Komunikacja przez Skype jak na dłoni: NSA od lat mogło podsłuchać każdą rozmowę?

Gdy w marcu tego roku po raz pierwszy w swojej historii Microsoftopublikowałraport dotyczący jego współpracy z organami ścigania,obejmujący nie tylko rdzenne usługi firmy, ale też przejętykomunikator Skype, z przedstawionych tam liczb wynikało, że firmastara się całkiem dobrze chronić prywatność użytkowników –nie wydaje ich danych na każdy kaprys policji czy służbspecjalnych. Później jednak niezależni badacze ujawnili,że komunikator robi podejrzane rzeczy, skanując treść wiadomościi sprawdzając przesyłane w nich linki HTTPS. Mimo to sprawa jakośprzycichła, a Skype pozostawał jedną z najpopularniejszychaplikacji komunikacyjnych na świecie – w marcu tego roku tylko wnaszym kraju korzystać z niego miało wg badań Megapanel PBI/Gemiusponad 46% internautów. Czy sytuacja się zmieni teraz, gdy poujawnieniu aferyPRISM firmy internetowe zostały wzięte pod lupę?Pojawiły się otóż sugestie, że dane przedstawione przezMicrosoft we wspomnianym raporcie to kłamstwo. Wśród ujawnionychprzez Edwarda Snowdena slajdów z prezentacji przygotowywanych dlakadry NSA znalazł się jeden zatytułowany User's Guide for PRISMSkype Collection, sugerujący,że NSA posiada metody pozwalające na podsłuchiwanie wszelkiejkomunikacji przeprowadzanej przez ten popularny komunikator. Zwycieku wynikałoby, że agencji NSA mogą podsłuchiwać połączeniaSkype zarówno wówczas, gdy prowadzone są one między software'owymklientem a tradycyjnym telefonem, jak i gdy prowadzone są one międzyklientami, czy to uruchomionymi na komputerze, czy smartfonie. W tensposób mają oni pełen dostęp do połączeń audio, wideo, czatówtekstowych i przesyłanych plików.[img=cicho]Ta informacja powinna rozwiaćwszystkie wątpliwości co do znaczenia patentu,jaki Microsoft uzyskał w 2011 roku na legalneprzechwytywanie komunikacjimiędzy użytkownikami, pozwalające na jej ciche nagrywanie bezwiedzy podsłuchiwanego. Uzyskanie patentu zeszło się też w czasiez wprowadzeniem nowej, znacznie mniej rozproszonej architekturykomunikacyjnej sieci, w której superwęzły – zwykli użytkownicy,których PC miały wystarczająco dużą moc obliczeniową i dostępnepasmo sieciowe – zostalizastąpieni przez zbiór ponad 10 tysięcy serwerowychsuperwęzłów, hostowanych w centrach danych Microsoftu. Wtedy to,jak wyjaśniał wiceprezes Skype'a Mike Gillet, służyć to miałoulepszeniu doświadczenia użytkowników Skype.Na pytania dziennikarzy o kwestie współpracy z organami ścigania,rzecznik Skype'a odpowiadał wówczas, że współpracaodbywa się w ramach wyznaczonych przez prawo i możliwościtechniczne.Przypomnijmy – w raporcieMicrosoft deklarował, że nie udostępnił żadnym służbomkomunikacji między użytkownikami Skype'a, co najwyżejudostępniając w uzasadnionych wypadkach ich dane osobowe.Deklarowano wówczas też, że firma nie ma możliwościprzechwycenia takich danych, gdyż komunikacja odbywa się popołączeniach P2P między użytkownikami, nie przechodząc przezserwery firmy. Jedynym sposobem na jej przechwycenie przez stronytrzecie mogłoby być jedynie użycie trojana podrzuconegopodsłuchiwanemu użytkownikowi. Jednak z informacji, jakie wyciekłyz NSA wynika zupełnie coś innego: Skype miało stać się częściąPRISM już w lutym 2011 roku, na trzy miesiące przed przejęciemprzez Microsoft. Obecnie internetowi giganci nawyścigi zapewniają o swojej niezależności i przejrzystościprowadzonych działań. Na przykład dyrektor prawny Google'a DavidDrummond stwierdził ostatnio, że z danych firmy wynika, że danychużytkowników udostępniono NSA w znacznie mniejszej liczbiewypadków, niż się twierdzi. Google poprosiło też w liściewysłanym do prokuratora generalnego USA i prezydenta Obamy opozwolenie na ujawnianie szczegółów współpracy ze służbami wpublikowanych corocznie raportach, jako że nie ma nic doukrycia przed użytkownikami.Internauci deklaracjom tym jednak nie dowierzają, wyrażając swojądezaprobatę „nogami”. Najpopularniejsza alternatywnawyszukiwarka, DuckDuckGo.com, w ciągu jednego tygodnia od ujawnieniaafery, odnotowała wzrost liczby wyszukiwań przeprowadzonych za jejpomocą do 26%. Rekordy popularności bije też strona prism-break.org, przedstawiająca opensource'owe oprogramowanie i usługi, wolne od inwigilacji NSA i mogące być alternatywą dla „szpiegowskich” komercyjnych narzędzi. Czy jednak to wystarczy, byprzekonać internautów? Przykładowo zamiennikiem dla Skype miałybybyć klienty Jitsi iMumble.Konia z rzędem jednak temu, kto zdołałby nakłonić członkówswoich rodzin do porzucenia Skype i przerzucenia się naopensource'owe narzędzia, z których prawie nikt nie korzysta. Jakpokazuje historia protestów przeciwko polityce Facebooka, gdy trzebawybierać między prywatnością a wygodą, internauci w zdecydowanejwiększości wybierają wygodę.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)