Rig do aparatu przypomina broń. Z laptopem też nie polecisz do USA?

Kontrole bagażu przed lotem weszły na kolejny poziom. Amerykańska Federalna Administracja Bezpieczeństwa Transportu boi się nie tylko broni i wielu rzeczy z nią związanych, ale też innych przedmiotów, które ją choć trochę przypominają. Kontroli nie przeszło wyposażenia fotografa. Na lotnisku LaGuardia (LGA) w Nowym Jorku funkcjonariusze zatrzymali fotografa z widocznym poniżej wyposażeniem w bagażu podręcznym. Nie wiemy niestety, czy właściciel w końcu został wpuszczony na pokład samolotu, czy musiał przepakować się i przewieźć rig w bagażu rejestrowanym.

Rig do aparatu przypomina broń. Z laptopem też nie polecisz do USA?

15.05.2017 | aktual.: 15.05.2017 15:27

Post udostępniony przez TSA (@tsa) 2 Maj, 2017 o 2:10 PDT

Na swojej stronie TSA nie informuje o ograniczeniach dotyczących przewożenia sprzętu fotograficznego. Prawdopodobnie jednak pokazany wyżej rig został uznany za „realistyczną replikę broni”. Takich przedmiotów nie można wnosić na pokład samolotu, nawet jeśli są zupełnie niegroźne. Muszą one być przewożone w bagażu rejestrowanym. Możliwe, że zdaniem służb bezpieczeństwa urządzenie z daleka zostałoby pomylone z prawdziwą bronią i jego obecność na pokładzie wywołałaby panikę wśród przeczulonych pasażerów albo obsługi samolotu. Mogłoby się to skończyć tragicznie – zapewne głównie dla pechowego fotografa.

Swoją drogą pokazany wyżej rig do Nikona nie jest najbardziej realistycznym, jaki można znaleźć. Poniżej możecie zobaczyć złożony zestaw Zenit Fotosnaiper (do którego bardzo podobny jest rig zatrzymany przez TSA – ma nawet identyczny montaż na kolbę) i elegancki aparat Leica RITOO. Są też gripy z kolimatorem i wiele innych nietypowych wynalazków, które mogą kojarzyć się z bronią, ale wcale nie są groźne. Przeciwnie – są bardzo wygodne. Nie bez powodu broń ma taki kształt i jest trzymana w ten sposób. Za tą konstrukcją stoją setki lat doświadczenia.

  • Zenit Fotosnaiper, CC Wikimedia
  • Leica RITOO, PetaPixel
[1/2] Zenit Fotosnaiper, CC Wikimedia

Komentarze pod zdjęciem mówią, że w większości społeczeństwo nie pochwala takiego rzucania kłód pod nogi podróżującym, ochrony przed nieistniejącymi zagrożeniami. Prawdopodobnie jednak samym rigiem można by było sterroryzować samolot, gdyby ktoś się postarał. Problem leży raczej w tym, że zatrzymany zostanie niewinny fotograf, a osoba stanowiąca realne zagrożenie i lepiej przygotowana do kontroli i tak wniesie niebezpieczny materiał na pokład samolotu.

Publikacja zdjęcia zbiegła się w czasie z kolejną niepokojącą wiadomością. Administracja Trumpa rozważa bowiem kompletny zakaz wnoszenia na pokład samolotów lecących z Europy większych urządzeń elektronicznych, jak laptopy. Zakaz obowiązuje już w lotach z 10 lotnisk na Bliskim Wschodzie. Co więcej, Wielka Brytania rozważa podobne kroki, tylko najpierw musi rozwiązać sprawę przynależności do Unii Europejskiej.

Obsługa lotnisk już szykuje się na tygodnie pełne chaosu, kolejki przy bramkach, zamieszanie i awantury. Dla podróżujących prywatnie nie będzie to wielki problem – zawsze można wziąć na pokład książkę. Jednak podróżujący biznesowo będą marnować kilka lub kilkanaście cennych godzin, odcięci od możliwości pracy. Wyobrażacie sobie pracowników międzynarodowych firm IT, którzy w czasie lotu nie mogą skorzystać z laptopów, by wprowadzić ostatnie poprawki w swoich projektach? Co z wrażliwymi danymi, które będą jechać bez nadzoru w bagażu rejestrowanym, który może przecież zaginąć albo wpaść w niepowołane ręce? W dzisiejszym świecie to nie do pomyślenia.

Jeśli podróże międzynarodowe będą dalej utrudniane w ten sposób, czeka nas spadek zainteresowania lotami. Być może dzięki rządowi Trumpa nastanie złota era telekonferencji.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)