SolarWinds zhakowano aktualizacją. Oberwał Departament Skarbu USA, ofiar będzie więcej
Producent oprogramowania do kopii zapasowych i zapewniania niezawodności, firma SolarWinds, została zaatakowana przez hakerów. Wskutek zuchwałego ataku na infrastrukturę automatycznych aktualizacji, firma rozsyłała swoim klientom zainfekowane instalatory swojego produktu Orion, wskutek czego instalowali oni trojana samodzielnie. Był on dostępny jeszcze wiele godzin po ogłoszeniu włamania.
Próby podszywania się pod aktualizacje to nic nowego. Wiele wirusów udaje aktualizacje Flasha, pewne złośliwe oprogramowanie przekierowuje żądania ze stron z aktualizacjami na własne, zainfekowane kopie itd. Aktualizacje SolarWinds były jednak podpisane, wydane jako zaufane i dystrybuowane bezpośrednio przez producenta. Atak o takiej postaci nazywa się "atakiem na łańcuch dostaw" i zazwyczaj wymaga skoordynowanego wysiłku wielu osób lub rażącej niekompetencji. Kuba pisał o serii rosyjskich ataków, teraz dowiadujemy się o nich coraz więcej.
Rosjanie mieli łatwo?
Zdarzenie ma jednak więcej wątków, całkiem ciekawych zresztą. SolarWinds obsługuje większość firm z listy Fortune 500, trudno więc zakładać, że wskutek ataku ucierpiały tylko instytucje rządowe USA. Całkiem możliwe, ze w sieciach wielu kluczowych firm siedzą właśnie hakerzy. Kim oni są? Reuters sugeruje Rosjan. To częsty obszar kierowania podejrzeń ze strony amerykańskich mediów, choć często wybierany dość arbitralnie.
SolarWinds mógł nieco pomóc doprowadzić do draki z instalatorem, bowiem w swoich wytycznych, jak zwraca uwagę Brian Krebs, sugeruje nakładanie wyjątków w skanerach antywirusowych. Trojan udawał agenta telemetrii Poprawy Jakości Obsługi Klienta. Omijanie antywirusów, telemetria, automatyczne aktualizacje... same nasze ulubione rzeczy.
Spiskowe hipotezy
Pojawiają się też bardziej "spiskowe" komentarze. Niektórzy analitycy już w listopadzie zwracali uwagę, że nastąpiła masowa sprzedaż akcji firmy przez jej właścicieli. Powodów takiego zachowania może być mnóstwo, więc kreślenie konkluzji tylko na tej podstawie jest nadużyciem. Z kolei innym, powtarzającym się hasłem jest to, że SolarWinds obsługiwał firmę Dominion, odpowiedzialną za głosowanie elektroniczne w USA, uznawane często za niespełniające standardów (na skalę niegrożącą zmianą wyników wyborów prezydenckich).
To nie koniec tej historii. Jej konsekwencje, w sposób mniej lub bardziej bezpośredni, przyjdzie nam poznawać przez wiele najbliższych miesięcy.