Pomoc dla rodziców czy wychowanie zastępcze? Mobilne antywirusy bardziej skupiają się na dzieciach

Dyskusje nad wartością oprogramowania antywirusowego dlaAndroida nie ustają, ale widać, że Google nie zamierza ułatwićtu życia niezależnym producentom antywirusów. „Marshmallow”został tak bardzo utwardzony, że oprogramowaniu ochronnemu niewielezostaje do roboty, a i szczerze mówiąc, niewiele ono zrobić może,działając bez uprawnień roota. W tej sytuacji coraz częściejmyślą o poszerzeniu pojęcia „bezpieczeństwa”, tak byobejmowało różne inne dziedziny, niekoniecznie z bezpieczeństwemIT ściśle związane – na przykład dzieci i ich aktywność wsieci.

Pomoc dla rodziców czy wychowanie zastępcze? Mobilne antywirusy bardziej skupiają się na dzieciach

23.06.2016 11:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Takiego oprogramowania pojawia się coraz więcej – albo wpostaci wyspecjalizowanych aplikacji (np. ESETParental Control), albo poprzez funkcje dodawane do pakietówantywirusowych (np. GDATA Internet Security for Android). Dostaliśmy ostatnio kilkatakich aplikacji do przetestowania. W zasadzie oferują dośćpodobne funkcje, niebawem sprawdzimy więc, jak się sprawdzają wpraktyce w zwalczaniu niepożądanych zachowań dzieci.

„Zwalczaniu”? Nie, to nie przesada, takim językiem mówi sięw informacjach prasowych, w teorii adresowanych do zaniepokojonychrodziców, obawiających się o wpływ smartfonów i tabletów na ichpotomstwo. Przeczytać więc możemy w nich, że „elektronicznegadżety edukacyjne są bronią obosieczną”, która może „staćsię niebezpiecznym narzędziem w rękach dziecka”.

Aby do tego nie dopuścić, należałoby zacząć od zadbania oochronę własności – tak by gubiony przez dzieci (albo imskradziony) sprzęt łatwo było zlokalizować lub przynajmniejzdalnie wykasować. Eksperci z G DATA deklarują, że pomóc to możerównież w czasie sytuacji kryzysowej, tj. zagubienia samegodziecka, lub nawet jego porwania.

Drugi ważny aspekt takich aplikacji to kontrola rodzicielska nadwykorzystaniem urządzenia – tak by rodzic mógł ustalić, wjakich godzinach dziecko może korzystać ze swoich urządzeń, jakiestrony odwiedzać, które aplikacje uruchamiać. Programistycznienarzucone reguły miałyby ochronić dziecko przed negatywnymiskutkami nadużywania elektroniki czy obcowania z tzw. szkodliwymitreściami.

Producenci uważają bowiem, że nie do przyjęcia jestnieograniczona swoboda dzieci w doborze gier czy innych aplikacji –ich zdaniem powinny mieć dostęp tylko do tego, co jest adekwatne doich poziomu rozwoju. Jako że zaś ekspertami w dziedziniepsychologii kognitywnej na pewno nie są, podpierają się jakżenielubianą przez dzieci klasyfikacją PEGI, dzięki którejdwunastolatek (w teorii) nie zderzy się z przekazem adresowanym doszesnastolatka, a szesnastolatek pozostanie niewinny do osiągnięciaosiemnastego roku życia.

O ile można jednak wyśmiewać próby zastępowania rzetelnegowychowywania dzieci aplikacją cenzorską, to przynajmniej jedenaspekt takich aplikacji do ochrony dzieci pozostaje cenny i ważny,bez względu na to, co myślimy o PEGI. To ochrona tożsamościdziecka online, której ujawnienie w niewłaściwych miejscachściągnąć może kłopoty, zarówno na młodego człowieka, jak ijego rodzinę. Czy aplikacje takie pozwolą wyćwiczyć młodychludzi w podstawach cyberbezpieczeństwa i ochronić przed kradzieżątożsamości? Przekonamy się o tym już niebawem.

Programy

Zobacz więcej
Komentarze (7)