SMS obchodzi 25. urodziny. Jakie były, są i będą wiadomości tekstowe?
Podczas corocznego bombardowania kiczowatymi SMS-ami z rymowanymi życzeniami świątecznymi, MMS-ami z bałwankami i choinką lub pulpowymi filmikami na WhatsAppie należy pamiętać, że to właśnie w błogim okresie bożonarodzeniowym, równo ćwierć wieku temu, wysłano pierwszego SMS-a – z życzeniami wesołych świąt. Autorem był inżynier Neil Papworth, odbiorcą zaś Richard Jarvis z Vodafone, a rzecz działa się w Wielkiej Brytanii. O tym, czy Jarvis był wniebowzięty, kroniki milczą. Telefony bowiem nie dysponowały wówczas klawiaturą, więc SMS został wysłany z komputera, co uniemożliwiło odpowiedź.
03.12.2017 11:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W myśleniu o SMS-ach nie wolno jednak dać się ponieść nostalgii, która przed zmęczone oczy podsunie niemal od razu historycznie późniejsze, roztkliwiające obrazy telefonów w kształcie cegieł, na których trzeba było wcisnąć odpowiedni klawisz x-razy tylko po to, by na ekranie pojawiła się drobna, czarna litera. Historia SMS-a (ang. Short Message Service), jak zresztą niejedna opowieść z zamierzchłej przeszłości, nie jest oblana lukrem. Unosi się za to nad nią korzenny zapach pierwotnej materii historycznej, czyli ścierania się utopijnych wizji z walkami prowadzonymi w duchu realpolitik o dominację nad jednym z najbardziej cennych obszarów naszego bycia w społeczności – komunikacją.
SMS: spragnieni małego small-talku
W historii komunikacji cyfrowej, usianej szkieletami licznych dinozaurów, powstanie SMS-ów należy datować na początki ery GSM 900 Phase 1, miliony lat temu, czyli na rok pański 1982. Wtedy to z inicjatywy Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej powołano do życia instytut GSM (fr. Groupe Spécial Mobile, od 1988 roku nazywany: ang. Global System for Mobile Communications), który miał opracować jeden, otwarty standard telefonii komórkowej działającej w paśmie 900 MHz. W planach instytutu znajdowała się wzmianka o opracowaniu możliwości wymiany wiadomości tekstowych bezpośrednio pomiędzy stacjami ruchomymi, czyli telefonami. Koncept SMS-a wyłonił się jako efekt pokojowej współpracy Bernarda Ghillebaerta z France Télécom oraz odpowiedzialnego w GSM-ie za wiadomości nie-głosowe Friedhelma Hillebranda (wywodzącego się z Deutsche Telekom). W 1985 roku Hillebrand, od dziecka pasjonujący się komunikacją radiową, uznał – na podstawie własnych obserwacji tekstów z pocztówek i Teleksa oraz analiz statystycznych – że liczba stu sześćdziesięciu 7-bitowych znaków w zupełności wystarczy do przekazania zwięzłej wiadomości.
O ile jednak format SMS-a można opracować w niewielkiej grupie, o tyle rozwijanie techniki przesyłu wymagało pracy zespołowej. Współpraca prowadzona w ramach różnych podgrup w obrębie GSM doprowadziła do stworzenia opisów trzech usług: Short Message Mobile Terminated (SMS-MT) zakładającej zdolność sieci do przesyłania wiadomości na telefon przenośny przy jej wysłaniu z innego telefonu lub z programu, Short Message Mobile Originated (SMS-MO), zakładającej zdolność sieci do przesyłania wiadomości przesłanej przez telefon przenośny na inny telefon lub do programu, i Short Message Cell Broadcast. Materiały do dalszego opracowania przekazano w 1987 roku nowopowstałej grupie IDEG (ang. Implementation of Data and Telematic Services Experts Group) kierowanej przez Hillebranda. Grupa jest odpowiedzialna za właściwe zaprojektowanie SMS-a i jego specyfikacji technicznej dla normy GSM 03.40, zawierającej też znaczniki protokołu transmisji dla pakietów PDU. Kiedy więc w roku 1990 zdefiniowano kolejny standard GSM (określany też jako standard DCS – ang. Digital Communication System), w ramach którego transmisja mowy i danych mogła odbywać się już w paśmie częstotliwości 1710 – 1880 MHz, uwzględniono w nim przesyłanie SMS-ów (oraz faksów).
