Polska Ekstraklasa przeciw kibicom-piratom: czystki na YouTube i Facebooku
Granice dopuszczalnego użytku materiałów chronionych prawemautorskim to zawsze temat śliski, zależny od interpretacji stron.Czasem nawet publikowanie urywków takich treści, w dobrej wierze, wimię komentarzu czy krytyki, może spotkać się z wrogą reakcjączy to właściciela takich praw, czy platformy hostującej treści.Historia prowadzonych przez kibiców kanałów polskiej Ekstraklasyna YouTube, które w ostatnich dniach utraciły sporą częśćswoich treści pokazuje, jakim zagrożeniem dla kultury i rozrywkijest centralizacja Internetu – od decyzji jednego menedżera mogązależeć losy całych społeczności.
Był sobie na YouTube taki kanał o swojskiej nazwie,PanZdzisekPL. Pod podobną nazwą (PanZdzichuPL)znaleźć można było też powiązaną z nim fanowską stronę naFacebooku. Wykorzystanie wiodących mediów społecznościowych miałozapewnić popularność w środowisku kibiców. I w sumie zapewniło,materiały te oglądały dziesiątki tysięcy kibiców, tysiącepolubiło facebookową stronę Pana Zdzicha. To jednak nic wporównaniu do facebookowej strony Ekstraklasa Trolls, która miaław pewnym momencie niemal 200 tysięcy polubień, będąc prawdziwymcentrum internetowej społeczności kibiców.
Wszystko to w czasie przeszłym, gdyż zarówno kanały YouTube,jak i fanpage Ekstraklasa Trolls, jak to się dziś mówi, spadłynagle z rowerka. Nie tylko zresztą one. Najpopularniejsze stronyfanowskie, kanały cenionych mikserów wideo – po tym już nie maśladu. Co się stało?
Kibice wskazują na spółkę Ekstraklasa SA. To ona miaławywierać presję na społecznościowe serwisy, zgłaszaćpublikowane tam materiały, jako „naruszające jej prawaautorskie”. W końcu zaowocowało to likwidacją tych kanałów.Sama spółka jednak kategorycznie zaprzecza tym oskarżeniom,twierdząc, że zablokowanie kanałów jest wynikiem złamaniaregulaminu serwisu YouTube i nie wynikało z bezpośredniejinterwencji. Jej menedżer ds. komunikacji Maksymilian Michalczakpodkreśla, że to samo dotyczy też usunięcia strony EkstraklasaTrolls z Facebooka, też nie Ekstraklasa SA jest za toodpowiedzialna.
Mająca całość praw do transmisji meczów Ekstraklasy spółkawyjaśnia zarazem, że jednym z jej zadań jest dbanie o interesywłaścicieli praw mediowych, w tym walka z piractwem – proces,który toczy się na bieżąco. Skróty meczów i materiałówpromujących Ekstraklasę legalnie pojawiają się jedynie w kanałachNC+, Eurosport, TVP, Polsat i TVN, w serwisie Ekstraklasa.tv, nastronach Grupy Onet-RASP i na profilach social mediowych klubów isamej Ekstraklasy.
Sam Pan Zdzichu skomentował to następująco: Liga jest jużdobrze schowana w C+, do którego dostępu nie ma wielu ludzi. Terazbędzie jeszcze jej mniej na Facebooku, a highlightów o EK na YT niebędzie, bo będą usuwane. Zwrócił również uwagę na praktykipanujące w lidze NBA: Komisarz ligi Adam Silver powiedział, że:"Highlights are marketing". I jest całkowite przyzwoleniena wrzucanie filmów na YT i nie są one usuwane. Dzięki temu jestwiele świetnych filmów, które wg mnie przerastają mojądziałalność o dwa poziomy. Szkoda, że ludzie w EK nie myśląpodobnie, ale mają do tego prawo i obrali inny kierunek. Życie”
Trolle Ekstraklasy nie zamierzają się tymczasem poddawać. Jużreaktywowały stronęna Facebooku, która szybko zdobyła ponad 80 tysięcy polubień.Zobaczymy, ile wytrzyma ta nowa – serwis Marka Zuckerberga nie razpokazał, że potrafi usuwać treści, a i całe strony w mgnieniuoka, jeśli tylko w jakiś sposób mu się nie podobają. Użytkownicyzaś nie widząc żadnej alternatywy, dalej godzą się na takiepraktyki.
Trzeba jednak powiedzieć, że coś się zmienia. O ile projektypokroju Diaspory raczej nie zdobędą uznania wśród zwykłychużytkowników, są zbyt skomplikowane technicznie i zbytniezrozumiałe, brakuje też im analogicznych do Facebookafunkcjonalności, to w ostatnich miesiącach zaczęła u nas wyraźnierosnąć popularność VK.com, znanego niegdyś jako Vkontakte.ru.Rosyjski serwis społecznościowy znany jest z bardzo liberalnejpolityki względem wszelkich treści, odwiedzając go użytkownikmoże mieć czasem wrażenie, jakby wpadł na jakiś imageboard –uchodzi niemal wszystko, pełno jest stron, które publikują treściznacznie bardziej problematyczne z perspektywy ochrony prawautorskich, niż to, co robił np. Pan Zdzichu na YouTube.
Kto wie, czy ta rosnąca popularność rosyjskiego konkurenta niewynika właśnie z polityki prowadzonej przez Zuckerberga – jużkilka polskich grupek z fajnymi obrazkami z Internetu po zamknięciuna Facebooku rreaktywowało się właśnie na VK.com.