Ampery zawsze potrzebne do odtwarzania muzyki
Każdy program do odtwarzania muzyki lepiej wywiązuje się ze swojego zadania, gdy dostaje stabilne wsparcie z amperami. Można podłączyć urządzenie do wzmacniacza audio, który optymalnie wysteruje głośniki lub słuchawki. Nie wszyscy są tego świadomi, chociaż dotyczy to także korzystających z Androida, czy PC bez Windows, gdzie konieczne są tylko większe kompromisy spowodowane ograniczonym dostępem do sterowników itd. Najtrudniej o współczesne sterowniki jest dla ekskluzywnego sprzętu od niezależnych dostawców i nie inaczej rzecz ma się z komputerami, gdzie w ich konstrukcji świadomie omijane są zalety otwartej struktury.
To zawsze było jasne z Apple, gdzie restrykcje gwarancyjne powodują, że użytkownika rzadko interesuje możliwości niezależnej konfiguracji z podzespołami i oprogramowaniem. Pojawiają przez to oferty z nieproporcjonalnie drogimi rozwiązaniami peryferyjnymi, gdzie sugerowane są szczególne korzyści dla użytkowników sprzętu Apple. Na zdjęciu powyżej jest „Desktop Audio System”, który wiele lat temu oferowano w Polsce za 2690 zł i wg opisu zawierał:
Audiofilski wzmacniacz zintegrowany • 2 wejścia, pilot zdalnego sterowania • 2‑drożne monitory • 3 kolory: biały, czarny, czerwony • przeźroczysty akryl • idealna instalacja urządzeń w pobliżu głośnika • Best buy - przewody głośnikowe • para po 1,5m • wysokiej jakości przewód sygnałowy
Na tym zdjęciu widoczne są 2 monofoniczne wzmacniacze mocy pod każdym głośnikiem. Takie rozwiązanie nie potrzebuje półtorametrowych kabli. Zwijanie ich jest nie tylko mało estetyczne, ale również ma niekorzystny wpływ na optymalną pracę zestawu z dwudrożnymi zwrotnicami pasywnymi. Tak długie przewody głośnikowe mają sens przy korzystaniu ze stereofonicznego wzmacniacza w domowym zestawie audio. Najprawdopodobniej próbowano w tej ofercie relatywnie tanim kosztem nawiązać do tego, co było fascynacją Steva Jobsa.
Jobs świadomie użył nazwy Macintosh, by swoją ofertę skojarzyć z legendarną marką audio, która kierowana była zawsze do najbardziej wymagających użytkowników. Hasło w Wiki o tej firmie rozpoczyna:
In 1946 Frank McIntosh, a design consultant for broadcast and TV stations, hired Gordon Gow to help him design a high power, low distortion amplifier for his clients. This amplifier would become the 50W‑1. It included McIntosh’s first patented circuit, the Unity Coupled Circuit, still used by current products
Bardziej praktyczne od zakupu "prestiżowych zestawów dla Apple" jest korzystanie z gniazda dla słuchawek, które przez lata było bez mała we wszystkich urządzeniach komputerowych z możliwością odtwarzania muzyki. Wystarczy standardowy kabelek, by podłączyć urządzenie z domowym zestawem audio. Takie rozwiązanie zapewni wierniejsze odtwarzanie muzyki niż gadżety głośnikowe dla komputerów, które oferowane są z m. in. markami Cretive Labs i Logitech oraz przez ogromną rzeszę azjatyckich producentów. Takie zestawy głośnikowe są potrzebne dla dzieciaków, by mogły sobie pograć w pokoju i nie przeszkadzać dorosłym.
Niedrogi kabelek pozwala na najbardziej prostą formę analogowego uszlachetnienia popularnego sprzętu do odtwarzania cyfrowych nagrań z muzyką i ta możliwość jest szczególnie interesująca dla użytkowników PC z Windows. Trzeba tylko pamiętać, że z określeniem analogowe uszlachetnienie wiąże się duże ryzyko wielu nieporozumień. Jest to zagadnienie dla myślących samodzielnie. To nieprzyjazny temat dla uzależnionych od posiadania gadżetów oraz marketingowego jazgotu. Warto przy okazji zwrócić jeszcze uwagą, że możliwości analogowego wyjścia z gniazda słuchawkowego w żaden sposób nie wykluczają tego, co zapewniają cyfrowe połączenia z pomocą HDMI, czy wi‑fi. Sęk jest w tym, że wzmacniacze z analogowym podłączeniem mogą często zapewnić lepszą jakość i są już również w bardzo wielu domach.