Wyślij mi sms-a: paczki, kodowanie, kanały
Wiadomości SMS opierają się na protokole bezstanowym, co powoduje, że każdy SMS jest postrzegany jako niezależny od pozostałych wiadomości. Protokół komunikacyjny odpowiedzialny za wysyłanie i odbieranie SMS-ów dzieli dane na odpowiednie pakiety określane mianem PDU (ang. Protocol Data Unit), które zawierają transmitowane dane oraz wszystkie dodane w procesie hermetyzacji nagłówki i stopki. W efekcie wiadomość SMS składa się nie tylko z samej treści, ale też z metadanych. Zalicza się do nich numer centrum wiadomości (przypisany do sieci, z jakiej wysłano SMS-a), numer lub nazwa nadawcy, data i godzina nadania wiadomości, parametr DCS (ang. Data Coding Scheme) zapisujący informacje o tym, w jaki sposób tekst wiadomości jest skompresowany, a także klasa, w jakiej sformatowano wiadomość. Istotnym parametrem jest także parametr długości wiadomości.
Jak wspomniano wyżej, w standardzie GSM wiadomość zawiera sto sześćdziesiąt znaków 7-bitowych (1120/7), standard ten nie obejmuje jednak wielu alfabetów zawierających znaki diakrytyczne, w tym języka polskiego. By wstawić polskie znaki, zmieniany jest standard kodowania na standard 16-bitowy, zwany USC-2, który zmniejsza liczbę znaków w wiadomości do siedemdziesięciu. Wiadomość może również składać się ze stu czterdziestu znaków 8-bitowych. Parametr długości wiadomości wskazuje więc liczbę septetów, oktetów czy też podwójnych oktetów w zależności od zastosowanego kodowania wskazanego przez DCS. Jeśli zaś wiadomość przekroczy wszelkie przyjęte normy długości, usługa CSMS (ang. Concatenated SMS) podzieli po stronie nadawcy wiadomość na części o standardowej długości i złoży je w całość po stronie odbiorczej. W celu umożliwienia identyfikacji każdej z części wiadomość zostanie wzbogacona o dodatkową meta informację – nagłówek UDH (ang. User Data Header), który będzie kosztował kilka bitów, przez co liczba znaków wiadomości spadnie ze stu sześćdziesięciu do stu pięćdziesięciu trzech w przypadku kodowania 7-bitowego.
Do przesyłania SMS-ów wykorzystywany jest kanał sygnalizacyjny SDCCH (ang. Standalone Dedicated Control Channel), którego częstotliwości używane są także do prowadzenia rozmów telefonicznych. Kiedy więc dana osoba rozmawia przez telefon, SMS trafi do niej kanałem SACCH (ang. Slow Associated Control Channel). Wysłana wiadomość trafia przez wieżę transmisyjną do SMSC: Centrum SMS konkretnego operatora, gdzie zostaje zapisana i skierowana do odpowiedniego odbiorcy. Podobny sposób przesyłania wiadomości określany jest jako „store and forward” – zachowaj i przekseruj. Dlatego też, jeśli telefon osoby, do której skierowano wiadomość jest wyłączony lub poza zasięgiem, system będzie powtarzał wysyłkę aż do skutku. W konsekwencji po włączeniu urządzenia lub jego trafieniu z powrotem do sieci skrzynka odbiorcza wiadomości zaczyna się lawinowo zapełniać.
SMS-y Premium i kody rabatowe
SMS-y powstały w celu wymiany prostych informacji między operatorem a użytkownikiem, ale nie po raz pierwszy w historii twórca nie przewidział konsekwencji swego wynalazku. W stosunkowo niedługim czasie krótkie wiadomości tekstowe stały się jednym z ulubionych sposobów komunikowania się młodzieży, która doceniła szybkość, bezpośredniość oraz intymność tego sposobu pozostawania w kontakcie – nieskomplikowana forma przekazu przecież idealnie nadaje się do potwierdzania daty, godziny i miejsca spotkania czy do wymiany treści pozwalających na podtrzymywanie relacji na co dzień. Co więcej, funkcja ta jest dostępna w każdym telefonie niezależnie od systemu operacyjnego czy dostępu do Internetu.
Od momentu zdobycia popularności SMS-y zdążyły stać się jednak kozłem ofiarnym dla wszystkich tych, którzy oskarżają tę usługę o zubażanie oraz spotwornienie języka, o – paradoksalnie – spłycanie charakteru międzyludzkich relacji, a także o bycie jednym z pierwszych narzędzi rewolucji, która zaprowadziła terror nieustannego pozostawania w kontakcie. Zwłaszcza tę właściwość SMS-ów dostrzegli sprzedawcy, wciągając wiadomości tekstowe do arsenału broni marketingu mobilnego. SMS-y uzupełniają więc dziś działania sprzedażowe firm, najczęściej tych z branży odzieżowej, informując użytkowników o rozmaitych kodach rabatowych, zniżkach czy ofertach specjalnych. Wiadomości tekstowe wykorzystuje się również do informowania o statusie zamówienia po dokonaniu zakupu, są też coraz częściej wykorzystywane do komunikacji pomiędzy petentem a rozmaitymi instytucjami.
