Założyciele OdSiebie.com uniewinnieni
Serwis OdSiebie.com był polskim odpowiednikiem po trochu Rapidshare, ImageShack i YouTube. Powstał w 2007 roku i błyskawicznie zdobył popularność, w 2009 roku według Megapanelu miał 136 milionów odsłon miesięcznie, było podobno też kilku chętnych inwestorów. Serwis działał do 30 października 2009, kiedy to wrocławska policja zatrzymała jego twórców oraz administratorów i wyłączyła usługi. Wystarczyło wyłączyć serwery, ale prokuratura zablokowała również domenę, aż do początkowego oddalenia zarzutów, zablokowała również sprzedaż samochodów zatrzymanych i zabrała serwery, laptopa i inny sprzęt. Twórcy serwisu usłyszeli zarzuty, między innymi: pomocnictwo w nielegalnym utrwalaniu i rozpowszechnianiu filmów, nagrań i oprogramowania, groziło im do 5 lat więzienia.
Groziło, bo zostali uniewinnieni. Po widowiskowym zatrzymaniu twórców OdSiebie, konferencji zorganizowanej przez prokuratora, w której udział wzięli też przedstawiciele organizacji FOTA i ZPAV (oskarżyciele posiłkowi) i rozdaniu Złotych Blach za zamknięcie pirackiego serwisu, sprawa ucichła. Po wystosowaniu aktu oskarżenia nie było w ogóle o OdSiebie słychać. Żadnych konferencji, żadnych nagród… i żadnych informacji, że oskarżenie było bezpodstawne i sprawa powinna zostać umorzona z powodu braku znamion przestępstwa. Mimo starań prokuratury, sąd w dwóch instancjach uznał, że OdSiebie serwisem pirackim nie było (choć jeden użytkownik, który w wyniku dziwnych zabiegów oskarzycieli stanął przed sądem, istotnie dostał wyrok w zawieszeniu).
Po zamknięciu OdSiebie mówiło się, że jego właściciele i administratorzy padli ofiarą prowokacji. Prawnik z FOTA z adresu mailowego niezwiązanego z organizacją (niezgodne z art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną) wystosował zlecenie usunięcia pewnych plików. ZPAV z kolei, zamiast wysyłać odnośniki do plików do usunięcia (robił tak miesiącami i pliki rzeczywiście znikały), zaczął domagać się usuwania kont w całości, bez względu na to, czy nie było tam również materiałów w pełni legalnych… bo tak było szybciej. Nie wszystkie pliki z serwerów OdSiebie zostały usunięte, więc doszło do aresztowania. Wystosowany został akt oskarżenia, zawierający obok „pomocnictwa” nawet sformułowanie „paserstwo programów komputerowych”, choć postępując zgodnie z UŚUDE za nieusuwanie zgłoszonych plików można się najwyżej ubiegać o odszkodowanie. Według radcy prawnego Rafała Ciska, który przedstawił szczegółową analizę sprawy, to by wymagało drogiego wpisu sądowego (opłaty od pozwu – 600 zł + 5% wartości roszczenia), zapłacenia zapewne wysokich honorariów na rzecz dobrych cywilnych prawników, zapłacenia dużych pieniędzy z własnej kieszeni za szereg drogich ekspertyz, biegłych. Więc lepiej było to zrobić na koszt państwa. Dalej pisze, że tym razem państwo nie działało z własnej inicjatywy, tylko ewidentnie dało się podpuścić prywatnym podmiotom, reprezentującym prywatne interesy a wysługującym się na koszt podatnika organami ścigania. Zwrócił również uwagę na to, że po konferencji prasowej reprezentanci organizacji walczących o zachowanie praw autorskich już tak chętnie do Wrocławia nie przyjeżdżali…
Wyrok cieszy, ale młodej i dobrze zapowiadającej się firmy szkoda. OdSiebie powstało w doskonałym momencie i gdyby nie działanie urzędników, mogłoby być polskim Dropboksem. Na razie nie wiadomo, czy jego twórcy będą ubiegać się o zadośćuczynienie.