Blog (262)
Komentarze (10k)
Recenzje (1)
@AntyHakerWymiana laptopa — próba zmiany przyzwyczajeń

Wymiana laptopa — próba zmiany przyzwyczajeń

22.12.2013 | aktual.: 23.05.2019 02:41

"Computer Gaming" jest ostatnimi czasy dosyć popularny (swoją drogą, takie pojęcie chyba nie występuje w naturze xP). Taki obrót spraw, wymusił na wydawcach „chęć” dostosowania się do aktualnego trendu, przez co powstało wiele różnorakich trybów wieloosobowej rozrywki. Szeroki dostęp do Internetu sprzyja rozwojowi tej branży, a dzięki niej postępuje również rozwój technologiczny – coraz to lepsza oprawa graficzna gier, wymaga coraz to nowszych podzespołów. Jednakże taka sytuacja sprawia, iż pojawia się jeden główny problem > w pewnym momencie nasz sprzęt zaczyna się starzeć, gdyż przestajemy nadążać za rozwojem (czy to przez kwestie materialne – nasze zarobki i ceny, czy to przez zwykłą niechęć oraz przyzwyczajenia).

Przez długi okres sam borykałem się z tymi „problemami” (głównie problem z odłożeniem pieniędzy), jednakże z racji zbliżających się urodzin oraz braku większych wydatków (przez co zdołałem coś zachomikować), postanowiłem zrobić sobie „prezent niespodziankę”. Wpadłem na pomysł, by swojego względnie starego (jednakże dość wyeksploatowanego) laptopa DELL Inspiron 1564 wymienić na coś nowszego.

Przez zbyt mocne grzanie się tego laptopa, dobrze widać gdzie trzymałem dłonie podczas użytkowania xP
Przez zbyt mocne grzanie się tego laptopa, dobrze widać gdzie trzymałem dłonie podczas użytkowania xP

Czas poszukiwań

Nauczony „doświadczeniem” doszedłem do wniosku, iż na pewno nie wybiorę niczego co będzie w sobie posiadać kartę graficzną od AMD – niekończące się problemy ze sterownikami (szczególnie pod Linux'em - przez co wydajność wołała o pomstę do nieba), czego nigdy nie doświadczyłem w kartach konkurencji. Byłem za to zadowolony z wydajności procesora w swoim laptopie (i3‑320M), dlatego też doszedłem do wniosku iż nie ma sensu dopłacać do wyższego „szczebla” (i5/i7). Wzięcie dokładnie tego samego byłoby co najmniej bez sensu, zatem umyśliłem sobie po prostu poszukanie czegoś o większej wydajności, lecz dalej tylko z „kategorii” i3. Te dwie rzeczy były dla mnie głównymi wyznacznikami przy poszukiwaniu nowego, „wymarzonego” sprzętu, a dodatkowo chciałem utrzymać się w okolicach 1500zł.

Po średnio długich poszukiwaniach, znalazłem swój „ideał” - Lenovo G500s w wersji z i3‑3120M oraz kartą NVIDIA GT 720M, 4GB RAM oraz dyskiem 500GB + 8GB FLASH w cenie 1599zł (czy przepłaciłem?). Nie chciałem kupować nic w ciemno (bo w sumie o ile oprogramowanie jako tako ogarniam, o tyle sprzęt to inna bajka), zatem jak zwykle zabrałem się za szperanie w sieci, by znaleźć jakieś ewentualne przeciwwskazania. Oczywiście nie znalazłem nic negatywnego na jego temat (w końcu to mój „ideał”, a te ponoć wad nie mają), zatem przystąpiłem do zakupu – po przelaniu pieniędzy w odpowiednie miejsce i otrzymaniu potwierdzenia zapłaty, nie pozostało mi nic innego jak oczekiwanie. Jako iż studiuję poza swoim miejscem zamieszkania, musiałem „wycierpieć” cały tydzień i doczekać „upragnionego” weekendu, by wreszcie dobrać się do swojej „nowej zabawki”.

