Użytkownicy Facebooka wzięli udział w eksperymencie psychologicznym… O zgodę na badanie nikt nie pytał
Sieci społecznościowe budzą liczne kontrowersje, w szczególności w kwestii prywatności użytkowników. To do czego posunął się serwis Facebook na początku 2012 roku przekracza natomiast wszelkie granice dobrego smaku. Na jaw wyszły informacje mówiące o tym, że firma postanowiła przeprowadzić na użytkownikach pewien eksperyment psychologiczny. Czy zostali oni zapytani o zgodę? Nie, stali się jego częścią bo tak chciał sam serwis, a oni posiadali w nim zarejestrowane konta.
Facebook to ogromna baza użytkowników. To również ogromna baza wiedzy na ich temat. W zależności od stopnia internetowego ekshibicjonizmu danej osoby, można dowiedzieć się o niej tylko szczątkowych informacji, nawet nie będąc pewnym, że to właśnie ta osoba o której myślimy. W innych przypadkach możemy prześledzić niemal całe życie danego osobnika, nawet nie prosząc go o znalezienie się w gronie znajomych – wiele osób publicznie udostępnia ważne informacje ze swojego życia, zdjęcia pociech, chwile spędzone z bliskimi. Taka baza jest wręcz wymarzonym miejscem do zbierania informacji do personalizacji reklam, z czego serwis czerpie całymi garściami. Zachowania można jednak analizować także pod kątem psychologicznym.
Pokusa najwyraźniej była zbyt wielka i w efekcie część użytkowników w zasadzie „udostępniono” naukowcom z Narodowej Akademii Nauk w USA. Przez tydzień trwający od 11 do 18 stycznia 2012 roku mieli oni wpływ na treści pokazywane w ramach profili użytkowników. Postanowili oni sprawdzić, jaki wpływ będzie miało na nich pokazywanie rzeczy pozytywnych, informacji od znajomych, które cechowały się szczęśliwym przekazem. Wyniki są łatwe do przewidzenia: osoby takie same zaczęły umieszczać w serwisie treści radosne. Można na ich podstawie powiedzieć, że otaczanie się szczęśliwymi osobami w zasadzie buduje i w nas poczucie szczęścia i zwiększa motywację do działania. W badaniu nieświadomie wzięło udział niemal 700 tysięcy osób. Tutaj możemy uspokoić informacjami o tym, że eksperyment został przeprowadzony wśród użytkowników anglojęzycznych, Polacy nie muszą się więc obawiać, że byli poddani takiemu badaniu. Choć wyniki są ciekawe i dają wiele do myślenia, trudno przejść obok tej sprawy bez słowa.
W regulaminie serwisu nie ma ani słowa o wyrażaniu zgody na przeprowadzanie na sobie eksperymentów naukowych. Badanie było legalne, bo wcale nie trzeba zgody takiej ujmować w tak dobitny sposób. Weźmy pod uwagę coś jeszcze: o ile my, osoby wymieniane pojedynczo mogą podchodzić do treści umieszczonych w tej sieci z dużym dystansem, o tyle świat pełen jest już osób od Facebooka wręcz uzależnionych. Pokazywanie w ich aktualnościach bardzo ukierunkowanych treści ma na nie bezpośredni wpływ, co zresztą udowodnił sam eksperyment. Mówiąc dobitniej, dzięki temu serwisowi ludźmi da się sterować. To przeraża, podobnie jak fakt, że nikt nie zapytał użytkowników o zgodę. Kto wie, może teraz trwa inny eksperyment? Może sam serwis wykorzystuje swoją potęgę do sterowania osobami, jakie z niego korzystają?
Aktualizacja 2014-07-01, 12:40
Jak się okazuje, serwis faktycznie ma w swoim regulaminie odpowiedni zapis pozwalający na przeprowadzenie badań. Każdy użytkownik posiadający na nim konto wyraża na takowe zgodę. Problem w tym, że wspomniany zapis pojawił się już po fakcie wykonania badania. Kwestią sporną jest także to, czy działania ujęte w słowo "badania" faktycznie mogą obejmować także eksperymenty psychologiczne.