Kiedyś kompendium wiedzy internetowej, lecz w końcu sprawdziłem go w praktyce — druga testowa odsłona Androida Q
Trzynastego kwietnia minie równo miesiąc od wydania pierwszej testowej odsłony Androida Q. Prócz obrazów systemu sprezentowano również plan udostępniania kolejnych wersji i dosłownie kilka dni temu pokazano, że nie jest on oderwany od rzeczywistości. Dzięki temu posiadacze smartphonów z serii Pixel mogą wejść w posiadanie drugiej bety, która przynosi kilka nowości i masę usprawnień wcześniej zaprezentowanych funkcji.
Usprawnienia szarej codzienności
W swoim poprzednim wpisie niejednokrotnie wspominałem, że Google wiele poukrywało przed testerami, jednak dociekliwi użytkownicy XDA zdołali odkryć to i owo. Chociażby „bąbelki powiadomień”, choć akurat one nie musiały zbyt długo czekać na oficjalną prezentację. Dzięki nim zyskujemy szybki i podręczny dostęp do powiadomień, które pojawiają się w formie identycznej do rozwiązania stosowanego w Messengerze od dobrych kilku lat (choć nie tylko). Oczywiście zachowują się analogicznie do kart obecnych w centrum akcji, tj. wejdziemy z nimi w interakcję, odpiszemy wprost z nich. Warto jednak odnotować, że ich obsługa nie jest z góry dostępna dla wszystkich aplikacji – wszystko w rękach twórców zewnętrznego oprogramowania.
Pozostając w temacie powiadomień wypada wspomnieć o usprawnieniu tych odnoszących się do odtwarzaczy różnorakich mediów. Od teraz, prócz standardowych kontrolek, wyświetlają pasek postępu. Niby drobnostka, jednak umożliwia precyzyjne przewijanie w przód lub w tył bez uruchamiania aplikacji.
O ile pierwsza beta nie wniosła żadnych drastycznych zmian w sposobie nawigacji po interfejsie, o tyle druga odsłona wprowadza kopię rozwiązania stosowanego w iOS. Co prawda domyślnie wykorzystywany jest dotychczasowy mechanizm, lecz od czego jest ADB? Wystarczy wklepać komendę adb shell settings put global quickstepcontroller_showhandle 1 by podmienić znany z Androida Pie pasek nawigacyjny na „subtelną kreskę” znaną z iOS.
Co ciekawe, choć jest ona znacznie cieńsza od typowych dla robocika przycisków, to jednak wyświetlana jest na „pełnowymiarowym” pasku nawigacyjnym (zwróćcie uwagę na wideo poniżej). W związku z czym zajmuje zdecydowanie zbyt dużo miejsca. Ponadto, nowe gesty są mocno niedopracowane (nie bez powodu są ukryte) – efekty przejścia przycinają się i nie działa powrót do ekranu domowego. Nie jest również pewne to, czy i w jakiej formie trafią do stabilnego wydania.
Android 9.0 wprowadził kontrowersyjną zmianę dotyczącą sposobu zarządzania odtwarzanym dźwiękiem. Wcześniejsze odsłony kontrolowały poziom głośności połączenia przychodzącego / SMS (chodzi o przyciski na smartphonie), natomiast Pie domyślnie reguluje głośność multimediów – niezależnie od tego, czy są akurat odtwarzane. Zabrano przy tym możliwość szybkiej korekcji pozostałych źródeł, przez co każdorazowo trzeba przechodzić do systemowych ustawień. W nadchodzącym wydaniu na szczęście zostanie to poprawione i przycisk obecny pod suwakiem głośności wywoła okienko pop‑up, a nie będzie przerzucać gdzie indziej.
Pamiętacie jak ostatnio pisałem o 3 nowych opcjach personalizacyjnych, odnoszących się do przewodniego motywu kolorystycznego, wykorzystanej czcionki oraz kształtu ikon? Tak więc do tego wszystkiego doszło odkrycie redaktora XDA, który wspomina o tajemniczej aplikacji PixelThemesStub (nazwa paczki > com.google.android.apps.customization.pixel). Póki co jest to w zasadzie pusty plik APK (stub), jednak podkreślono, że może zostać w każdej chwili uaktualniony poprzez sklep Play – na razie jest nie do uruchomienia. W zamian udało się dotrzeć do nazw trzech predefiniowanych profili:
- Anthony (czarny akcent, czcionka Rubik oraz zaokrąglone ikony – coś a’la samsungowe, lekko uwypuklony kwadrat);
- Johanna (zielony akcent, czcionka Arvo i Lato oraz „wypełnione” ikony – kwadratowe z delikatnie zaokrąglonymi rogami);
- Reiko (fioletowy akcent, czcionka Arbutus oraz ikony w kształcie łzy).
