Komisja Europejska zaostrza swoje stanowisko wobec monopolistycznych praktyk Google
Google to bezsprzecznie jedna z największych firm na świecie posiadająca monopol w wielu sektorach. Jak się okazuje, amerykańska firma nie ma lekkiego życia na rynku europejskim. Firma znalazła się pod lupą Komisji Europejskiej, która ma poważne zastrzeżenia związane z domniemanym nadużywaniem dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek. KE domaga się kolejnych ustępstw dotyczących tego, w jaki sposób pojawiają się wyniki wyszukiwania, a jednym z najgłośniej protestujących jest nie kto inny, jak inny monopolista – Microsoft.
Według Komisji, wyszukiwarka Google zbytnio promuje swoje serwisy w wynikach wyszukiwania. Doskonałym przykładem są reklamy w wynikach wyszukiwania oraz np. serwis YouTube, z którego wyniki wyświetlane są dużo częściej niż konkurencji. Microsoft i inne poszkodowane firmy podniosły larum i Komisja Europejska po raz kolejny przyjrzy się działaniom giganta z Mountain View. Postępowanie w tej sprawie jest prowadzone od 2010 roku, a KE za pośrednictwem komisarza do spraw konkurencji, Joaquina Almunii, właśnie odrzuciła trzecią propozycję rozwiązania problemu.
Jedna z nich dotyczyła możliwości wykupienia powierzchni wyszukiwarki przez inne firmy. Takie rozwiązanie nie spodobało się ani firmom, ani politykom w Brukseli. Google mogło zarobić 300 milionów euro. Komisja stara się wymóc na Amerykanach, aby ci stosowali taki algorytm wyszukiwania, który nie promuje ich własnych produktów. Ostatnia – trzecia – którą skłonny był zaakceptować komisarz, zakładała, że linki do serwisów w wyszukiwarce miałyby pojawiać się ponad wynikami wyszukiwania w ramce podzielonej na pół. Z lewej strony miałyby być wyświetlane oferty Google z prawej konkurentów.
Szybko nie spodobało się to europejskim wydawcom prasy, którzy zgłosili sprawę do zbadania naukowcom z Uniwersytetu Hamburskiego. Swoje testy przeprowadził również Microsoft. Wykazały one, że internauci widzący podzieloną na pół ramkę w większości przypadków wybierają ofertę Google. Jest to związane z nawykiem czytania od lewej do prawej strony.
Kłopoty nie ominą również systemu Android, którego domyślna przeglądarka internetowa również wykorzystuje wyszukiwarkę Google. Taki stan rzeczy również nie podoba się Komisji Europejskiej, która planuje wszczęcie stosownego postępowania. Jest to spowodowane protestami Microsoftu, który stara się promować swoją wyszukiwarkę Bing.
Komisarz Almunia twierdzi, że Komisja Europejska wciąż stara się wypracować lepsze warunki umowy z Google. Amerykanie również pracują nad rozwiązaniem problemów zgłoszonych przez polityków z Brukseli.
Porozumienie wydaje się dalekie do osiągnięcia. Joaquin Almunia odchodzi ze stanowiska w listopadzie i do tego czasu najprawdopodobniej nie uda się rozwiązać sporu. Niemniej jednak Google powinno starać się, aby porozumieć się z Komisją Europejską jak najszybciej, aby zminimalizować ryzyko formalnego oskarżenia o łamanie zasad konkurencji.
Praktyki antymonopolowe Komisji Europejskiej. Najgłośniejszą sprawą ostatnich lat było nakazanie Microsoftowi, aby dał użytkownikom możliwości wyboru domyślnej przeglądarki. Sprawa ciągnęła się od 2007 roku, kiedy to Mozilla i Opera Software złożyły oficjalną skargę. Amerykanie ugięli się pod groźbą miliardowych kar. Microsoft zdecydował się jednak złamać wcześniejsze ustalenia, za co został ukarany.