NVIDIA atakuje sektor mobilny i odsuwa GeForce GTX 960 na boczny tor
Wrześniowa premiera nowych kart graficznych NVIDII opartych na architekturze Maxwell była przełomowa: już stworzony wcześniej model GTX 750 Ti pokazał, że wyjście od układów mobilnych wzwyż było bardzo dobrym posunięciem, pozwalającym na drastyczne zmniejszenie poboru energii pomimo zastosowania tego samego procesu technologicznego. Teraz przyszła kolej właśnie na sprzęt przenośny. Firma pokazała swoje układy mobilne deklarując tym samym chęć pokazania, że na laptopie również da się grać.
08.10.2014 | aktual.: 09.10.2014 08:38
Gracze przesiadający się z komputerów stacjonarnych na laptopy mogą często zderzyć się z brutalną rzeczywistością: o ile układy noszą podobne nazwy, bo przecież różnią się „jedynie” literką M na końcu, o tyle ich wydajność jest znacznie niższa, od desktopowych odpowiedników. NVIDIA postanowiła w przypadku Maxwelli zmniejszyć ten problem za sprawą modeli GTX 970M i GTX 980M. Przygotowane porównanie zdradza, jak wygląda stosunek wydajności układu mobilnego do desktopowego w różnych architekturach stosowanych przez tę firmę w ciągu ostatnich kilku lat.
Jak możemy na nim zobaczyć, debiutujący w 2010 roku GTX 480M w architekturze Fermi zapewniał jedynie 40% tego, co jego pełnoprawna wersja desktopowa. Dwa lata później było to już 60% przy Keplerach i mocnych kartach GTX 680M. Teraz różnica jest jeszcze mniejsza: mobilny GTX 980M ma zapewniać aż 80% wydajności karty desktopowej, co ma pozwolić mu pokonać wiele mocnych kart starszej generacji. Czy tak może być w praktyce? Pamiętajmy, że Maxwell to przede wszystkim znacznie zmniejszony pobór energii. Najprawdopodobniej firma nie rzuca więc słów na wiatr: przy takim samym poborze jak do tej pory da się zaoferować o wiele większą wydajność, a to oznacza, że mocne karty można stosować również w laptopach. Nie muszą być one wcale ogromne ani głośne, bo karty nie będą wymagały tak wydajnych układów chłodzących, jak do tej pory.
Oczywiście zwiększenie wydajności to nie wszystko. Pamiętajmy, że nowe karty to także nowe technologie, które mogą zapewnić lepszą jakość obrazu, lub dodatkowe profity związane z szybkością. Znajdziemy tu m.in. MFAA (Multi-Frame Sampled Anti-Aliasing) , nową technologię wygładzania krawędzi, która ma być szybsza od MSAA przy zachowaniu tego samego stopnia wygładzania. Zamiast tego zastosować możemy DSR (Dynamic Super Resolution), czyli generowanie obrazu w rozdzielczości 4K i skalowanie go w dół, co doda szczegółów i naturalnie wygładzi „schodki”. W kartach mobilnych znajdziemy też obsługę zaawansowanego oświetlenia VXGI (Voxel Global Illumination), które pojawiło się w wersjach desktopowych, a które oferują naprawdę realistyczne efekty.
Czy wszystkie te przechwałki NVIDII znajdują potwierdzenie w praktyce? Zarówno publikowane przed miesiącem jak i najnowsze testy wydają się to potwierdzać: zielonym naprawdę udało się stworzyć mobilne karty, które nie mają się czego wstydzić. Kupno sprzętu mobilnego nie będzie więc musiało oznaczać rezygnacji z tego typu rozrywki, o ile oczywiście sięgniemy odpowiednio głęboko do portfela. Zainteresowanie producentów jest duże, bo na rynku już pojawiają się urządzenia wyposażone w najnowsze karty przygotowane z myślą o graczach jak np. ASUS G751, MSI GT72 czy kadłubki firm XNOTE, Clevo, Origin czy Maingear.
Niestety mamy również złe informacje dla osób, które chcą w najbliższym czasie kupić kartę graficzną do komputera stacjonarnego za około 1000 zł. Układ GTX 960, który według oczekiwań powinien zadebiutować właśnie na tym pułapie, oferując wydajność na poziomie GTX 770 przy sporo niższym poborze energii najprawdopodobniej nie pojawi się zbyt szybko. Pierwotnie podejrzewano, że zadebiutuje on na rynku w połowie października, w miesiąc po najmocniejszych modelach. Według japońskiego serwisu Hermitage Akihabara, który słynie ze sprawdzonych przecieków dotyczących NVIDII, firma ta postanowiła przełożyć premierę karty na czas bliżej nieokreślony, najprawdopodobniej przyszły rok. Skąd tego typu decyzja, skoro mocniejsze Maxwelle spotkały się z tak ogromnym zainteresowaniem, że firma ma kłopoty z ich dostarczaniem na rynek?
Możliwe, że firma nie ma tylu chipów, aby zapewnić produkcję kolejnej karty, w zasadzie „skazanej” na sukces. Jeżeli tak jest w istocie, nie dziwi, że producent zdecydował się postawić na modele mocniejsze i droższe: gracze i tak je kupią, dodatkowo przynosząc firmę jeszcze lepszą reklamę za sprawą naprawdę udanych konstrukcji. Wstrzymanie premiery kolejnego modelu może również pozwolić na dalsze wietrzenie magazynów: produkcja mocniejszych kart z serii 7xx została wstrzymana, ich ceny zostały obniżone (czego w Polsce za bardzo nie widać ze względu na kurs dolara), a więc wiele osób może skusić się na zakup np. GTX 770. Pamiętajmy, że starsze karty bazujące na architekturze Kepler wciąż oferują bardzo wysoką wydajność. Jeżeli dla kogoś nie są problemem nieco wyższe rachunki za prąd, może to być wciąż dobry wybór.