Tutaj tego może nie widać, lecz laptop jest dość cieniutki - zaledwie 26mm
Tutaj tego może nie widać, lecz laptop jest dość cieniutki - zaledwie 26mm

Początek męki

Przez te kilka „ciężkich” dni zastanawiałem się, którego Linux'a sobie zainstalować, gdyż wybrałem laptopa bez systemu z myślą o całkowitym przejściu na Otwarte Oprogramowanie. Niestety – jak to zwykle bywa – życie było dla mnie dość brutalne – Ubuntu i Mint w ogóle nie chciały „wstać”, co mnie bardzo zdziwiło gdyż uważałem je za dość konkretne. Polski SparkyLinux miał lekkie „problemy egzystencjalne” - raz działał, a raz nie, jakby sam nie wiedział czego chce. Natomiast moja ulubiona Fedora działała dość sprawnie i bez problemów większych, jednakże problem pojawił się gdy chciałem użyć laptopa do grania na Steam. Jako iż laptop posiada hybrydową grafikę (NVIDIA Optimus) nie obeszło się bez problemów – oczywiście początkowo zapomniałem że na Linux'a są specjalne sterowniki do tego, więc próbowałem zainstalować „zwykłe”. Każdy się chyba domyśla, jak to się dla systemu skończyło – krótka piłka, szybki reinstall. Nawet gdy już sobie przypomniałem o istnieniu czegoś takiego jak sterowniki BumbleBee, po czym je zainstalowałem oraz odpowiednio skonfigurowałem, uruchomienie jakiejkolwiek gry przy użyciu wydajniejszej karty graniczyło z cudem (było wręcz niemożliwe).

Czas refleksji

W takich właśnie momentach rozumiem „zwykłych śmiertelników”, którzy nawet nie spróbują Linux'a. Na swoim poprzednim sprzęcie używałem, na obecnym próbowałem, jednakże nawet ja poległem – ponad 20h spędzonych na „heroicznych” próbach doprowadzenia jakiegokolwiek Linucha do stanu używalności oraz pełno reinstalacji, a wszystko na próżno. Niestety poziom irytacji sięgnął szczytu, zatem chcąc nie chcąc musiałem sięgnąć po swojego „starego i sprawdzonego” Windowsa. Jak można było się spodziewać, w jego przypadku odbyło się bez żadnych problemów – instalacja systemu wraz ze sterownikami zamknęła się w jednej, krótkiej godzinie. Po całym procesie mogłem cieszyć się laptopem gotowym zarówno do „pracy” jak i gier! - bez kombinowania ze sterownikami, jakimikolwiek …

Od instalacji Windowsa laptop służy mi bardzo dobrze, wszystko działa gładko i bez najmniejszych problemów – mam nadzieje iż tak już pozostanie. Hybrydowa karta graficzna sprawuje się wyśmienicie, a dodatkowa pamięć FLASH (w ramach dysku hybrydowego) spełnia swoje zadanie. Dzięki systemowi z Redmond, mogę spokojnie używać „mocy” swojego laptopa, a jedynym zmartwieniem (choć dawno nie obecnym) mogą być potencjalne wirusy. Brzmi to pewnie trochę jak ślepe wychwalanie Windows'a, jednakże musicie uwierzyć iż naprawdę próbowałem. Starałem się jak mogłem by to wszystko ze sobą jakoś współgrało, gdyż bardzo sobie cenie Linux'a do „codziennej roboty” - przeglądanie internetu czy pisanie prac w Office. Teraz gdy pojawił się Steam sądziłem, iż „wyzwolę” się całkowicie spod systemu Microsoftu – lecz jest to wciąż niemożliwe. Oczywiście jak to zwykle bywa w przypadku Pingwinka, wiele zależy od naszego sprzętu – czasem działa wyśmienicie, innym razem nie chce wcale. Tym razem niestety padło na opcję drugą, przez co straciłem bardzo dużo czasu, a ostatecznie gdy myślałem już że dałem radę, posypało się wszystko na zwykłej aktualizacji pakietów …

Podsumowanko

Linux do pracy, czy zwykłego surfowania po internecie nadaje się jak najbardziej. Jest bardzo szybko i bezpiecznie. Jednakże gdy chcemy pograć w jakieś gierki – tutaj już wiele zależy od naszego szczęścia (czyli sprzętu jaki posiadamy). Chociaż tak wiele dobrego słyszałem o zmianach w sterownikach i poprawie działania względem gier, to zawiodłem się po raz kolejny.

495554
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)