Wstępniak na nowy tydzień: telewizory mają się świetnie, Linux też, za to kablówki… lepiej nie mówić
Nigdy jakoś nie zdołałem się zainteresować telewizją. Wdzieciństwie czarnobiały telewizor i dwa kanały państwowejtelewizji nie budziły ekscytacji, a jako tzw. młody dorosłytelewizora wiele lat nie miałem. Gdy już sobie telewizor kupiłem,znalazł tylko jedno zastosowanie – zewnętrznego wyświetlacza dokonsoli czy komputera. Tak jest do dzisiaj – choć na ścianiepowiesiłem 42-calowy TV, żadnego sygnału „z anteny” do niegonie doprowadziłem. Wraz z moją lepszą połową po prostu nieumiemy telewizji. I już chyba się nigdy nie naumiemy, bo choćtelewizory mają się świetnie, to normalna telewizja kończy nanaszych oczach. Zobaczyliśmy to bardzo wyraźnie podczastegorocznego CES-u.
12.01.2015 | aktual.: 12.01.2015 16:34
W lawinie wiadomości z Las Vegas ta początkowo nie wydawała sięszczególnie istotna. Ot Dish Network, druga co do wielkościamerykańska platforma telewizji cyfrowej ogłosiła, że uruchamianiebawem usługę internetowego streamingu Sling TV, który za stałąopłatą (ok. 20 dolarów miesięcznie) pozwoli oglądać nadowolnych urządzeniach programy z pakietu kilkunastu kanałów, dotej pory dostępnych tylko drogą satelitarną lub przez kablówki.
W listopadzie zeszłego roku decyzję o uruchomieniu własnejplatformy internetowej dla kanału Showtime podjęło CBS –największa spośród amerykańskich stacji telewizyjnych. Analitycytego rynku uznali, że była to odpowiedź na plany HBO, któremiesiąc wcześniej boleśnie uderzyło we wszystkie kablówki iplatformy satelitarne, ogłaszając, że uruchomi swoją usługęstreamingową, ze wszystkimi najlepszymi programami i serialami.
Gdy w zasadzie wszystko, co warte jest oglądania w TV stajesię dostępne w Internecie, a wszystkie smart-telewizory podłączamyprzede wszystkim do Internetu, a nie do koncentrycznego kabla, loskablówek i komercyjnych platform telewizyjnych wydaje sięprzesądzony. Praktycznie wszystkie zaprezentowane podczas CEStelewizory miały wbudowany komplet aplikacji do bezobsługowegostreamingu popularnych usług wideo. Włącz i oglądaj to, na comasz ochotę, lub w przypadku co sprytniejszych modeli, co wybierzedla ciebie twój TV, kierując się rozpoznanymi wcześniejupodobaniami.
Jasne, to wszystko dotyczy Ameryki, ale trzeba pamiętać, żeojczyzna telewizji miała tak silny rynek kablówek jak żaden kraj wEuropie. Jeśli tam Internet będzie w stanie zastąpić nic niewnoszącego pośrednika, to czemu nie u nas? Dla producentów treściwycięcie kablówek czy platform satelitarnych to dodatkowe, niemałepieniądze, tym razem bezpośrednio od klienta, podłączającegoswój smart-telewizor do Internetu… być może oferowanego właśnieprzez zmuszonego do zmiany profilu działalności dostawcy kablówki.Biznes dostawcy Internetu jest jednak dziś znacznie mniejlukratywny, niż posiadanie wyłączności na danym terenie napakiety atrakcyjnych seriali i programów TV.
Dla wielu z Was zmiana ta będzie nieodczuwalna – już dziśjest spora grupa ludzi, która i tak wszystko co ogląda, ogląda zInternetu. Robimy sobie komputerki HTPC odpalając na nich Kodi czyinny odtwarzacz tego typu, a modne amerykańskie seriale oglądamy wgodzinę po ich premierze za Wielką Wodą. W skali społeczeństwatacy widzowie są jednak kroplą w morzu, ten typowy Kowalski wciążkupuje abonament na platformę nc+, czy płaci za Vectrę czy innąkablówkę. Te zmiany, które zasygnalizowane zostały podczas CESdotkną właśnie jego. Gdy przyjdzie czas wymiany telewizorów, zekranów FullHD pierwszej czy drugiej generacji sprzed paru lat nawspółczesne smart-TV, może bardzo szybko okazać się, żedostawcą atrakcyjnych treści będzie już nie osiedlowa kablówka,ale Samsung czy LG, które podpisały partnerskie umowy zproducentami treści. A to tylko pierwszy krok na tej drodze. Byćmoże telewizorów następnej generacji w ogóle już nie podłączymydo gniazda antenowego – z tyłu znajdziemy na nich tylko gniazdkaDisplayPort/HDMI i Ethernetu.
Kablówki nie są jedynym przegranym tegorocznego CES-u, jeślichodzi o telewizję. Drugim przegranym jest Microsoft. Wszystkie tepremiery smart-TV pokazały, że firma z Redmond nie ma kompletnienic producentom do zaoferowania. Praktycznie cały ryneksmart-telewizji został zagarnięty przez… Linuksa, w przeróżnychjego mutacjach. Nie ma w tym przesady: Samsung stawia na tzw. Tizena,który wcale jakoś daleko od desktopowych GNU/Linuksów nie odbiega.LG ma swojego webOS-a, który też nie jest niczym innym jakLinuksem. Panasonic wszedł we współpracę z Mozillą, którejFirefox OS bez Linuksa by nie zaistniał. Sony i Sharp wybrałyAndroid TV, również system z linuksowego jądra korzystający.Jedyną chyba platformą SmartTV, która wykorzystuje rozwiązaniaMicrosoftu, jest Ericsson Mediaroom – stareńki system na bazieSilverlighta, uruchamiany na settop boksach kilku dostawcówtelewizji cyfrowej.
Pozostaje nam więc przywitać rok Linuksa na telewizorze.Wszystkiego najlepszego z tej okazji!
Tymczasem w dobrychprogramach – przebijamy się przez Waszeodpowiedzi na ofertę współpracy z redakcją. Byliśmy zaskoczeniliczbą e-maili, jakie od Was otrzymaliśmy. Liczyliśmy, że zgłosisię co najwyżej kilka osób, tymczasem zgłosiła się ponad setka,wśród nich osoby spoza Polski. Obiecujemy odpisać na każdezgłoszenie, dajcie nam jednak chwilkę czasu. Osobiście dziękujękażdemu z Was, Pasjonaci.
Wszystkich zaś Czytelników zapraszam do lekturydobrychprogramów. Jako że CES się skończył, już tak sprzętowow tym tygodniu nie będzie.