Za tego rodzaju SMS-y płaci się jednak co najwyżej własnymi nerwami. Gorzej jest w przypadku usługi Premium, czyli wiadomości tekstowych o podwyższonej opłacie, która nie jest wliczana do abonamentu użytkownika. Koszty tego typu SMS-ów wahają się, ale zawsze są wysokie. SMS-y Premium mają charakterystyczne skrócone numery, zaczynające się od cyfry siedem lub dziewięć. Cyfry znajdujące się po nich informują o cenie wysyłanego SMS-a. Toteż numer 71xx kosztuje złotówkę (i 23% VAT), 72xx – dwa złote, do której należy doliczyć opłatę VAT. W przypadku numerów zaczynających się cyfrą dziewięć cenę wskazują druga i trzecia cyfra, w związku z czym wysłanie odpowiedzi pod numer 913xx będzie kosztowało użytkownika trzynaście złotych plus VAT. Mimo wszystko nie należy potępiać w czambuł SMS-ów o podwyższonej płatności. Nie służą one tylko do brania udziału w konkursach czy głosowaniach, ale są również wykorzystywane w celach charytatywnych. Nie zmienia to jednak faktu, że w Polsce po raz pierwszy tego typu usługa została włączona z okazji premiery programu Big Brother emitowanego w stacji TVN w 2001 roku.
Czym byłyby SMS-y bez emotikonów? Emotikony to ideogramy złożone z sekwencji znaków typograficznych, które przedstawiają grymas twarzy czasem wyrażający więcej niż tysiąc słów. Znak :-) został po raz pierwszy użyty 19 września 1982 roku przez profesora Scotta Fahlmana z Carnegie Mellon University, jednak pomysł typograficznego przedstawiania emocji pojawił się już w wydaniu satyrycznego magazynu *Puck z 30 marca 1881 roku. Obecnie popularne są również ikony wywodzące się z estetyki mangowej. Japonii zawdzięczać można także emoji (zbieżność nazw z emotikonem przypadkowa), które nie tylko obejmują wizerunki twarzy, ale też przedmioty, zwierzęta oraz rośliny. Emoji zyskały popularność po wprowadzeniu ich na telefony iPhone w 2011 roku, a ich forma oraz zastosowanie ciągle ewoluuje.
RCS: bogactwo funkcji i ubogie zainteresowanie
SMS-y jako rodzaj usługi ewoluują, choć niespiesznie. Po niezbyt udanych próbach wdrożenia usługi rozszerzonych wiadomości tekstowych (EMS-ów) pojawiły się MMS-y umożliwiające przesyłanie multimediów. MMS (ang. Multimedia Messaging Service) nie stanowi jednak bezpośredniego rozszerzenia funkcji SMS, ponieważ opiera się na transmisji danych GPRS (ang. General Packet Radio Service*), gdzie abonent płaci nie za cały czas zajmowania szczeliny czasowej w odpowiedniej częstotliwości, jak w przypadku przesyłu danych w GSM, ale za faktycznie przesłane i odebrane dane. Jednak prawdziwym zagrożeniem dla SMS-ów są komunikatory internetowe, które umożliwiają zarówno inne formułowanie wiadomości z wykorzystaniem zdjęć, GIF-ów oraz naklejek, jak i prowadzenie konwersacji grupowych.
Odpowiedzią na Messengera czy WhatsAppa ma być RCS (ang. Rich Communication Services), znany także pod marketingowymi nazwami jako Advanced Messaging, Advanced Communications, joyn i Message+. Zapoczątkowany w 2007 roku projekt już rok później przeszedł – w symbolicznym geście łączenia sił w trosce o dobro smsującej ludzkości – pod egidę organizacji GSM Association (GSMA), która zrzesza operatorów sieci komórkowych. Kolejne wersje standardu powstawały niemal co rok, by dać światu w 2016 roku to, na co czekał: Uniwersalny Profil (ostatnia wersja została opublikowana w lipcu tego roku). Profil jest wspierany przez czterdziestu siedmiu operatorów i jedenastu producentów sprzętu, których nazwy niejednokrotnie niewiele mówią w przeciwieństwie do nazw dwóch życzliwych dostawców oprogramowania: Microsoftu i Google’a.
