Polski Start-up, Czarna Dziura?
Pisząc ten wpis mam pełną świadomość, że mamy środek Euro 2012, HotZlot za pasem, a znaczna część czytających wakacje albo wprost przeciwnie - sesję. Staram się jednak publikować chociaż jeden wpis na miesiąc, więc będę się chyba musiał pogodzić ze smutnym faktem, że ten jeden raz mój nowy wpis nie będzie na pierwszych stronach gazet.
Trwające mistrzostwa śledzę z uporem godnym lepszej sprawy, naukę historii eksportu stanu Virginia i tym podobnych rzeczy upychając we wszystkie pory inne niż 18:00-22:30. Jedną z rzeczy, które ciężko przegapić, jest puszczana w przerwach reklamówka propagandowa związana z UE, w tym konkretnym przypadku traktująca o rozwoju naszego rolnictwa*.
Impulsy elektryczne biegnące pomiędzy neuronami zaprowadziły ostatnio mój proces myślowy od próby znalezienia racjonalnego powodu dla trzymania na boisku Milana Baroša, poprzez ten właśnie spot reklamowy, do ciut zaskakującego wniosku.
Jestem entuzjastą nowych technologii, w Sieci spędzam wiele godzin dziennie, regularnie przeglądam różnorakie agregatory linków i treści. Mam mnóstwo zapisanych zakładek posortowanych na wiele katalogów. Ale, kurczaczek, nie używam - ba, prawie nie widuję na oczy! - czegokolwiek, co mógłbym nazwać polskim start-upem.
Ale czekaj, przecież __________ zaczynał/-ła/-li od zera!
To super, fajnie jak komuś się udaje w myśl zasady from zero to hero, ale ja nie o tym piszę. Start-up w tym wpisie rozumiem jako przedsięwzięcie, które pozyskało jakiegoś inwestora. Możliwości jest wiele:
- Kredyt z banku na dużą kwotę
- Dotacje (np. unijne)
- Rozmaite inkubatory biznesu
- Prywatnego inwestora-/ów
- Crowd funding, a więc ściepa
Rokrocznie chętnych na powyższe pojawia się mnóstwo, pamiętam reportaż w TV pokazujący kolejkę po dotacje na projekty działające w Sieci. Bardzo dużo z nich zaczyna też naprawdę działalność.
Co mnie drażni i zastanawia to to, że w przypadku nadwiślańskiego kraju:
- Żaden z takich portali (czy aplikacji/usług) nie jest szerzej znany
- Nie używam sam żadnego...
- ...I w sumie chyba nie mogę żadnego wymienić na szybko
- Nie słyszałem, by którykolwiek generował zysk
- O sukcesach za granicą też za wiele dobrego się nie znajdzie
- Nadal nie widziałem świetnego projektu made in Poland na Kickstarterze czy IndieGoGo
Coś tu jest nie w porządku. Pieniądze pompowane są w sektor nowych technologii szerokim strumieniem, a efektów jakby nie widać.
Kto jest winny?
Nikt. Albo wszyscy. Sukces lub porażka są uwarunkowane unikatowo dla każdego start-upu z osobna. Zakładam, że inwestorzy dają akceptowalne kwoty, bo inaczej nikt by nie stał po nie w kolejkach. Zakładam też, że chociaż część pomysłów jest faktycznie na tyle dobra, bo dostać fundusze.
Dlaczego tylko część? Cóż, chyba każdy tutaj zna takie przypadki jak horrendalna kwota przyznana....vortalowi dla miłośników kotów na Wordpressie. Sporo tego było i aż żal wymieniać, więc pozwolę sobie nie pastwić się nad niektórymi decyzjami i spuścić na to zasłonę milczenia.
Głos ludu
Ale co, jeżeli jestem ofiarą online filter bubbles, czyli mój światopogląd jest ograniczany przez te witryny, które odwiedzam, i przez to mam bardzo wąskie spektrum doświadczeń?
Może ktoś z czytających ten wpis wyprowadzi mnie z błędu, podając link do genialnego polskiego start-upu, o którym tylko ja przypadkiem nie słyszałem?
A może ten ktoś, inny ktoś, albo wiele ktosiów, zgodzi-/ą się ze mną, że jakoś nam nie wychodzi zabawa w naśladowanie amerykańskiego mitu od pucybuta do milionera Web 2.0 Edition?
Co się stanie, tego nie wiem. Wiem za to, że ile by komentarzy nie było, będą ciekawe. Wiem też, że je przeczytam. No i wiem, że dzisiaj będę kibicował naszym w meczu z Rosją.
* Czy to tylko u mnie dźwięk tej jednej, jedynej reklamy brzmi jak sprzed dekady?