Wstępniak na nowy tydzień: Microsoft Microsoftowi Microsoftem
Windows 10 darmowe dla każdego chętnego – to było hasłoostatniego weekendu, hasło, którym żyły nie tylko media IT. I jasię pospieszyłem po przeczytaniu oficjalnego bloga Windows,opisując na łamach naszego portalu, jak każdy uczestnik programutestowego Microsoftu może uzyskać za darmo licencję na nowy systemoperacyjny. Pisałem jednak patykiem po skraju plaży. Wystarczyłokilkanaście godzin, by informacja nagle stała się… nieprawdziwa?A może po prostu było jak zawsze, Microsoft był po prostuMicrosoftem.
22.06.2015 12:09
Niezorientowanym przypomnę, co się stało. Na oficjalnym bloguBlogging Windows pojawił się wpis poświęcony aktualizacjikolejnych kompilacji Windows 10 udostępnianych w ramach programuInsider Preview. Z przedstawionych tam reguł można byłowywnioskować, że każdy może uzyskać licencjonowaną kopięsystemu po jego premierze 29 lipca, jeśli powiąże swoją kopiętestową z kontem Microsoft i w terminie zaktualizuje ją do wersjiRTM. Wersja taka będzie miała status aktywowanej, będzieregularnie aktualizowana, i co najważniejsze – będzie można jąreinstalować na czysto komputerze, na którym testy byłyprzeprowadzane. W tej liście wymagań nie było słowa o tym, bywymagane było do takiej aktualizacji wcześniejsze posiadanielicencji na Windows 7 czy 8.1.
Kilkanaście godzin później wpis na Blogging Windows uległzmianie. Ze zdania As long as you are running an Insider Previewbuild and connected with MSA you used to register, you will receivethe Windows 10 final release build (jeślikorzystasz z kompilacji Insider Preview, połączonej z kontemMicrosoftu z której ją zarejestrowałeś, otrzymasz finalnąkompilację Windows 10) wykreślono końcówkę and remainactivated (która pozostaniezaktywowana). Ze zdania once you have successfullyinstalled this build and activated, you will also be able to cleaninstall on that PC from final media if you want to start over fresh(po tym, gdy już zainstalowałeśi zaktywowałeś tę kompilację, będziesz mógł na czystozainstalować ją na tym PC z finalnego nośnika, jeśli chceszzacząć na czysto) wykreślonofrazę and activated.Wreszcie zaś na końcu akapitu pojawił się dopisek It'simportant to note that only people running Genuine Windows 7 orWindows 8.1 can upgrade to Windows 10 as part of the free upgradeoffer (Należy podkreślić, żetylko ludzie korzystający z oryginalnego Windows 7 lub Windows 8.1mogą zaktualizować system do Windows 10 w ramach oferty darmowejaktualizacji).
Zmiany uznano natychmiast zasprostowanie przez firmę tego, co ich menedżer przedstawił, i toco internauci natychmiast uznali za uczciwy sposób pozyskania ważnejlicencji na system operacyjny, który testowali. Natychmiast pojawiłysię niejasności – jak niby Microsoft miałby ustalić, czyuczestnicy programu Windows 10 Insider Preview mają licencje nakopie „siódemki” czy „ósemki”? Zażądałby przy wymaganejteraz ponownej aktywacji kluczy licencyjnych?
Hey #WindowsInsiders, just published a new post about some changes coming for next Insider Preview build for PC: http://t.co/vlaGyfwzbr
— Gabriel Aul (@GabeAul) czerwiec 19, 2015 Dyskusja przeniosła się naTwittera, gdzie autor kłopotliwego blogowego wpisu, Gabriel Aul,zaczął tłumaczyć,że tak, owszem, osoby które zainstalowały Windows 10 z programuInsider Preview i połączyły swoją kopię z kontem Microsoftu, poaktualizacji do wersji finalnej (RTM) wciąż będą miały miały jąaktywowaną. Tyle, że co to znaczy *aktywowaną *zperspektywy licencjonowania? Zac Bowden na Twitterze zauważył, żejedyny sposób na aktywowanie, to posiadanie ważnej licencji. Bezważnej licencji nie ma aktywacji. Odpowiedział mu na to uznanyautorytet w kwestiach związanych z Microsoftem, EdBott. Według niego aktywacja i licencjonowanie to dwie różnesprawy… tyle że dla konsumentów rozróżnienie to jest bezznaczenia. Jeśli Microsoft twierdzi, że dana kopia jest poprawnieaktywowana, to nie masz czym się przejmować.
@ZacB_ @PiotrGoreckiJr @GabeAul But for consumers the distinction is irrelevant. If you're activated, you're good to go.
