Oszust "nagrał cię w trakcie oglądania porno". Nie daj się na to nabrać

Powraca oszustwo stare jak świat, ale niestety nadal skuteczne. W ciągu ostatnich kilku dni na skrzynkę mailową mogły dotrzeć informacje od osoby, która rzekomo uzyskała dostęp do waszego komputera. To kłamstwo i jedynie socjotechniczna sztuczka.

Warto zaklejać kamerę laptopa dla bezpieczeństwa
Warto zaklejać kamerę laptopa dla bezpieczeństwa
Źródło zdjęć: © Getty Images
Arkadiusz Stando

"Muszę się z Tobą podzielić złą wiadomością" – tak zaczyna się e-mail od napastnika. Przestępca twierdzi, że zainstalował na twoim komputerze trojana. To rzekomo pozwoliło mu na dostęp do kamery oraz mikrofonu. Grozi, że nagrywał wszystko co robisz, szczególnie podczas oglądania stron dla dorosłych.

Oszust twierdzi, że pokaże wszystkim znajomym i rodzinie "twoje nagrania w trakcie masturbacji". Rzekomo może zrobić to "kilkoma ruchami myszki". Nie zrobi tego, jeżeli zapłacisz mu 1250 Euro w Bitcoinach w ciągu 48 godzin od otrzymania e-maila. To oczywiście kłamstwo. To stara sztuczka, na którą nie należy się przejmować. Atakujący próbuje szantażować przypadkowych użytkowników sieci, a w rzeczywistości nic nie ma.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2] Źródło zdjęć: © WP

Gdyby cyberprzestępca miał twoje nagranie/zdjęcia nago, to przysłałby je w e-mailu. Co więcej, zainstalowanie złośliwego oprogramowania typu trojan wykorzystuje się do bardziej profesjonalnych ataków. Gdyby przestępca zainstalował go na waszym urządzeniu, to prędzej dobrał by się do konta bankowego i je wyczyścił, zamiast bawić się w okupy i szantaże.

Dlaczego otrzymujesz takie wiadomości?

Wiąże się to oczywiście z wyciekami danych. Kiedyś do sieci trafił twój adres e-mail, a być może także login i hasło do jakiegoś z serwisów. Przestępcy mogą wykorzystać te dane, aby spróbować uwiarygodnić swoje złe zamiary. Np. podają twoje stare hasło do konta e-mail sugerując, że zdobyli je poprzez złośliwe oprogramowanie zainstalowane na naszym komputerze. 

W rzeczywistości to tylko blef i nic na nas nie mają. Niestety, wiele osób nadal pada ofiarą tego typu oszustw, co pokazuje ostatni przypadek. Od 21 maja już trzech użytkowników wpłaciło równowartość około 1500 dolarów na portfel Bitcoin oszusta. Łącznie zdobył już 4,4 tysiąca dolarów.

Obraz
© WP

- Zazwyczaj są to mało istotne dane dla oszustów. Problem pojawia się gdy używamy tego samego hasła na innych platformach, np. na poczcie. W ten sposób oszuści mogą włamać się na nasze konto - tłumaczy Dominika Kociołek z CyberRescue. - Jeżeli nie mogą wykorzystać pozyskanych informacji do włamania, próbują wyłudzić od nas pieniądze, wywołując poczucie zagrożenia - dodaje.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (47)