Kłopoty u terrorystów
Podczas mojego pobytu w Estonii, dość regularnie grywałem ze znajomymi w niewymagającą absolutnie niczego grę nazywaną przez nas "mafia". Zasady były bardzo proste - bierzemy talię kart, wyciągamy tyle ile jest osób minus jeden i przyporządkowujemy każdej jedną z ról: detektyw/mafia/cywil. Osoba bez karty zostaje narratorem. Potem następowało losowanie, każdy patrzył jaką ma rolę i zaczynała się gra właściwa.
Wszyscy zamykają oczy, narrator po krótkim wprowadzeniu mówi, że mafia się budzi. Mafiozi bez słów wskazują kogo zabijają w tej turze i zapadają w sen. Narrator wybudza detektywa, ten wskazuje jedną osobę i dostaje od narratora informację, czy osoba ta jest z mafii. Potem budzą się wszyscy i mogą (ale nie muszą) oskarżyć jedną z osób i drogą głosowania wyautować ją z gry.
Cały myk polega na tym, że nikt nie wie kto jest kim, do tego można kłamać w żywe oczy. I tak detektyw nie może powiedzieć "jestem detektywem, sprawdziłem że ten a ten to mafia", bo rzucić taki tekst może każdy. A jak mafia się dowie kto detektywem jest, to zgadnijcie, kto umrze w kolejnej turze...
Jak widać, jest to typowa rozrywka do akademika (brak rekwizytów), jednak przy kilku osobach zabawa jest świetna. Czasem zmienialiśmy nieco reguły (ilość mafii, dodanie lekarza, itp.). Gra kończy się po wybiciu cywili lub złapaniu całej mafii.
Dlaczego aż tak przydługi wstęp? Bo właśnie wyjaśniłem wam zasady...
Trouble in Terrorist Town
Jest to tryb gry obecny w Garry's mod. Wrzuca on całe emocje z niewiedzy o roli współgraczy w realia sieciowego shootera.
Każda runda zaczyna się krótkimi przygotowaniami, podczas których możemy np. kupić nową broń - dość znajomy mechanizm ;) Autorzy zadbali o klimat, dorzucając do standardowego arsenału (broń i granaty) także przeróżne gadżety, jak choćby skaner DNA. Jednak największą zaletą jest właśnie aspekt psychologiczny. Nikt nie może ufać nikomu, a w dodatku na większości map są ciemne zaułki, w których można niepostrzeżenie się kogoś pozbyć...
Dodaje to kolejny wymiar trudności, bo możemy znać mapę i świetnie strzelać, ale co z tego, jeżeli ktoś wpakuje nam serię w plecy. Nie można też zachować status quo, bo przecież celem przestępców jest zabicie innych. Możemy powoli chodzić wkoło i dedukować, gdy nagle na 2 końcu mapy zabrzmi strzał. Biegniemy na miejsce, a tam mały tłumek graczy patrzących na siebie podejrzliwie. Wybijanie wszystkich co do nogi na ślepo też odpada, bo wystrzał w kierunku gracza A skutkuje zwykle ostrzelaniem nas przez graczy B, C i D, a ich połączona siła ognia jest miażdżąca. Zaś czas do końca rundy nieubłaganie płynie...
Co tu dużo mówić, taka warstwa psychologiczna daje naprawdę wiele i przyjemnie się gra. Zasady są na tyle proste, że można spokojnie wciągnąć w to mniej pro‑gamingowych znajomych, którzy w normalnym CSie nie mieliby czego szukać.
Osobiście zdecydowanie polecam i załączam znaleziony na Youtube gameplay: