomysł Google'owi. Projekt nie budził zainteresowania innych potencjalnych inwestorów, bo ich zdaniem mapa jest potrzebna najwyżej raz w tygodniu. Firma Where2 została przejęta przez Google w 2004 roku, co uratowało ją przed upadkiem. Zaczęły się prace nad aplikacją. Zespół liczył wtedy 50 osób.
Strona z mapami firmy Google ruszyła 8 lutego 2005 roku w Stanach Zjednoczonych. Nie były to ani pierwsze, ani najlepsze mapy elektroniczne. W kategorii wytyczania tras królował wtedy MapQuest, który pozwalał nawet wydrukować listę kolejnych wskazówek nawigacyjnych. Pierwszą mapę z możliwością przeszukiwania wydała w 2004 roku firma Yahoo!, która zdążyła przebudować swoje Yahoo Maps przed końcem roku. Coś jednak sprawiło, że dopiero Google uświadomił internautom, jak ważne i przydatne mogą być mapy online.
Świat zobaczył Google Maps o dzień za wcześnie. Ktoś zgadł pod jakim odnośnikiem będą się znajdować i poinformował o tym na Slashdocie. Aplikacja została przyjęta z ogromnym entuzjazmem ze względu na rewolucyjny interfejs, ale mapa… poza Stanami Zjednoczonymi był na niej ocean.
Poza Where2 w 2004 roku Google kupił także firmę Keyhole, której osiągnięcia stworzyły podstawy dla Google Earth. W rozmowie z Guardianem współzałożyciel Keyhole'a John Hanke wspominał, że Sergey Brin i Larry Page widzieli w danych geograficznych kluczowy element zarządzania wszystkimi informacjami. Celem projektu było stworzenie mapy całego świata, którą można bezproblemowo przeglądać i przeszukiwać. Hanke przypomniał także dzień, w którym pokazał Brinowi zdjęcia satelitarne kilku miast – wtedy rzadkość, kosztującą niemałe pieniądze – z propozycją kupienia ich na potrzeby nowej usługi. Brin obejrzał zdjęcia i zapytał: A czemu nie zrobimy wszystkiego? Tego dnia zapadła decyzja o wprowadzeniu zdjęć satelitarnych do Google Maps.
W 2006 roku na ulice amerykańskich miast po raz pierwszy wyjechały samochody z aparatami, robiące zdjęcia na potrzeby Street View. Dziś wiemy, że jest to jeden z najpopularniejszych, ale też budzących najwięcej kontrowersji elementów projektu, a zaczęło się od tego, że Larry Page osobiście jeździł po terenie Uniwersytetu Stanforda z aparatem i eksperymentował z łączeniem zdjęć. Dzięki nim możemy zobaczyć jak wygląda okolica i przyjrzeć się znakom drogowym, czego nie zapewniają obrazy satelitarne.
Google Maps nie byłyby tym, czym są dziś, gdyby nie Apple. Mapy były dostępne na pierwszych iPhone'ach w 2007 roku i był to punkt zwrotny w sposobie korzystania z aplikacji. W końcu można było zabrać ją ze sobą na wygodnym urządzeniu z GPS-em, dostępem do Internetu i dużym (jak na ówczesne standardy) ekranem dotykowym. Skończyły się czasy przesuwania mapy przyciskami i wpisywania adresu rysikiem na topornie działającym ekranie. Dzięki temu rozwinęła skrzydła i na zawsze zmieniła sposób poruszania się milionów osób. Dzięki temu też w 2012 roku firma Apple przekonała się, jak trudne jest robienie map, ale to już inna historia.
Dziś smartfon może nie mieć wielu rzeczy, ale mapy nie są jedną z nich. Gdy nie działają, wiele osób nagle nie wie dokąd iść, którędy jechać i gdzie zrobić zakupy. Z czasem Google Maps zaczęły zastępować także nawigację samochodową, umożliwiły wycieczki krajoznawcze (również w czasie) i zwiedzanie muzeów bez wychodzenia z domu. Konkurencja oczywiście też nie śpi – Microsoft, Nokia, Yandex i Apple też chcą brać udział w kierowaniu naszymi krokami. Z drugiej strony mamy projekty czysto społecznościowe, jak OpenStreetMap, których głównym celem jest dostarczanie aktualnych i precyzyjnych informacji.
Kolejnym etapem rozwoju osobistej nawigacji są oczywiście wnętrza – centra handlowe, dworce, muzea, lotniska i wiele innych miejsc, gdzie równie łatwo można się zgubić, co na otwartej przestrzeni. Tam smartfony sygnału GPS nie odbiorą, triangulacja nie ma sensu i bardzo trudno określić pozycję. Jeszcze nie wiadomo, jak będzie działać nawigacja „pod dachem”, ale niezłym kandydatem są boje wykorzystujące Bluetooth.
Ewoluuje nie tylko platforma, ale także sposób korzystania z niej. Wystarczy spojrzeć na Ingress – grę, w której gracze poruszają się jednocześnie w świecie rzeczywistym i wirtualnym, przy okazji mimowolnie zwiedzając miasto i odkrywając ciekawe miejsca. Aplikacje pomagają też nadać kontekst temu, co widzimy, gdy wychodzimy z domu, a z czasem będą w bardziej osobisty sposób informować o najbliższym otoczeniu na podstawie bieżącej lokalizacji. Obyśmy tylko nie przestali rozglądać się własnymi oczami.