Tysiące działających iPhone'ów idą na przemiał. To nie wina Apple, tylko nasza
– Dostajemy cztery do sześciu tysięcy zablokowanych iPhone'ów miesięcznie. Trzeba je rozebrać na części albo wyrzucić – powiedział Peter Schindler, właściciel firmy sieci warsztatów skupujących, przetwarzających i odnawiających elektronikę w rozmowie z iFixit. Te urządzenia mogłyby podobno trafić do nowych właścicieli, ale nie da się z nich korzystać z powodu dobrych zabezpieczeń.
09.12.2019 | aktual.: 09.12.2019 14:13
Powodem jest blokada aktywacji (activation lock). To zabezpieczenie antykradzieżowe urządzeń firmy Apple. Jeśli twój iPhone, iPad, Apple Watch czy nowy Mac zostanie skradziony, złodziej nie będzie w stanie go używać. Dzięki temu nie dostanie się do twoich danych, a kradzież sprzętu Apple robi się mniej atrakcyjna. To działa! Dzięki takim zabezpieczeniom kradzież smartfonów znacząco spadła. iPhone'y wciąż są łakomym kąskiem, ale obecnie masz dwa razy większe szanse, że go zgubisz, niż że zostanie skradziony.
Właściciel zaginionego urządzenia może je znaleźć z pomocą Lokalizatora (Znajdź mój…). W momencie uruchomienia usługi, urządzenie obsługujące blokadę aktywacji jest automatycznie zabezpieczane. Właściciel może zdalnie wymazać z niego dane dla dodatkowego bezpieczeństwa, ale nawet jeśli tego nie zrobi, złodziej nie da rady zalogować się na zablokowane urządzenie. W efekcie złoczyńcy skończą z cegłą, którą mogą najwyżej rozebrać na części.
Zablokowane urządzenia trafiają na rynek wtórny
Dla właściciela sieci skupującej iPhone'y, który rozmawiał z iFixit, ta blokada jest poważnym problemem. Przyczyny są oczywiste – niewyczyszczone prawidłowo urządzenie jest dla niego bezużyteczne. Zamiast sprzedać je kolejnemu klientowi, może je najwyżej rozłożyć na części zamienne. To zupełnie nieekologiczne i fatalne finansowo dla firm o podobnym profilu działalności. Peter Schindler twierdzi, że co miesiąc mógłby przekazać w ręce nowych właścicieli kilka tysięcy odnowionych iPhone'ów. Przez to na rynku dostępnych jest mniej używanych iPhone'ów, więc i ceny są wyższe.
Winę za to ponoszą użytkownicy. Nie chodzi o to, że próbują sprzedawać w komisach kradzione smartfony. To rzadkość. Klienci sprzedają swoje własne urządzenia, tylko zapominają o usunięciu blokady. iPhone prosi o logowanie na konto starego właściciela. Dla kupującego jest bezużyteczny.
Zdaniem Schindlera właściciele iPhone'ów nie łączą faktów lub nie wiedzą, że usługa Lokalizator działa także po usunięciu danych z iPhone'a. Sprzedający niepoprawnie resetują swoje urządzenia.
Autor artykułu na iFixit pośrednio to potwierdził. Wielu jego znajomych nie zna pełni możliwości zabezpieczeń swoich iPhone'ów. Lokalizator to dla nich narzędzie do znalezienia zgubionego iPhone'a, a nie do trwałego zablokowania go po kradzieży. Informacje o tym znajdują się na stronach wsparcia technicznego Apple, ale nie są wyeksponowane.
Coś mi tu nie pasuje…
Obrót używanymi urządzeniami, na których zostało dane poprzedniego właściciela to spory problem – głównie dla prywatności właścicieli. Prawdę mówiąc, myślę, że Apple robi nam przysługę, uniemożliwiając używanie smartfonu, który nie został wyczyszczony. To zabezpiecza nie tylko przed złodziejami, przypadkowymi osobami, które mogą znaleźć zgubionego iPhone'a i przed naszymi własnymi zaniedbaniami.