W temacie analogowego uszlachetniania ze wzmacniaczem nieporozumienia pojawić się mogą nawet w kwestiach zasilania. W drogich urządzeniach na rynku RTV są hybrydowe rozwiązania analogowe i cyfrowe. Niejasność może być nie tylko w kwestiach tego, co znajduje we wbudowanych ADC i DAC, ale także w zasilaczu. W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że chodzi o "cyfrowe zasilanie". Poprawną nazwą jest tu zasilacz impulsowy, o którym więcej podaje np Wikipedia. Zastosowane w nim rozwiązania mogą jednak kojarzyć się z tymi dla próbkowania w przetwarzaniu analogowo-cyfrowym i "oversamplingu" w pracy DAC.
Wzmacniacz pracujący z zasilaczem impulsowym ma mniejszy pobór prądu i przy okazji niższą cenę dla użytkownika za deklarowaną moc, by wysterować głośniki lub słuchawki, ale jest to kosztem precyzji jego pracy. Takie rozwiązanie dobrze się sprawdza dla
mniej wymagających użytkowników, którzy chcą zainwestować w sprzęt średniej klasy. Trudno tylko jednoznacznie określić, na ile konkretna
konstrukcja została dobrze wykonana w stosunku do ceny oraz na potrzeby danego zastosowania. Tradycyjne rozwiązania, jak to z nazwą "stabilizowany" na ilustracji powyżej, są mniej kosztowne dla
uzyskania wyższej precyzji zasilania we wzmacniaczu audio. Cena precyzyjnych rozwiązań dla zasilaczy impulsowych ulega redukcji w miarę wzrostu zainteresowania w tym zakresie, ale teraz jest nadal ukierunkowanie, by dla sprzętu na rynek RTV maksymalnie ograniczać wszelkie koszta produkcji.
Analogowy wzmacniacz dla precyzyjnej pracy potrzebuje zawsze amperów - mniej ze słuchawkami, a więcej z głośnikami hi‑fi.
Ze słuchawkami ampery najbardziej potrzebne są przy elektrostatach, ale z tym stwierdzeniem łatwo może wystąpić nieporozumienie, bo istotne jest także napięcie. Polskojęzyczny słownik hi‑hi podaje na ten temat, że: "potrzebne jest specjalnie wygenerowane wysokie napięcie do polaryzacji membrany". Z tymi wyzwaniami wyjątkowo dobrze radzą sobie ekskluzywne wzmacniacze lampowe, a do perfekcji dopieszczone są najczęściej starsze konstrukcje. Najprościej temat ujęto w wyjaśnieniu polskojęzycznego serwisu dla konsumentów:
Proces wytwarzania dobrze brzmiących konstrukcji elektrostatycznych jest kosztowny i czasochłonny. Uzysk materiałów o odpowiednio dobrych parametrach nie jest wysoki. Co więcej, wymagany jest specjalny wzmacniacz słuchawkowy, bo tradycyjne domowe rozwiązania się nie sprawdzą.
Słuchawki Sennheiser Orpheus sprzedawane są za ćwierć miliona złotych tylko z idealnie dopasowanym do nich wzmacniaczem, gdzie połączone zostało to co najlepsze ze starymi i nowymi rozwiązaniami, które są nadal dostępne. Podłączenie takiego zestawu do PC jest dla wielu barierą mentalną i przez to nie wiedzą, ile na tym tracą.
Na fali nieporozumień ze wzmacniaczami lampowymi pojawiało się mnóstwo najróżniejszych gadżetów, których jakość jest najczęściej bardzo wątpliwa, ale kupują je również użytkownicy PC. Handlowcy potrafią zawsze czymś zaskoczyć i oferowano nawet płyty główne, które miały fabrycznie montowane wzmacniacze z lampami elektronowymi. W tym przedziale cenowym nie mogło być mowy o jakości, bo chodzi o wyjątkowo nieprzyjazne środowisko dla lamp i na odwrót.
Najwięcej prądu potrzebne jest dla wysterowania drogich kolumn hi‑fi, które mają pasywne zwrotnice z bardzo zaawansowanymi układami korygującymi ich właściwości akustyczne. Ciekawą alternatywa są przez to rozwiązania, gdzie zwrotnica "nie pożera amperów". Zapewniają to aktywne filtry, które dostarczają właściwy sygnał do wzmacniaczy, by mogły bezpośrednio wysterować przetwornik elektroakustyczny, czyli element głośnikowy.
