Titanfall — uwaga na nisko latające mechy

Respawn Entertainment to młode studio, o którym już niemniej by można niezłą książkę napisać. Ci, którzy orientują się w temacie kolejnych zapowiadanych strzelanek, zapewne doskonale pamiętają sprawę sprzed kilku lat, gdy Activision wytoczyło ciężkie działa przeciwko Electronic Arts oraz byłym pracownikom Infinity Ward, czyli studia odpowiedzialnego po części za rozwój serii Call of Duty. Chodziło o spiskowanie na szkodę wydawcy oraz wrogie przejęcie pomysłów na kolejną produkcję. Wielcy się bili, a tymczasem weterani branży szykowali swoje premierowe ambitne dzieło w postaci Titanfall. Projektem, który z początku miał trafić wyłącznie na PC, szybko zainteresował się Microsoft. Specom od marketingu z Redmond udało się przekonać EA i spółkę do wypuszczenia tytułu również na Xboksa 360 oraz Xboksa One, co okazuje się było przemyślaną decyzją. Wraz z premierą gry wzrosła też znacznie sprzedaż najnowszej amerykańskiej konsoli. Niektórzy powariowali na punkcie olbrzymich robotów kroczących, nie dostrzegając, że tak naprawdę ponownie wezwano ich do służby.

Titanfall — uwaga na nisko latające mechy

28.03.2014 12:51

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pomimo szumnych zapowiedzi, zagrano bardzo bezpiecznie. Wszyscy fani Call of Duty odnajdą się tutaj bez problemu, chociaż mamy do czynienia ze starciami w futurystycznych realiach. Nawet zmodyfikowany system rozgrywki jest tak naprawdę swojski, włącznie ze zdobywaniem poziomów postaci i wyposażaniem ich, więc wielu poczuje się jak w domu. Zasadnicze nowości są trzy. Po pierwsze, zaprezentowano w grze ogromne mechy bojowe, które wprowadzają element bitwy w bitwie, obok piechoty mamy bowiem pilotów uczestniczących w starciach w dosłownie o wiele większej skali. Po drugie, plecaki odrzutowe czynią zwykłych żołnierzy niezwykle mobilnymi jednostkami, co znalazło odzwierciedlenie w projektach map. Zamiast rozciągać je tylko w poziomie, postarano się też o strzelaniny na wielu kondygnacjach i na dachach. W końcu zaś Titanfall to gra dla każdego. Nowicjuszom w wielu aspektach producenci tak poszli na rękę (wspomnę tylko o pojawiającym się już w samouczku automatycznie namierzającym się na cel pistolecie), że niektórzy starzy wyjadacze poczują się zwyczajnie głupio. Mi to akurat nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Wygodnie, z padem w dłoni jestem w stanie nawiązać walkę z użytkownikami myszki, przegrywając może wiele wymian ognia, za to sprawniej dostając się na z góry upatrzone pozycje.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Już od pierwszych meczy zabawa okazuje się niezwykle przyjemna. Szkoda, że nie wysilono się na standardową kampanię i dostaliśmy luźno powiązane ze sobą rozgrywki drużynowe, spajane niby fabularnie przydługimi wypowiedziami przed każdą misją. Historia sił IMC oraz Ruchu Oporu jest mało istotna, bo po prostu trzeba było wymyślić dwie przeciwne ekipy plus do tego tło dla miejscówek, dlatego poczułem niedosyt. Nie ma się jednak co gniewać na twórców, gdyż od razu zapowiadali, iż nastawiają się na zmagania po sieci. Faktycznie, 6 na 6 chłopa, choć z początku wydaje się to liczbą niezbyt ambitną, kiedy dodać do tego mechy potrafiące poruszać się na autopilocie oraz armię przygłupich botów, robiących za mięso armatnie, jak najbardziej wystarczy, by wypełnić dość rozległe przestrzenie. Nawet jeśli akurat w pobliżu nikt się nie strzela, co jest nieczęste, przeskok na drugą stronę mapy to kwestia kilku umiejętnie wymierzonych susów, przebiegnięcia po ścianach i może dolotu gdzieś na plecaku, tak w imię złapania wyższego pułapu. Co dobre, człowiek nie ginie też tak często, a roboty nie onieśmielają. Wręcz przeciwnie. Ma się wielką frajdę z ostrzeliwania ich z dystansu i motywację do wskoczenia na pobliską wrogą maszynę, by osobiście ją mocno uszkodzić.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Po kilkunastu przegranych godzinach do głowy wpada w końcu myśl, że trochę tego wszystkiego jednak mało, że narobiono tylko smaczku na więcej. Z różnych broni, których zawsze dzierżymy trzy sztuki (główna, pomocnicza i przeciw tytanom), wykorzystuje się niecałą garść niewyszukanych najskuteczniejszych. Modyfikacji do nich także za wiele nie ma. Trzy rodzaje mechów teoretycznie różnią się osiągami, ale dobrze już ograny pilot przerobi maszynę tak, że wszystko sprowadza się tak naprawdę tylko do innego wyglądu robota. Za komentarz do użyteczności szeregu różnorakich dostępnych umiejętności bohatera niech posłuży zaś fakt, że większość graczy z wysokim poziomem dalej korzysta z podstawowego kamuflażu optycznego dla postaci… Ciekawostką są jednorazowe karty zdobywane m.in. w miarę wypełniania wyzwań, modyfikujące nieco rozgrywkę (dając lepszą broń czy przykładowo przyśpieszając przywołanie tytana), ale praktycznie z nich nie korzystałem. Dostępne tryby rozgrywki furory także nie robią. Jest drużynowe wybijanie się w sumie dwóch wariantach, przejmowanie punktów na mapie, walka o flagę, bicie się z użyciem mechów plus łączący to miks. Dobrze, że niebawem mają pojawić się za darmo kolejne. Źle znowu, bo zasypie nas i płatne DLC…