Nie pasuje mi kilka rzeczy. Podczas zbierania materiałów do tego artykułu zadzwoniłam do kilku komisów i serwisów skupujących smartfony w Łodzi. W każdym z nich dowiedziałam się, że obsługa sprawdza przyjmowane smartfony i nie przyjmuje iPhone'ów z blokadą aktywacji. Głównie chodzi o blokowanie skupu kradzionych urządzeń, ale komisy mają też na uwadze możliwość sprzedania iPhone'a kolejnemu klientowi. Dlaczego nie robi tego amerykańska firma?
Rozumiem, że w przypadku gdy do takiego warsztatu trafia iPhone ze stłuczonym ekranem, usunięcie z niego danych i blokady jest utrudnione, ale z tej sytuacji też jest wyjście. Jeśli klient zdecyduje się sprzedać swoje uszkodzone urządzenie, można poprosić o dane kontaktowe i w razie potrzeby poprosić o usunięcie blokady po naprawie urządzenia. Być może to rozwiąże część problemów.
Czy serwis powinien móc odblokować iPhone'a?
Właściciel serwisu z Kolorado jest zdania, że jego problemy to wina firmy Apple. Rozumiem jego frustrację – gdybym co miesiąc musiała pozbyć się 6 tysięcy telefonów, które mogłyby podziałać jeszcze kilka lat w dobrych rękach, pękłoby mi serce. Uważam, że Schindler szuka rozwiązania nie tam, gdzie trzeba. Moim zdaniem powinien wziąć przykład z polskich komisów, sprawdzać stan blokady aktywacji i edukować klientów. Można też brać od klientów dane kontaktowe, ale nie jest to niezbędne.
Schindler uważa, że Apple powinno zaimplementować tylne wejście dla certyfikowanych serwisów i umożliwić zdjęcie blokady z urządzenia. Moim zdaniem to najgorsze, co można zrobić. Instalowanie obejścia dla pewnej grupy osób oznacza, że kolejne będą szukać sposobu, by je wykorzystać. Ostatnie, czego mi potrzeba, to świadomość, że serwis może obejść zabezpieczenia, dla których wielu moich znajomych w ogóle zdecydowało się na kupno iPhone'a.
Problemu z niemożnością zdjęcia blokady zupełnie nie rozumiem. Po pierwsze, właściciel iPhone'a otrzymuje informację o tym, że jego iPhone jest zablokowany i właśnie ktoś próbował go aktywować. Lokalizator wysyła e-mail z ostrzeżeniem, jest tam nawet link do poradnika co zrobić, jeśli iPhone został sprzedany bez zdjęcia blokady.
I wiecie co? Właściciel sprzedanego iPhone'a może go odblokować zdalnie. Zajmuje to kilka sekund!
Ten proces jest naprawdę dobrze przemyślany i daje całkowitą kontrolę nad urządzeniem właścicielowi. Wiele rzeczy zmieniłabym w ekosystemie firmy Apple, ale Lokalizator nie jest jedną z nich.
Tymczasem Schindler zamierza wytoczyć przeciwko firmie Apple ciężkie działa. Jego zdaniem Apple utrudnia handel używanymi urządzeniami. Moim zdaniem właściciel serwisu woli naruszyć bezpieczeństwo klientów niż z nimi porozmawiać o blokadzie. Już udało mu się zachęcić do współpracy ekipę iFixit, planuje wciągnąć na pokład także broniącą praw internautów fundację Electronic Frontier i organizację Public Interest Research Group, broniącą praw konsumentów. Sprawa może się skończyć w sądzie, ale ma marne szanse powodzenia. Apple nie chce współpracować nawet z FBI i nie sądzę, by posłuchało serwisu.
Komputery Apple mają to samo zabezpieczenie
Od 2017 roku analogiczne zabezpieczenie jest stosowane w komputerach firmy Apple. Umożliwia to układ kryptograficzny T2, który znajduje się w nowych iMacach, MacBookach i Macach Mini oraz najnowsza wersja systemu macOS 10.15 Catalina.
Nietrudno się domyślić, że laptopy z jabłkiem czeka podobny los, jeśli użytkownicy nie będą ich prawidłowo odłączać od swoich kont. W zamian dostajemy jednak naprawdę dobre zabezpieczenia – bez odpowiedniego hasła nie da się nawet wyczyścić ani wymienić dysku kradzionego Maca.