Na koniec wypada już tylko nadmienić, że dodano sporo nowych miejsc, na które wpływać będzie zmiana ikon.
Kolejna „użyteczność” jest mocno specyficzna, lecz dla pewnej grupy odbiorców powinna być naprawdę użyteczna. Otóż Android Q dorobił się MicrophoneDirection API, umożliwiającego wybór wykorzystywanego mikrofonu. Przykład? Nagrywamy film przednim aparatem, więc lepiej byłoby skorzystać z przedniego mikrofonu (o ile nasz sprzęt takowy posiada), a nie tego tylnego i odwrotnie. Pojawiła się również obsługa niejakich zoomable microphones, jednak nie znam się na tym, więc nic więcej nie mogę napisać – ani czym tak właściwie są, ani jak działają.
Pomniejsze rzeczy
W poprzednim wpisie wspominałem również, że Android Q nieco zmienił sposób interakcji z powiadomieniami. Dotychczas ich usunięcie odbywało się poprzez ich przesunięcie w lewo lub prawo, natomiast dodatkowe opcje pojawiały się po dłuższym przytrzymaniu. Pierwsza beta upodobniła się do MIUI, tj. przeciągając w prawo usuwamy, a w lewo odkrywamy opcje. Nie trzeba było długo czekać na głosy niezadowolenia, co najmniej jakby stanowiło to jakieś wielkie utrudnienie – no ale cóż, ludzie lubią robić problemy z niczego. Koniec końców nieco ugięto ugiąć się pod naporem użytkowników i choć nie powrócono do starego sposobu, to dano wybór – możemy również ustawić odwrotne zachowanie, tj. ruch w lewo usunie powiadomienie.
Kolejną dramą pierwszej bety była widoczność zaokrągleń oraz wcięcia na zrzutach ekranu. Kompletny bezsens i generalnie żenada. Spekulowano jednak, że jest to wyłącznie wynik błędu, a nie zamierzone działanie. Tego się pewnie nigdy nie dowiemy, lecz faktem jest, iż naprawiono to / wycofano się z tego.
Ponownie pochylono się nad menu udostępniania, a dokładniej wykorzystywanym tam Sharing Shortcuts API. Co konkretnie zmieniono? Otóż udostępniając tekst / link / zdjęcie będziemy mogli ujrzeć jego podgląd (tak w sumie to nie wiem po co) – umiejscowiono go na samej górze, zaraz nad skrótami.
Osoby korzystające z „czystego” Androida zapewne kojarzą, że na ekranie głównym ustawień pojawiać się mogą potencjalnie interesujące rzeczy.
Czego mogą dotyczyć? Chociażby informują o uruchomionym trybie samolotowym / cichym wraz z możliwością szybkiego wyłączenia. Do tego dołączyły jeszcze dwie:
- Przypomnienie odnośnie włączenia Wi-Fi, jeśli zazwyczaj z niego korzystamy, a od dłuższego czasu jest wyłączone;
- Karta ukazująca nam ile urządzeń jest podłączonych do naszego smartphonu poprzez bluetooth – wraz ze stanem ich baterii, jeśli to oferują.
W ustawieniach powiadomień znajdziemy podmenu o nazwie Asystent Powiadomień, w którym zdefiniujemy domyślną aplikację przypisaną do tej roli. Póki co niewiele wiadomo na ten temat, a sam wybór jest mocno ograniczony – do, co trochę zabawne, Asystenta Powiadomień (domyślny mechanizm obecny w Androidzie). Daje to spore pole do popisu zewnętrznym deweloperom, choć patrząc na listę uprawnień jakie otrzymuje wybrana przez nas pozycja (zrzut poniżej) ciężko pozbyć się pewnych obaw.