[break/]Przy premierze obyło się bez cyrków z serwerami, czyli nie było powtórki z Battlefielda 4, wydano również już kilka łatek, niemniej nie można powiedzieć, że zabawa jest oto zupełnie bezstresowa. Niejednokrotnie od dnia debiutu rynkowego Titanfall bywało tak, iż zwyczajnie nie dało się pograć. Brak serwerów i koniec. Chociaż lagi są niezauważalne, na szybkim nawet łączu zdarzają się sytuacje, w których ktoś powinien był zginąć z naszej ręki, a przeżył, do tego zaś jeszcze załatwił nas. Detekcja pocisków przez zakulisowe opóźnienia szwankuje, co tylko potwierdza ładowanie całego magazynka ze snajperki w cel, by ten spokojnie sobie odbiegł. Ogólnie nie wkurza to jednak tak bardzo, jak salwa rakiet z tytana komuś prosto w twarz, która jakimś cudem omija wrogich żołnierzy… Wyskakują z dymu jak gdyby nigdy nic, niczym króliki rozpierzchając się po okolicy. Swoją drogą kicanie prezentuje się miejscami przekomicznie, przywodząc na myśl słodkie czasy przyśpieszania skoków w Quake II.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Gra hula na mocno zmodyfikowanym silniku Source. Graficznie oczywiście zostawia daleko w tyle starusieńkiego Half-Life’a 2, prezentując naprawdę porządny poziom, a przy tym pozwalając na zabawę graczom dysponującym także nieco słabszym sprzętem PC, lecz nawet na mocnych konfiguracjach zdarzają się niewyjaśnione okazjonalne przycięcia w płynności działania. Chociaż tytuł reklamowało się głównie na komputerach z kartami firmy NVIDIA, na AMD nie ma oczywiście żadnego problemu z działaniem produktu. Nie wszystkie tekstury prezentują się wybitnie nawet na ustawieniach Ultra, wojakom wyraźnie brakuje kilku animacji łączących poszczególne ruchy, zaś tytany z bliska nie powalają jakąś bardzo szczegółową geometrią, lecz w ferworze radosnej wojny to wszystko naprawdę schodzi na margines. Tak naprawdę najbardziej odczuwalny jest brak destrukcji otoczenia, zwłaszcza, kiedy ktoś ma za sobą tytuły DICE oparte o Frostbite. Nie można powiedzieć, że nic się na mapach nie dzieje, bo specjalnie w tle przelatują statki, walczą różne jednostki bojowe czy przemykają reprezentanci lokalnej fauny, co pozwala poczuć się jak w samym środku kosmicznego konfliktu, ale tak bezpośrednio przed lufą, od wypalenia w ścianę co najwyżej odskoczy kamyczek.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Muzycznie jest w porządku, niemniej bez nut wpadających w ucho. W pamięci pozostanie na pewno ciekawie zrealizowany filmik początkowy. Można by było pomarudzić na dziwne dobieranie graczy w drużynach, przedkładające wyraźnie niskie opóźnienia na łączach ponad złożenie mniej więcej wyrównanych poziomem ekip, co potrafi postawić naprzeciw siebie wymiataczy oraz stado żółtodziobów. Respawn zapewnia jednak, że to powoli odchodzi do lamusa, a z czasem kolejne aktualizacje jeszcze usprawnią system. W wersji Beta nowego łączenia w grupy (specjalna playlista), raz na jakiś czas obie strony będą poddawane odpowiednim przetasowaniom opartym o to, jak sobie aktualnie radzą w walce. Wkrótce usprawniony tzw. matchmaking wypłynie zaś na szerokie wody. Dorzucę może w tym miejscu, iż cieszy opcja zgarnięcia jeszcze kilku punktów do statystyk nawet po przegraniu rundy. Jeżeli uda nam się dotrzeć w miejsce ewakuacji, a wrogowie nie zestrzelą nam w ostatniej chwili ratowniczej jednostki latającej, konto gracza wypełni się cennym dodatkowym doświadczeniem.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Początkowo bardzo łatwo zachłysnąć się Titanfallem, ponieważ od pierwszych chwil tytuł oferuje wysokiej jakości, dynamiczną rozgrywkę. Z czasem i szybkim wbijaniem postaci na kolejne poziomy entuzjazm nieco opada, pozostawiając miejsce na przemyślenia, co by było gdyby… Mamy dobrą grę, ale nie rewolucyjną, na co niektórzy się pewnie nastawiali. Niby są kosmiczne klimaty, jednak spuścizna po Call of Duty jest wyraźnie dostrzegalna. Czerpać przyjemność z zabawy będą podejrzewam głównie mało zaprawieni w bojach fani strzelanek, bo dzięki różnym wspomagaczom coś jednak dla siebie ugrają, a mniejszą zawodowcy. To jednak nie tak, że tych gra odrzuci… Jak na 50GB, jakie należy pobrać z Origin, projekt oferuje niestety dość skromną liczbę trybów zabawy czy broni i dodatków, chociaż nieźle zaprojektowanych map dostajemy całkiem pokaźną ilość. Ot, wizja DLC. Można było więcej oraz lepiej, lecz i tak źle nie jest. Pytanie tylko czy nie za szybko się zrzucanie tytanów z orbity znudzi? Mi zaczyna się przejadać.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)