— Ed Bott (@edbott) czerwiec 21, 2015 Reakcje mediów były różne.Niektóre serwisy zaktualizowały swoje teksty (i to przynajmniejdwukrotnie), inne całkowicie je usunęły, jakby wstydząc sięcałego zamieszania. Może i słusznie, bo mało kto zastanowił sięnad tym, czy w ogóle to Microsoft powinien rozstrzygać znaczenietego typu terminów, a nie np. sąd konsumencki. Dezorientowanieużytkowników za pomocą sprzecznych komunikatów nie jest dla firmyz Redmond niczym nowym – wciąż da się dostrzec zmagania frakcjio zupełnie odmiennym zapatrywaniu na politykę licencjonowaniaoprogramowania. Wirtualność tych komunikatów tylko ułatwia takieoperacje. Papier jest cierpliwy, wiele zniesie, ale poprawkipozostawiają ślady. Na blogu śladów brak, poza ludzką pamięcią(i The Wayback Machine, jeśli zdąży), więc i pokusa modyfikacjijest większa.
Czy bowiem korporacja ma sięczego obawiać? Historia pokazała, że Microsoft może składaćwszelkiej maści obietnice, potem się z nich wycofywać. Najwięcejo tym mogą powiedzieć gracze. Jednego dnia w komunikacie prasowymmożemy przeczytać, że granie na Windows będzie lepsze niżkiedykolwiek, chwilę później Microsoft zamyka słynne FASA Studio,dewelopera tak słynnych gier jak MechWarrior czy Shadowrun. Jednegodnia Microsoft mówi, że jest w pełni zaangażowany w granie na PC,by chwilę później zamknąć Aces Studio, czyli ludzi którzystworzyli Flight Simulatora. Jednego dnia mówi się, że całe siłyidą w platformę Games for Windows, drugiego, że jednak musimyinwestować w gry w stylu Metro. Jeszcze niedawno mówiono, żezwykły Xbox One będzie mógł być wykorzystany jako urządzeniedeweloperskie, chwilę później stwierdzono, że komentarzepracowników firmy były niedokładne i zostały źle zrozumiane.Dzisiaj słyszymy, że DirectX 12 będzie przełomem dla grania na PC– zapewne wielu w to wierzy, ale przecież wcale też tak być niemusi, szczególnie jeśli Windows 10 nie osiągnie zakładanejpopularności.
Dlatego osobiście podejrzewam,że ten oryginalny wpis na Blogging Windows był po prostu głosemfrakcji Terry'ego Myersona, który stojąc na czele Windows DevicesGroup prowadzi osobistą krucjatę o pozyskanie miliarda użytkownikówdla „dziesiątki”, bez względu na koszty. Gdyby nie firmowikonserwatyści, Myerson najchętniej rozdałby konsumentom nowe„okienka” za darmo, a tu jedynie udało mu się z mrugnięciemoka przekazać, że możesz jednak dostać Windows 10 za darmo, którebędzie całkiem dobrym, aktywowanym Windows. Do oficjalnejkomunikacji rynkowej się to nie przebije, ale kto skorzysta, tenskorzysta – w programie Insider Preview uczestniczy dziśprzynajmniej sześć milionów osób. To kropla w morzu potencjalnejsprzedaży, ale silna frakcja zaangażowanych użytkowników wInternecie. Czy pomożecie panu Myersonowi – to już od Was zależy.Choć wszystko inne pozostaje niejasne, jedno jest dla mnie bowiempewne – aktualizacji Windows 10 Insider Preview do Windows 10 RTMprzez uczestników programu testów beta Microsoft nie zdoła nazwaćpiractwem, bez narażania się na sporą śmieszność.
Tyle o Microsofcie, zapraszamwięc Was do kolejnego tygodnia z naszym portalem. Jak wiecie już,od wczoraj trwa konkurs, w którym można wygrać tablet NVIDIASHIELD – świetny sprzęt do zabrania ze sobą na wakacje. Wziąćudział nie jest trudno, pierwszym zadaniem jest napisanie recenzjigry, więc klawiatury w dłoń! Będzie też w tym tygodniu sporo okartach graficznych (z wiadomego powodu) i jakości sterowników obugłównych producentów. Na rozrywkowych (czy okołorozrywkowych)tematach jednak nie kończymy. Autor dobrze przyjętego przez Waswprowadzenia do pixel artu przygotował kolejny ciekawy artykuł, tymrazem o ewolucji ikon w interfejsach użytkownika. Będą teżoczywiście newsy (jak może zauważyliście, do zespołu dołączyłnasz Czytelnik savpether, Piotr Maciejko), kolejne testy sprzętu,oraz w stałych cyklach, opisy interesującego oprogramowania.
A już niebawem – wielkaniespodzianka, gdyż świat oprogramowania nie kończy się naWindows :).