W Polsce produkowane są monitory studyjne, które mają wzmacniacze z tradycyjnymi zasilaczami, a właściwości akustyczne są precyzyjnie skorygowane w aktywnych filtrach. Na zdjęciu powyżej są blisko siebie ("do pozowania") APS COAX. Ustawione w większej odległości od siebie wypadły świetnie w 2017 roku podczas referencyjnych testów z AIMP. Kosztowały wówczas ok 5 tys zł. za parę. Producent ma wiele modeli w swojej ofercie, które są na bieżąco modyfikowane, ale wyjątkowo udana konstrukcja Coax pozostaje od lat niezmieniona.
W sklepach muzycznych oferowano znacznie taniej aktywne moniotorki studyjne Fostex PM 0.4d z zasilaczami impulsowymi. W cenie 399 zł za sztukę były w 2016 roku bardzo atrakcyjną ofertą. Niestety nie są już produkowane. W tym przedziale cenowym oferowane są teraz nieco mniej atrakcyjne rozwiązania, które proponuje już wielu producentów. W tej cenie są nadal bardzo atrakcyjną alternatywą dla gadżetów komputerowych i o wiele droższej masówki w ofertach RTV, gdzie są pasywne zwrotnice.
PS po komentarzach
Jeden z komentatorów nie zrozumiał różnicy między marką, a sprzętem. Jobs nie próbował przecież zrobić komputera na podobieństwo sprzętu audio. Nie chwalił się także trickiem z nazwą, więc nic dziwnego, że nie jest to podane w np Wiki, a w szczególności w polskojęzycznym haśle. Marketingową wartość tricku można zrozumieć dopiero biorąc pod uwagę, czym "stereo" było w czasach, gdy powstawał Apple i jaką rangę miała wówczas w USA marka MacIntosh. Producent audio mógł podać Jobsa do sądu, więc zmieniono pisownię i rozpowszechniano bajeczkę o ulubionym szczepie jabłek. Warto tu podkreślić, że pisownia tego szczepu jest identyczna z nazwiskiem założyciela firm ze sprzętem audio, a Jobs zastosował inną. Wiele mówi także ilustracja powyżej. IBM kojarzyło się z "zielonym ekranem", a Apple z niebieskim. Silnie wypracowane skojarzenie marketingowe z niebieskim "okienkiem" wskaźników VU miał już sprzęt MacIntosh.
Historia niebieskiego koloru z asocjacją do wysokiej jakości sięga znacznie dalszych czasów. Znanym przykładem jest Blaupunkt, który powstał w 1938 roku z założonej w 1924 roku Robert Bosch AG. W j. ang. Wikipedia podaje nawet German for "blue point" or "blue dot", after the blue dot painted onto its headphones that had passed quality control. Nie wspomina o tym jednak polskojęzyczne hasło. We wpisie wspomniane są również monitorki Fostex i one nieprzypadkowo mają we froncie niebieską diodę.
W czasach największej popularności wysokiej jakości domowego sprzętu audio niebieskie wskaźniki VU wprowadziło wielu amerykańskich producentów. Nie miały one żadnej istotnej funkcji. Miały tylko dawać skojarzenie z wysoką jakością techniczną, z czego intensywnie korzystano w ofertach kwadrofonicznych. To skojarzenia najpopularniejsze stało się z flagowymi produktami oferowanymi z markami Marantz i Pionner, bo były o wiele tańsze od tego co miał do zaproponowania MacIntosh, nawet w jego najniższym przedziale cenowym.
W tytule wpisu zostało użyte słowo amper, bo założeniem było, że jest to temat ze szkoły podstawowej i dla czytelnika absolutnie oczywisty. Nie można było napisać, że potrzebny jest prąd, bo nie jest to precyzyjne określenie. Bardziej prawidłowe natężenia prądu elektrycznego nie było natomiast w tym kontekście właściwe.
Być może jeden z komentatorów miał rację, że nie zaszkodzi zamieścić przy okazji jeszcze ten filmik z YouTube. Treść filmiku odstaje trochę od tego, o czym jest wpis, ale nie mniej odległe jest także w Wiki "wagowe zagadnienie" w nowej definicji ampera i niedokładności w poprzedniej.
Wiki w angielskojęzycznej edycji ma to hasło bardziej dostosowane dla szerokiej rzeszy czytelników. Jest dla nich przyjazny wstęp: "Amper jest podstawową jednostką natężenia prądu elektrycznego w układzie SI. Nazwana została na cześć francuskiego matematyka i fizyka André-Marie Ampère (1775-1836), uważanego za ojca elektromagnetyzmu wraz z duńskim fizykiem Hansem Christianem Ørstedem". Uzupełnia to informacja:
The standard ampere is most accurately realised using a Kibble balance, but is in practice maintained via Ohm's law from the units of electromotive force and resistance, the volt and the ohm, since the latter two can be tied to physical phenomena that are relatively easy to reproduce, the Josephson effect and the quantum Hall effect, respectively.