LEGO Batman 2: DC Super Heroes

Zawsze miło będę wspominał grę LEGO Batman, która jako jedna z nielicznych o dziwo wciągnęła mnie (faceta z wieloma wiosnami na karku) na tyle, że wycisnąłem z niej wszystkie soki, a potem też od czasu do czasu z radością wracałem do klockowego szaleństwa w cyfrowej formie. Kontynuacja o podtytule DC Super Heroes zwiastowała jeszcze lepszą zabawę, bowiem obok Mrocznego Rycerza i Robina do walki z najbardziej rozpoznawalnymi świrami z komiksów amerykańskiego wydawnictwa stanąć miała cała potężna Liga Sprawiedliwości. Garść nowości i kilka radykalnych zmian powinny były dać kolejną niezapomnianą pozycję rozrywkową. Niestety nie wszystko zagrało.

27.06.2012 | aktual.: 01.08.2013 01:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Lex Luthor przybywa do Gotham na galę wręczenia tytułu człowieka roku, aczkolwiek oczywiście nie ma szans zwyciężyć w starciu z Brucem Waynem. Imprezę przerywa parada szaleńców, z Jokerem na czele, którą Batman szybko kończy, posyłając wszystkich z powrotem do ośrodka Arkham. Startujący w wyborach prezydenckich Lex dostrzega po tym jednak nagle szansę na absolutne zwycięstwo w kampanii – gaz rozweselający klauna, zmuszający ludzi do głosowania na niego. Odbija więc Jokera z azylu, po czym razem rozpoczynają pracę nad szatańskim planem. Niby żadne zagrożenie, bo przecież jak świat DC duży i szeroki to pełen jest różnorakich superbohaterów, nie wiedzieć czemu jednak do pomocy duetowi głównych herosów garnie się raptem Superman…

Dopiero w ostatecznej bitwie pojawia się Flash, Wonder Woman, Cyborg czy Green Lantern. Wcześniej jesteśmy zdani wyłącznie na zdolności ostatniego syna Kryptonu oraz przebierających się w stroje o odmiennych właściwościach nietoperza z Robinem, co jest dla mnie ruchem niezrozumiałym. Jasne, po zakończeniu historii mamy jeszcze wiele do zrobienia i tylko wyjątkowe umiejętności poszczególnych z dodatkowych postaci są w stanie odblokować drogę do poukrywanych wszędzie bonusów, ale potraktowanie ich po macoszemu w wątku głównym pozostawia ogromny niedosyt. Ostatecznie masa twarzy drugoplanowych stanowi po prostu słaby dodatek, absolutnie nie uzasadniając tytułu gry. Poczułem się przez twórców zwyczajnie lekko nabity w butelkę.

Obraz

Podstawowe zasady rozgrywki nie uległy zmianie. Mamy zestaw misji, w których liczy się przede wszystkim ilość zebranych klockowych monet, wypadających z niszczonych elementów otoczenia, fragmenty pojazdów (po 10 na etap), a do tego dochodzi ratowanie ludzi z opresji. Poziomy zostały znacznie rozbudowane, zmuszając do częstego zmieniania kostiumów, lecz na szczęście dorzucono też zapisywanie stanu gry w trakcie ich przebywania, co wreszcie umożliwia krótsze partyjki. Różnorodność opcji „taktycznych” zbytnio już jednak nie zachwyca. Batman skorzysta oto z kostiumu izolowanego, pozwalającego manipulować prądem, ewentualnie wdzianka z sensorami, by ukryć się przed kamerami, albo wspomaganego pancerza z bombami czy ubioru „lotniarza” z pistoletem dźwiękowym, którym rozwali szyby. Robin pobiega z akrobatyczną pałką i w plastikowej kuli, dzięki czemu uruchomi kilka mechanizmów, popływa w specjalnym kombinezonie, mogąc też lać wodą lub innymi płynami z sikawki, tudzież wskoczy w elektromagnetyczne buty, bądź obsłuży działko zamrażające. Superman laserowym wzrokiem stopi złote elementy, a czasem na coś dmuchnie.

[break/]Poszczególne poziomy zaprojektowano ciekawie, lecz nie są one tak przejrzyste, jak w przypadku pierwowzoru. Młodsi gracze będą mieli miejscami ogromne problemy, by wpaść na to, jak przejść dalej, choć chwilowe przestoje wynagrodzą im wstawki ze strzelaniem z batpojazdów, wieloetapowa pogoń za złowrogim robotem, albo powiedzmy wcześniej starcie ze zbirami w pędzącym pociągu metra. Rozbudowano nieco system walki, dorzucając po rozwaleniu grupki przeciwników możliwość zakończenia pociągniętego dłużej kombosa w pięknym stylu chwytem, co przekłada się na lepszy dorobek punktowy. Szkoda, że sztuczna inteligencja pomocników wyparowała gdzieś w słońcu Gotham. Nie ma co liczyć na wsparcie w bitwie, Robin pakował się będzie prosto pod lufę pistoletu czy ciosu, blokował na fragmentach otoczenia, a jeśli mechanizm potrzebuje dwóch postaci do uruchomienia to kompan sam nie wejdzie na przycisk tuż obok...

Obraz

Sporo mówiło się o tym razem otwartym świecie. Normalnie tylko szybko przemieścimy się w pojazdach z miejsca na miejsce, od jednej misji do drugiej, bardziej zgłębiając zakamarki Gotham dopiero po rozprawieniu się z Luthorem i Jokerem. Do odkrycia czeka ćwierć tysiąca złotych plus zestaw czerwonych klocków specjalnych. Na mapie porozrzucano ponadto złoczyńców, których po odnalezieniu oraz pokonaniu włączymy za kasę w szereg współpracowników, pojazdy (też do kupienia), obywateli do wyratowania, a także specjalne bramy do złożenia, jednak po zebraniu odpowiedniej ilości wspomnianych złotych elementów – dają dodatkowe postacie oraz dostęp do bonusowej miejscówki. Brakuje strasznie podręcznej mapy, bo za często zaglądamy do menu, żeby rozeznać się w sytuacji, no i poruszanie się latającymi bohaterami (najszybsza opcja zbadania terenu) pozostawia sporo do życzenia. Oczopląs przy sterowaniu połączony ze złorzeczeniem po złych lądowaniach na dachu gwarantowane.

Graficznie jest nieźle i na szczęście spójnie. Udało się dobrze połączyć fragmenty scenerii wykonane z LEGO z gładkimi powierzchniami rodem niemal ze świata rzeczywistego. Oświetlenie oraz specyficzne rozmycie dokłada się do pozytywnego odbioru oprawy, ale to drugie lepiej czym prędzej wyłączyć w opcjach, bo gra potrafi zwyczajnie się zwieszać. Ponoć odpowiednia łatka jest przygotowywana. Otwarty świat przyniósł swoje problemy w postaci późno dogrywających się obiektów na mapie, co w skrajnych przypadkach może zaowocować zablokowaniem bohatera przez nagle materializujący się element otoczenia. Zdarza się też wpaść w jakąś dziurę bez wyjścia i tylko powrót do jaskini Batmana z menu nas ratuje. Nowością dla serii są dialogi nagrane przez profesjonalnych aktorów, które cechują się sporą dawką humoru oraz podkreślają charakterność poszczególnych postaci. Gra została przełożona na język polski (napisy), jednak tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia. Za bardzo odchodzi się od oryginalnych kwestii, przeinaczając angielskie wypowiedzi oraz przesadzając ze słownictwem potocznym.

Obraz

Wydaje się, że Tt Games powinno zastanowić się nad tym, co dalej z grami wykorzystującymi licencję LEGO poczynić. Jedną nogą deweloperzy tkwią w bajorku sprawdzonych, lubianych rozwiązań, drugą zaś starają się zrobić nieśmiało krok w stronę czegoś ambitniejszego, pozostając w kłopotliwym rozkroku. DC Super Heroes bez wątpienia zapewnia sporo wysokiej jakości zabawy, jednak potrafiącej zarazem znużyć (jak jedna wielka bitwa rozciągnięta na kilka poziomów), zmęczyć niekiedy skomplikowaniem, a czasem (z uwagi na błędy programistyczne) do tego wszystkiego bardzo mocno zirytować. Najgorsze, że nie podźwignięto tematu aktywnego udziału w przedstawianych tutaj wydarzeniach popularnych superbohaterów. Czy twórcy zmierzą się z materią w kolejnej grze?

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (2)