Prisma jest bezpieczna – tak jak Instagram. To rusofobia jest niebezpieczna
12.07.2016 | aktual.: 12.07.2016 10:22
W dziedzinie popularnych aplikacji jedynie o Pokemonie Go mówisię ostatnio więcej niż o Prismie – tego rosyjskiego narzędziado transformacji grafik za pomocą inteligentnych filtrów. I choćPrisma nie jest jedyną aplikacją tego typu, a zmyślne efekty przeznią generowane nikogo artystą nie uczynią (co widać popotraktowanych Prismą fotkach na Instagramie), to jednak budzi onaszczególną ekscytację – ale także poczucie zagrożenia. Okazujesię, że dla wielu użytkowników problem dostrzegło w tym, żeaplikacja jest… rosyjska.
Przez ostatnie dni wielu naszych znajomych na Facebooku wypełniałoswoje profile „wymalowanymi” wersjami zrobionych iPhone’amifotek. Wysiłku tu żadnego nie trzeba, ani umiejętności, otpracująca w chmurze sztuczna inteligencja na sieci neuronowej zaruchem kciuka transformuje fotkę podług wskazanego malarskiegostylu. Obok jednak tak przerobionych fotek, czasem ładnych, a poprostu banalnych, pojawiły się też ostrzeżenia. Gdy gruchnęławieść, że firma Prisma labs inc. ma swoją siedzibę w Rosji,wielu użytkowników zdecydowało się samą Prismę odinstalować.Niekiedy ze względu na rusofobię, najczęściej jednak tłumaczącsię niemożliwym do zaakceptowania regulaminem, na który godzimysię instalując tę aplikację.
Ten moment, gdy jarasz sie nowa appka, po czym orientujesz sie, ze ona rosyjska. Czytasz wiec privacy policy i... szybko appke usuwasz.
— Beata Biel (@beatabiel) July 10, 2016O co chodzi z tym regulaminem? Aplikacja jest darmowa, a zarazempotrzebuje sporej mocy obliczeniowej po stronie serwerów, któreprzecież za darmo nie są. Jakoś musi więc monetyzować swójruch. Prisma zbiera więc dane ze smartfonu, które pozwalają nalepsze targetowanie reklam. Czy to powód by wpadać w panikę dlakogoś, kto zdecydował się pewnie już wiele lat temu korzystać zesmartfonu i instalować na nim przeróżne aplikacje? Model opłacaniaoprogramowania reklamami, w tym targetowanymi reklamami to nicnowego, nie zostało to wymyślone przez Rosjan. A gromadzenie danychprzez aplikacje jest dziś normą. Należy się zapytać: czy ci,którzy straszą Prismą, odinstalowali już aplikację Facebooka?
Wbrew temu, co niektóre skandalizujące serwisy piszą, Prismawcale nie zbiera „mnóstwa danych”. Zbiera tylko to, co jestpotrzebne w ramach jej biznesowego modelu. Prosi o dostęp do zdjęć,do kamery i do sieci, pobiera też unikatowy identyfikator telefonudla swoich wbudowanych narzędzi analitycznych. Oczywiście, w pewnymstopniu pozwala to na zbudowanie profilu użytkownika, a nawetokreślenie jego lokalizacji (przez współrzędne geograficznezapisywane w metadanych EXIF fotografii), ale trudno uznać to zawymagania przesadne.
Przerażenie u niektórych budzić mają też warunki korzystaniaz aplikacji, związane z prawami autorskimi. Użytkownik, któryzaakceptował regulamin, udzielaproducentowi Prismy niewyłącznej, w pełni opłaconej, wolnej odopłat, przenaszalnej, podlegającej sublicencjonowaniu, ważnej nacały świat licencji na treści stylizowane za jej pomocą.Szok, Rosjanie będą mieli prawa do naszych bezcennych selfiaczków?
Jeśli to kogoś przeraża, to niech sobie zajrzy do regulaminupopularnego Instagrama: Użytkownik przyznaje serwisowi Instagramniewyłączną, w pełni bezpłatną, zbywalną, obejmującą prawodo udzielania sublicencji, światową licencję zezwalającą nawykorzystanie wszelkich treści, które użytkownik publikuje zapośrednictwem serwisu.
Czy po odinstalowaniu Prismy odinstalowaliście już Instagrama? Amoże uważacie, że chmura amerykańska bardziej troszczy się owaszą prywatność, niż chmura rosyjska, niewątpliwiepodsłuchiwana przez agentów FSB chcących wykraść waszesamolubki? Ot, po prostu pielęgnowana do granic możliwościrusofobia, a zarazem błąd podwójnego kryterium.
Nikt bowiem nie ukrywa, że że Prisma przetwarza dane naserwerach i korzysta z własnej infrastruktury. Powód jest prosty,po pierwsze nawet najnowsze iPhony nie mają takiej mocyobliczeniowej, by transformacje grafik wykonać szybko na urządzeniu,po drugie w Rosji serwery są dość tanie, ja sam nierzadkokupowałem tam VPS-y z jakimś CentOS-em czy Debianem w cenachkilkakrotnie nawet niższych, niż u dostawców amerykańskich czypolskich. Dodatkowo firma zapewne nie chce tracić kontroli nad swoimwłasnościowym oprogramowaniem, algorytmami które opracowała napotrzeby tych wszystkich wizualnych transformacji.
Postawię więc sprawę jasno: jeśli korzystacie z Facebooka czyInstagrama i nie płaczecie z tego powodu, nie powinniście teżpłakać z powodu Prismy, no chyba że płaczecie z powodu jejniedostępności na Androida. W takim razie pozostaje mi polecićkilka analogicznychaplikacji, które na Androidzie działają, a możliwościami teżpowinny zainteresować fanów wizualnych transformacji. Uwaga –niektóre z nich też są rosyjskiej produkcji.