Możliwości RCS-a onieśmielają. Jego użytkownicy mogą nie tylko załączać do wiadomości zdjęcia, filmy i pliki audio wysokiej jakości, tworzyć i archiwizować czaty grupowe (oraz usuwać z nich członków), ale też włączać wskaźniki informujące o tym, czy ktoś przeczytał wiadomość – a to wciąż nie wszystko. Należy bowiem do tej listy dodać wideopołączenia, wiadomości audio oraz interaktywne wiadomości pochodzące z aplikacji firm trzecich, które uzupełnią standardowe powiadomienia. Co jednak najważniejsze, RCS nie boi się siać hipisowskiej z ducha herezji, gdyż jest zaprojektowany do pracy niezależnie od rodzaju urządzenia czy oprogramowania. RCS pozwala więc na cieszenie się funkcjami nowoczesnych komunikatorów internetowych bez konieczności tworzenia konta, zakładania profilu na portalu społecznościowym czy głowienia się nad tym, czy osoba, którą chciałoby się zaprosić do grupowej konwersacji ma odpowiednią aplikację lub właściwego smartfona.
Dlaczego więc w 2017 roku świętujemy dwudzieste piąte urodziny SMS-a a nie roczek RCS-a? Winę można zrzucić częściowo na operatorów: joyn obecny jest na rynku od 2012 roku dzięki hiszpańskiemu Vodafone’owi i Movistarowi, jednak na większą skalę w Europie wprowadza go w zasadzie wyłącznie grupa Vodafone. W Niemczech od 2013 roku RCS jest znany jako Message+. RCS jako joyn pojawił się także w Południowej Korei, Argentynie czy Kolumbii. Z Message+ od 2014 roku korzystają Czesi, w tym samym roku joyn zawitał do Słowacji. Zachowawczość operatorów wynika zapewne z faktu, iż wdrażanie RCS-a jest kosztowne, dopóki więc usługa SMS-ów cieszy się sporą popularnością, dopóty nikt nie będzie się kwapił implementacją nowego standardu. Nie zachwycają także możliwości sprzętowe, choć do listy producentów gotowych złożyć hołd lenny następcy SMS-a zaliczyć można HTC, LG, Asusa czy Lenovo.
Problem może również stanowić rozbicie dzielnicowe marketingowych rozwiązań oraz wielogłos operatorów. Porządek w królestwie zaprowadzić najwyraźniej chce Google, które w 2015 roku kupiło serwis Jibe i rozwinęło go w swojego oficjalnego klienta RCS, wykorzystującego rozwiązania chmurowe. Zainteresowanie usługą zgłosili już Orange, Deutsche Telekom, Globe, Sprint, Rogers i Telenor. Ponadto obsługa RCS pojawiła się w lutym tego roku w aplikacji Wiadomości dla Androida. Biorąc pod uwagę fakt, że korporacja z Mountain View kontroluje najpopularniejszy mobilny system operacyjny na świecie, jej ruchy nie mogą przejść niezauważone przez oddziały wojsk sąsiednich dostawców usług. Strategiczny wysiłek wkładany przez internetowego giganta w to, by zdystansować cudze aplikacje do wysyłania wiadomości oraz obce komunikatory może zaowocować podbiciem przez niego kolejnej sfery usług.
Wszystkiego najlepszego!
Choć wysyłanie SMS-ów coraz bardziej trąci myszką, krótkie tekstowe wiadomości wciąż prezentują wiele zalet i kryją w sobie niemałe możliwości, zwłaszcza w przestrzeni kontaktów pomiędzy osobami fizycznymi a instytucjami. Można sądzić, że w związku ze zmianami klimatycznymi wiele osób życzyłoby sobie przecież, by w pełni rozwinięto system powiadamiania o niebezpieczeństwie, który za pośrednictwem SMS-ów, radia i telewizji ostrzegałby przed zbliżającym się zagrożeniem. Historia powstania SMS-a jest w pewnym sensie dowodem na to, iż nawet mając na myśli partykularne interesy, podmioty gospodarcze oraz polityczne potrafią się porozumieć, tworząc coś dobrego także dla maluczkich. Należy jednak mieć świadomość, iż w niezwykle szybko rozwijającym się świecie, gdzie życie w coraz większej mierze przenosi się do sieci, sto sześćdziesiąt znaków to za mało, by przekazać najprostsze doświadczenie codzienności w całej jej gifowo-filmikowo-memicznej złożoności. Twórcy RCS-a chcą więc zastąpić SMS-y nowym standardem, przejmując jego przywiązanie do sprzętu oraz operatorów tak, by użytkownicy czuli kontynuację zamiast dojmującego braku. Obecnie na tym polu zdaje się panować chaos rodzący pytania, na które próżno szukać odpowiedzi: kiedy standard zostanie wprowadzony w Polsce? Ile to będzie kosztowało? Jedno jest mimo tego pewne – odpowiedzi pojawią się prawdopodobnie przed pięćdziesiątymi urodzinami SMS-a. Tymczasem ludzie chcą rozmawiać, nie milczeć. To bardzo krzepiący wniosek, jaki można wysnuć pod koniec tego roku, wznosząc toast emotikonem za zdrowie SMS-ów.