Dodano do ustawień całkowicie nową kartą, uruchamianą poprzez kliknięcie naszego awatara umieszczonego na pasku wyszukiwania. Co tam znajdziemy? Odnośnik do Informacji o urządzeniu, Informacji alarmowych, Płatności oraz Konta Google. Na samej górze umieszczono awatar przypisany do naszego konta, zaraz pod nim adres e‑mail, a jeszcze niżej skrót do zarządzania kontem Google.
Ogromny krok naprzód w kontekście ochrony plików użytkownika
Android, mimo tworzenia coraz to zmyślniejszych barier, jest dość liberalny jeśli chodzi o dostęp do danych. Aplikacje bez większego skrępowania mogą uzyskać zbędne im informacje, co raczej nie jest powodem do zadowolenia użytkowników. Kolejna odsłona wreszcie to ukróci, w czym pomoże mechanizm Scoped Storage. Mowa tu o piaskownicy oraz ściśle zdefiniowanych uprawnieniach – zamiast ogólnych READ_EXTERNAL_STORAGE oraz WRITE_EXTERNAL_STORAGE trzeba będzie użyć MediaStore API (tyczy się to wyłącznie współdzielonych folderów, tj. zdjęcia, wideo, pobrane, muzyka). Co dalej? Z racji wykorzystania piaskownicy i „przypisaniu” konkretnych danych wyłącznie konkretnej aplikacji, nie jest wymagane przyznanie jej praw do zapisu. Żaden inny program nie będzie mieć bezpośredniego dostępu do tych danych. Większe pole manewru zapewni wykorzystanie współdzielonych folderów, gdyż w ich obrębie jeden program będzie mogł zmodyfikować pliki „przypisane” do innego (uprawnienia READ_MEDIA_IMAGES, READ_MEDIA_VIDEO czy READ_MEDIA_AUDIO).
Bug or feature?
To, co zaraz opiszę, wydaje się być oczywistym błędem, lecz ciężko oprzeć się wrażeniu, że może stanowić celowe działanie Google. Osoby, które choć raz próbowały zainstalować aplikację spoza sklepu Play zapewne znają opcję „nieznane źródła” – należy ją uruchomić by móc to zrobić. Kiedyś działało to globalnie, natomiast w Androidzie Pie każdemu „nieznanemu źródłu” z osobna trzeba udzielić takowe uprawnienie. W pogodni za zmaksymalizowaniem bezpieczeństwa najwyraźniej lekko przesadzono, gdyż w aktualnej becie wymagana jest każdorazowa akceptacja. Nawet jeśli przestawimy odpowiedni suwak, to przy ponownej próbie będziemy musieli powtórzyć tą procedurę.
Android Studio 3.5 w kanale Canary
Główną nowością, podkreślaną w blogowym wpisie udostępnionym przez Google, jest możliwość budowania aplikacji z myślą o składanych urządzeniach. Póki co obsługiwane są dwa scenariusze – 7,3” w trybie rozłożonym i 4,6” w złożonym oraz odpowiednio 8” i 6,6”. Firma chwali się, że nie zapomniano o wysunięciu na wierzch najpotrzebniejszych kontrolek – zmianę orientacji ekranu, szybkie akcje oraz zasymulowanie złożenia i rozłożenia ekranu.
Osoby zainteresowane tym tematem powinny udać się tutaj.
Ciekawostka
Wraz z udostępnieniem drugiej bety Androida Q wypuszczono trzy oficjalne warianty GSI tegoż systemu: ARM64+GMS, ARM64 i x86_64. Pewnym problemem jest jednak to, że zbudowane są one z myślą o urządzeniach z preinstalowanym Androidem 9 i nie uruchomią się na tych z Androidem Oreo, nawet jeśli posiadają wsparcie dla Project Treble i otrzymały aktualizację do dziewiątki (znaczy teoretycznie mogą, ale jest to raczej rzadkość – VNDK isolation oraz system-as-root). Poza tym, nie nadają się do codziennego użytku (co raczej oczywiste) i najprawdopodobniej nie będą w pełni funkcjonalne (jeśli posiadamy czytnik linii papilarnych w ekranie to najlepiej o nim po prostu zapomnieć), że o stabilności nie wspomnę. Ot ciekawostka dla użytkowników, a przy tym spore ułatwienie dla twórców aplikacji.
Niebawem napiszę o tym ciut więcej, a póki co zainteresowanych zapraszam na XDA.