Nowa Zelandia: hakerzy sparaliżowali giełdę. To już drugi dzień z rzędu
Giełda papierów wartościowych w Nowej Zelandii ma poważne problemy. Już od dwóch dni prześladują ją ataki hakerów, którzy storpedowali infrastrukturę sieciową. W poniedziałek i wtorek 24-25 sierpnia 2020 r. doszło do zmasowanego ataku typu DDoS (czyli wysyłania gigantycznej ilości połączeń, tak aby "zapchać" ruch sieciowy).
26.08.2020 12:38
25 sierpnia 2020 r. doszło do całkowitego zamknięcia i wstrzymania handlu na giełdzie (NZX - New Zealand Exchange). Witrynę przywrócono już do normalnej funkcjonalności, a obrót papierami wartościowymi został wznowiony. Jest to jednak poważny sygnał dla całego świata.
Jak podaje brytyjski Guardian, ataki pochodziły z zewnątrz - z zagranicy. Padły podejrzenia na Rosję, a to ze względu na ostrzeżenia, jakie w 2019 roku wystosował nowozelandzki CERT na temat działalności cyberprzestępczej z tamtego kraju. Atak mógł być powiązany z próbą wyłudzenia pieniędzy. Eksperci są zdania, że ktoś celowo chciał zaszkodzić sektorowi finansowemu w Nowej Zelandii.
Zdaniem profesora Dave'a Parry'ego z wydziału informatyki z Auckland University of Technology atakujący wykazali się ogromną finezją i niezwykłym poziomem determinacji. Inny ekspert, Paul Spain z Gorilla Technology, podejrzewa, że hakerzy wykorzystali tzw. botnet, czyli dużą grupę zainfekowanych komputerów.
Parry zasugerował, że za atakami musi stać jakaś zorganizowana grupa przestępcza, w rodzaju mafii. Ekspert od zabezpieczeń powiedział, że tego typu działania wymagają dość dużego zaplecza i nie mogły zostać przeprowadzone przez przypadkowe osoby. Według Parry'ego ataki DDoS są w chwili obecnej łatwiejsze do przeprowadzenia, gdyż wiele osób zmuszonych jest teraz do pracy zdalnej z domu, przy niższym poziomie zabezpieczeń. Nowozelandzki CERT stara się teraz ustalić źródło ataku.