Zmiana w Mapach Yandex, czyli granice wymyślone na nowo
Mapy Yandex będące konkurencją Google Maps w Rosji, wyświetlają od niedawna granice nieco inaczej niż dotychczas. Nie dość, że przy dużym oddaleniu te między państwami nie są widoczne wcale, to dodatkowo granic na terenie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w praktyce po prostu nie ma.
Na zmianę zwrócono uwagę na Twitterze. Jak wynika z oświadczenia, które później trafiło do sieci, Yandex chce się skupić na "geograficznym i fizycznym oddaniu mapy świata" i nie plątać w tematykę polityczną. Takie uzasadnienie może być zaskakujące, szczególnie gdy spojrzy się na granice państw na nowej mapie Yandeksa.
O ile np. pomiędzy Polską i Niemcami granica jest widoczna po prostu jako niewielka, mało znacząca linia, to w przypadku Rosji, Ukrainy i Białorusi sytuacja jest inna. Tutaj granice Państw nie różnią się niczym od tych dotyczących konkretnych regionów. W praktyce wydaje się więc, że Yandex spreparował mapę tak, by wydawało się, że Rosja zajmuje dużo większy obszar niż w rzeczywistości - obejmujący zresztą przy okazji cały teren Ukrainy oraz Białorusi.
W sieci nie brakuje oczywiście krytycznych komentarzy skierowanych w stronę Yandeksa. Przy okazji zwraca się uwagę na niekonsekwencję - skoro zgodnie z oświadczeniem firma chce się skupić na geograficznym oddaniu terenu i odciąć od kwestii podziału terytorialnego, dlaczego na mapie wciąż są obecne nazwy państw i miejscowości?
Od początku konfliktu na terenie Ukrainy, Yandex był już kilka razy obecny w nagłówkach publikacji. W marcu Mapy Yandex był proponowane jako narzędzie do walki z rosyjską propagandą po tym, jak Google uniemożliwił wykorzystanie w podobny sposób swoich Map. Yandex to jednak nie tylko dostęp do mapy świata. Firma oferuje także pocztę i inne usługi, które docelowo udało się zhakować grupie Anonymous. Dane 150 tys. użytkowników trafiły wówczas do internetu.
Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl