Tradycja spotyka innowację

Tradycja czy innowacyjność? Wydawać by się mogło, że w branży rozwijającej się w tak szalonym tempie, jak branża IT najważniejszą wartością będzie umiejętność wymyślania rzeczy nowych, kreowania niewidzianych dotąd rozwiązań i przecierania nowych szlaków. Jednak wymyślanie nowych rzeczy jest wbrew pozorom stosunkowo proste. Znacznie trudniej stworzyć coś, co będzie nie tylko nowe, ale też lepsze niż dotychczasowe rozwiązania. Wtedy nagle okazuje się, że tradycja oraz wiążące się z nią doświadczenie i wiedza naprawdę mogą się przydać.

Źródło zdjęć: © materiały partnera
Konstanty Młynarczyk

Postanowiłem sprawdzić, jak to wygląda w przypadku firmy, która należy do najbardziej innowacyjnych, a zarazem ma za sobą długą i pełną niezwykłych produktów historię: Lenovo. Żeby było łatwiej, wybrałem cztery urządzenia z ich aktualnej oferty i to na nich będę testował moją tezę.

Bez kompromisów

Kiedy w 1992 r. w sprzedaży pojawił się ThinkPad 700, świat wstrzymał oddech. Mimo że komputery przenośne były już na rynku od jakiegoś czasu, ten był inny. Miał kształt japońskiego pudełka na jedzenie – bento box – z zachodzącymi na dolną część obudowy brzegami pokrywy, które oprócz charakterystycznego stylu dawały mu też większą sztywność i wytrzymałość, kolorowy wyświetlacz LCD oraz wygodną klawiaturę. Miał też coś, co było prawdziwym objawieniem dla podróżujących biznesmenów, walczących z trackballami w swoich notebookach: kawałek czerwonego, szorstkiego tworzywa między klawiszami, czyli TrackPoint. Ale to, co było w nim najważniejsze, to synergia, z jaką wszystkie te elementy łączyły się dla zapewniania najwyższego dostępnego w danym momencie komfortu, bezpieczeństwa i możliwości.

Szybki skok o trzydzieści lat i oto mamy przed sobą pierwsze z wybranych przeze mnie urządzeń, ThinkPada Z13, który zarazem całkowicie różni się od swojego praprzodka – przy wadze zaledwie 1,2 kg, grubości niecałych 14 mm i wykorzystaniu materiałów pochodzących z recyklingu mieści więcej mocy obliczeniowej niż ówczesne komputery mainframe – ale jednocześnie, jeśli chodzi o koncepcję, mógłby być jego bratem bliźniakiem. Niezwykle wytrzymała aluminiowa obudowa skrywa najlepszy, jaki można dziś mieć ekran, wykonany w technologii OLED, niezwykle funkcjonalny Communication Bar, bardzo wydajne komponenty zapewniające absolutną płynność do pracy i fantastycznie wygodną klawiaturę, z której ThinkPady słyną. No i oczywiście kultowy już czerwony TrackPoint, który teraz można dotknąć dwukrotnie, aby uruchomić ustawienia szybkiego menu komunikacji. ThinkPad Z13 występuje także w wersji z wegańską skórą i co istotne oferuje w standardzie usługę CO2 Offset, co z pewnością nie umknie osobom zwracającym uwagę na zrównoważony rozwój w technologii.

Oba komputery mają ze sobą wspólnego coś jeszcze. Jako najlepsze w swojej klasie narzędzia dla mobilnych profesjonalistów są drogie, dlatego nie kupuje się ich przypadkiem, ale ze względu na to, co oferują. Można powiedzieć, że to też część tradycji.

Rysik – zanim to było modne

Bardzo podobną historię można by opowiedzieć o drugim z wybranych sprzętów – oto eksponat B, czyli tablet Lenovo Tab P11 2. generacji. Wszyscy pamiętają wystąpienie Steve'a Jobsa przedstawiającego pierwszego iPada w 2010 r., podczas gdy mało kto wie, że kilkanaście lat wcześniej na świecie było już urządzenie o nazwie ThinkPad 700T, będące… cóż, po prostu tabletem, z dotykowym ekranem. Co ciekawe, był to tablet obsługujący zarówno dotyk palca, jak i specjalny rysik, a także oprogramowanie rozpoznające pismo ręczne.

Lenovo buduje swoje dzisiejsze produkty w oparciu o doświadczenia wyniesione z tamtych innowacji i dlatego Lenovo Tab P11 2. generacji oprócz tego, że jest bardzo smukłym, superlekkim i bardzo wydajnym tabletem, został od samego początku stworzony do maksymalnej integracji z rysikiem i jak najlepszego wykorzystania jego potencjału. Bardzo wymownym dowodem na to jest fakt, że rysik wchodzi w skład zestawu i nie trzeba go kupować oddzielnie. Z kolei możliwość magnetycznego mocowania rysika zarówno na brzegu tabletu, jak i z tyłu – w miejscu, gdzie nie przeszkadza w trzymaniu urządzenia na przykład podczas czytania – pokazuje, że Lenovo naprawdę potrafi skorzystać z wiedzy zdobytej przez lata.

