Powrót serii Hitman w wielkim stylu? Zabawa w odcinki to mała kontrowersja

Pamiętam doskonale, gdy dekadę temu po raz pierwszy uruchomiłem Hitmana 2. Gra miała już wtedy co prawda cztery lata, a ja i tak wsiąkłem w nią, jak nigdy. Całe ferie wykorzystałem, by przemierzyć świat od słonecznej Italii, przez mroźną Rosję, po Bliski Wschód, wykonując kolejne zlecenia Agencji. W tym samym roku udało mi się zaliczyć pozostałe części serii z łysym zabójcą. Miałem ochotę na więcej. Na kolejne spotkanie musiałem czekać aż do 2012 roku i niestety było ono bardzo rozczarowujące. Z gry, będącej doskonałym niemal symulatorem mordercy, zrobiono liniową produkcję, stawiającą na krycie się w cieniu. Frustrująca sztuczna inteligencja była w stanie przejrzeć każde przebranie i na najwyższym poziomie trudności zabawa sprowadzała się do długiego wyczekiwania na sprzyjające ustawienie strażników. Wydany niedawno w niepełnej formie Hitman obiecywał powrót do korzeni, chociaż aż w siedmiu małych częściach. Mamy teraz dwa odcinki pełnego produktu na rynku. Czy warto go już kupić?

Powrót serii Hitman w wielkim stylu? Zabawa w odcinki to mała kontrowersja
Piotr Gliźniewicz

06.05.2016 09:34

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Nowością, od której chciałbym zacząć, jest właśnie forma dystrybucji. Hitman nazwijmy go 2016 to przygoda w epizodach. Trudno wytłumaczyć taką decyzję inaczej niż problemami z wyrobieniem się z całością na planowany dzień premiery. Na starcie dostaliśmy dwa poziomy treningowe plus jeden z normalną misją. Słabo. Coś, co kiedyś był bezpłatnym demem, sprzedawano jako Intro Pack, z możliwością dokupienia pakietu kolejnych sporych epizodów planowanych na później. Od kilku dni dostępny jest pierwszy następny z kolei. Taniej wychodzi od razu w ciemno zainwestować w kompletny pakiet, ale trzeba mieć niezłą wiarę w twórców. Paradoksalnie jednak, takie podejście może ostatecznie okazać się korzystniejsze dla graczy, w porównaniu do standardowego, stosowanego obecnie modelu sprzedaży pełnej wersji, ale później rozbudowywanej o DLC. Jeśli nie spodoba nam się pakiet startowy, wydamy w końcu na grę zaledwie ułamek tego, ile kosztowałaby nas pełne wydanie z wszystkim na raz.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Odłóżmy na bok dywagacje ekonomiczne i przejdźmy do treści, którą Hitman w tej chwili nam oferuje. Treningi, od których zaczyna się wątek fabularny, odbywają w się w wielkich halach Agencji z rozstawioną w nich scenografią. Pierwszy poziom to mało skomplikowany wycinek mapy ze statkiem, drugi oferuje nieco bardziej rozbudowany budynek. Na samouczek się nadają. Nie przytłaczają gracza, pozostawiając mu do dyspozycji szeroki wachlarz możliwości pozbycia się celu. Punktem kulminacyjnym premierowego epizodu jest Paryż, gdzie zadanie wykonujemy w sporym pałacu, otoczonym terenami zielonymi. Osobiście nie odczułem niemniej zapowiadanej przez twórców wielkości. Skomplikowanie projektu otoczenia jest podobne do bardziej złożonych map w poprzednich częściach. Jeszcze świeży drugi odcinek przenosi zaś akcję do włoskiego miasta Sapienza. Poza wyeliminowaniem dwóch osób, mamy dodatkowo zniszczyć próbkę wirusa. Tu w oczy rzuca się już rozmach. Zwiedzamy fragment miasta z wieloma mieszkaniami, do których możemy spokojnie zajrzeć. Jest wielopoziomowy kościół, rozbudowana kanalizacja oraz potężna rezydencja głównego przeciwnika. Do tego dochodzą tajemnicze podziemia i mnóstwo ścieżek, spinających wszystko razem. O ile po robocie we Francji miałem mieszane uczucia, co do zdolności producentów, o tyle teraz byłem zachwycony. Jeśli pozostałe epizody będą równie wysokiej jakości, to w pełni ukończony produkt może okazać się najlepszym z serii.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Przejdźmy do głównego punktu programu, czyli zabójstw. Sposobów na pozbycie się celów jest jak zwykle kilka. Możemy na przykład zaatakować frontalnie z karabinem i strzelać do wszystkiego, co się rusza. O ile jednak nie znajdziemy sobie dającej przewagi taktycznej kryjówki, ochroniarze szybko przytłoczą nas liczebnie. W przeciwieństwie do poprzedniej części, doskonale sprawdza tym razem więc badanie terenu w przebraniu pracowników obiektu. Warto z tego korzystać, by nie zwracając niczyjej uwagi spokojnie rozplanować przebieg zdarzeń. Trzeba jedynie uważać, żeby nie zauważyły nas specjalne osoby, potrafiące rozpoznać przebierańców. Może sztuczne rozwiązanie, lecz o niebo lepsze od tego z Rozgrzeszenia, gdzie byle kelner znał każdego w okolicy, podnosząc alarm na nas, jako intruza pod przykrywką.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Co jeśli coś pójdzie nie tak? Wtedy musimy improwizować. Na ogół wystarczy schować się na chwilę poza zasięgiem widzenia ochroniarzy, a następnie przy pierwszej nadarzającej się okazji zdobyć nowe przebranie. Łatwo też odwrócić uwagę robiąc nieco hałasu, choćby tłukąc coś, by przyciągnąć uwagę. Niestety sztuczna inteligencja jest niesforna, nie trzeba wiele, żeby ją przechytrzyć i dodatkowo miewa skłonności samobójcze. Lubi chociażby kąpać się w kałużach z zamoczonymi uszkodzonymi przewodami elektrycznymi... Leżący obok stos kilkudziesięciu porażonych ciał nie robi na kolejnych lemingach żadnego wrażenia. To jeden wielki minus. Ponadto czasami drażni schematyczność rozgrywki. Widzisz szafę, pudło lub coś, gdzie możesz się schować? Czy w pomieszczeniu jest jeszcze jedna osoba? Gra sugeruje byś ją kropnął, schował i użył jej przebrania. Dwóch zbirów? A czy jest tam jeszcze zlew lub pstryczek elektryczek? Świetnie. Zrobienie małej powodzi czy zgaszenie światła zainteresuje jedną, byśmy mogli zająć się drugą. Sztampowe, jednak na tę przypadłość cierpi wiele skradanek. Dlatego warto wyłączyć w opcjach gry tzw. Możliwości i Instynkt. Pierwsze będą prowadzić za rączkę podpowiedziami, bardzo niszcząc radość z samodzielnego odkrywania świata, a drugie jeszcze przecież m.in. podświetli cele do eliminacji.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Należy docenić fakt, że twórcy postarali się o dodanie wielu trybów, które już teraz mają zatrzymać nas przy nieukończonym Hitmanie na dłużej. Każda misja fabularna posiada przypisaną długą listę osiągnięć, takich jak ukatrupienie celu w przeróżnych wypadkach, użycie do zabójstwa konkretnej broni, odnalezienie nietypowego miejsca czy też zebranie związanego z fabułą przedmiotu. Co więcej, zdobywanie osiągnięć odblokowuje kolejne możliwości planowania zbrodni. Możemy nagle wybrać, gdzie chcemy rozpocząć misję, w co ubrani i z jaką bronią. Ten prosty zabieg sprawia, że przechodząc dany poziom nawet kilka razy, stale odkrywamy coś nowego. Można też spróbować zmierzyć się z innymi zadaniami w znanym z Rozgrzeszenia trybie kontraktów, czyli zleceniach na zabicie konkretnych osób wybranym narzędziem zbrodni, będąc ubranym w specyficzny strój, plus nowością o nazwie eskalacja. Stawia przed nami konkretne zadania, po których wykonaniu możemy je powtórzyć z dodatkowymi przeszkodami, na przykład koniecznością uniknięcia kamer albo też ochroniarzami, potrafiącymi nas każdorazowo przejrzeć. Czuć sztuczne wydłużanie rozgrywki, ale osoby lubiące wyzwania oraz osiągnięcia powinny być zadowolone.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pakiet startowy nie zachwycał i wielu wstrzymało się z zakupem Hitmana właśnie do wypuszczenia Sapienzy. Czy wreszcie warto inwestować w nowego Agenta 47? To zależy, jakie mamy oczekiwania. Jeśli liczymy przede wszystkim na kampanię, zdecydowanie poczekałbym mimo wszystko, aż twórcy wydadzą wszystkie epizody. Jeżeli jesteście niecierpliwi i nie będzie przeszkadzać oczekiwanie na kolejne części, sam zestaw startowy powinien zapewnić około pięciu godzin rozrywki, zaś dodatkowy odcinek kolejne dwie. Najlepiej poczują się z grą ci fani, którzy cierpią na obsesję natręctw, ulubioną częścią gry są dla nich osiągnięcia, a w Rozgrzeszeniu kochali ściganie się z innymi na wyniki. Z czystym sumieniem mogę też polecić Intro Pack niezdecydowanym. O ile nie odrzuca kogoś koncepcja płatnego dema, po wycieczce do Paryża będziecie ogólnie wiedzieli, czy warto wybrać się z łysym w inne partie globu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)