Kroki w nieznane

W wielu przypadkach tradycja wspiera innowację, a w wielu innych dzisiejsze innowacje przeglądają się w przeszłości jak w lustrze. Lenovo ThinkBook Plus 3. generacji, mój trzeci bohater, to komputer, jakiego dotąd jeszcze nie widzieliście. Już na pierwszy rzut oka zaskakuje nietypowo szeroką pokrywą, pod którą kryje się superpanoramiczny, dotykowy wyświetlacz o rozdzielczości 3K i przekątnej 17,3", na którym wygodnie można zmieścić kilka okien aplikacji do równoległej pracy. Ale to dopiero początek. Poniżej tego megaekranu, obok stosunkowo niewielkiej, choć bardzo wygodnej klawiatury znajduje się… jeszcze jeden wyświetlacz! Tym razem jest to ośmiocalowy ekran dotykowy przypominający na pierwszy rzut oka tablet. Skojarzenie jest o tyle trafne, że oprócz dotyku palców obsługuje też rysik, stając się dzięki temu nie tylko jeszcze jednym ekranem, na którym można wyświetlać treść, ale też pełnoprawnym tabletem graficznym, idealnym do szkicowania i malowania, a także robienia ręcznych notatek.

ThinkBook Plus 3. generacji zaskakuje, rzucając wyzwanie naszym przyzwyczajeniom i inspirując do wypróbowywania zupełnie nowych sposobów korzystania z komputera – sposobów niemożliwych w przypadku "zwykłych" urządzeń. Niemal dwadzieścia lat temu dokładnie to samo można było powiedzieć o ThinkPadzie TransNote. Ten zupełnie niesamowity, niemający żadnych odpowiedników laptop rozkładał się jak książka. Po jednej stronie "grzbietu" znajdował się sam komputer, wyposażony w klawiaturę i dotykowy ekran z rysikiem składany w nietypowy sposób, dzięki czemu całość była zaskakująco cienka jak na tamte czasy. Ale prawdziwa magia działa się po drugiej stronie, którą w całości zajmował digitizer, na którym można było umieszczać kartki papieru. Wszystko to, co zostało na nich napisane i narysowane, było zapisywane w formie cyfrowej.

Moc dla ludzi

Niesamowite konstrukcje takie jak TransNote czy ThinkBook Plus nie są urządzeniami dla każdego – to raczej kroki wykonane w nieznane, poza przetartą ścieżkę, w poszukiwaniu czegoś, co może zaowocować zupełnie nowymi doświadczeniami i możliwościami. Natomiast zdecydowanie każdy może docenić to, co reprezentuje sobą Yoga Slim 7i Pro X: nieustanne przesuwanie granic tego, co możliwe.

Tak było od zawsze – notebook mógł być albo lekki i smukły, albo wydajny. W obu dziedzinach Lenovo było w stanie osiągnąć zadziwiające rezultaty. W 2011 r. powstał ThinkPad X1, który w czasach, kiedy notebooki ważące poniżej 2 kg uważano za lekkie, szokował masą schodzącą w niektórych wersjach poniżej 1,5 kg i grubością zaledwie 17 mm. To był komputer, w którym trudno było się nie zakochać, jednak żeby osiągnąć takie wymiary i wagę, konieczne było sięgnięcie po specjalnie przygotowany, superenergooszczędny chip Intela. Dla tych, którzy potrzebowali mocy, były wprowadzone przez Lenovo w 2008 r. ThinkPady serii W – mobilne stacje robocze imponujące ogromnym ekranem o przekątnej 17", wyposażone w najwydajniejsze procesory Intela oraz samodzielne karty graficzne Nvidii oraz ATI. Niestety, każdy z tych komputerów ważył po 3 kg, a niektóre modele przekraczały granicę czterech kilo…

Okazuje się, że Lenovo potrzebowało zaledwie dekady, żeby rozwiązać "nierozwiązywalny paradoks" i doprowadzić do tego, że można zjeść ciastko i mieć ciastko. Wystarczy Yoga Slim 7i Pro X.

Gdybym podrzucił ten notebook samemu sobie z roku 2011, nie uwierzyłbym w to, co widzę. Laptop ważący poniżej 1,5 kg i mający zaledwie 16 mm grubości, a przy tym wyposażony w ekran o przekątnej 14,5" z Dolby Vision oraz odświeżaniu aż 120 Hz i działający na baterii przez niemal osiem godzin byłby sensacją sam w sobie. Ale fakt, że jest wyposażony w procesor, który nie należy do linii ultraniskonapięciowych, tylko w taki, który oferuje naprawdę wysoką wydajność (Intel Core 12. generacji ) oraz samodzielną kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX, co pozwala używać go do wymagających zadań takich jak obróbka grafiki, montaż filmów czy kompilacja kodu, do których wtedy potrzebna była stacja robocza, to prawdziwa rewelacja.

Jak widać, prawdziwe innowacje, żeby mogły odnieść sukces, powinny być osadzone w tradycji, dzięki której nie są przypadkowymi strzałami w ciemno, ale przemyślanymi ulepszeniami. Do tego, żeby projektować i produkować najlepsze komputery i tablety potrzeba wiedzy i doświadczenia, ale także pasji oraz gotowości podejmowania ryzyka – tak jak w przypadku Lenovo. Bo tak naprawdę tradycja jest po prostu zbiorem przeszłych innowacji.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie