To mnie wkurza! - wolę Linuksa | cz. 2
Mój pierwszy wpis z serii "To mnie wkurza" wywołał sporą burzę w komentarzach. Dzisiaj ciąg dalszy.
Wstępniak
Kilkadziesiąt lat temu, kiedy w komputerach nie było graficznych interfejsów użytkownika (GUI) operator maszyny musiał posiadać sporą wiedzę techniczną, żeby tą maszynę obsłużyć. Dziś komputer jest przeznaczony dla każdego, zatem powinien być prosty w obsłudze i łatwy w konfiguracji. Powinien dawać nam możliwość dopasowania systemu do indywidualnych potrzeb, a mam tu na myśli zwłaszcza interfejs użytkownika.
Pasek zadań (panel)
Interfejs systemów Windows nie zmienił się specjalnie przez ostatnie 15 lat. Można się pokusić o stwierdzenie, że zmiany polegały wyłącznie na wprowadzaniu większej ilości kolorów. Rewolucyjne rozwiązania, jakim miał być np. interfejs Aero, okazują się nie być wcale takie rewolucyjne, bo konkurencja jest już dwa okrążenia dalej. Oliwy do ognia dolewa sam Microsoft, który nie dopuszcza możliwość instalacji własnych motywów bez ingerencji w pliki systemowe. Dopiero w Windows 7 zauważamy widoczne zmiany, które polegają na wprowadzenie nowego paska zadań, który jest moim zdaniem wygodniejszy i lepszy, choć pomysł wcale nie jest nowy, bo od dawna jest już w systemach MacOS. Problem powstaje wtedy, gdy z jakiegoś powodu chcemy owy pasek zmodyfikować, bo nie spełnia naszych oczekiwań. I tu jest pies pogrzebany… Możliwość modyfikacji paska zadań jest wręcz znikoma i sprowadza się do możliwości zmiany jego miejsca położenia, możliwości włączenia autoukrywania i dodania skrótów do paska szybkiego uruchamiania lub zadokowania ikon w Windows 7. Dalej nie mogę przenieść zegara na lewo. Ktoś zapyta po co? Ja odpowiem - bo tak chcę! Posłużę się jednak przykładem - przyciskiem "Pokaż pulpit". Przypomnę, że kiedyś ikona "pokaż pulpit" znajdowała się na pasku szybkiego uruchamiania z lewej strony ekranu, a teraz jest małym prostokącikiem na prawym krańcu paska systemowego. Pamiętam prezentację kolegi Docenta na temat wersji beta systemu Windows 7. Tam zaznaczał, że dobrym pomysłem jest to, że już nie muszę precyzyjnie trafiać w przycisk "pokaż pulpit" i że wystarczy tylko zjechać kursorem w prawy dolny róg ekranu. I tutaj w pełni się zgadzam, to dobry pomysł. Problem jednak pojawia się wtedy, gdy ktoś korzysta w wielu monitorów w trybie rozszerzonego ekranu, w którym dodatkowy jest na prawo od głównego. Teraz zjechanie kursorem na prawo nie jest blokowane krańcem pulpitu, bo ten przechodzi na drugi monitor. Zatem znowu muszę precyzyjnie trafiać w prostokącik. Dlatego chciałbym mieć możliwość przeniesienia pola "pokaż pulpit" na lewą stronę paska, ale... nie da się... i to mnie wkurza!
Inną rzeczą, którą chciałbym móc łatwo zrobić to stworzyć sobie nowy panel w innej części ekranu, na którym umieściłbym skróty do najczęściej używanych programów, czy partycji i może jeszcze wskaźnik naładowania baterii. Nie zamierzam tutaj uzasadniać swojego wyboru, bo tak po prostu lubię i kropka.
W Windowsie XP można było częściowo spełnić moją zachciankę poprzez „wyrzucenie folderu” poza obszar pulpitu. Wówczas automatycznie tworzył się nowy panel z plikami w nim zawartymi (a plikami mogły być skróty do programów). Trudno jednak nazwać to rozwiązanie intuicyjnym, bo nie da się tego po prostu wyklikać w panelu sterowania. No i wciąż nie da się tam dodać zegara czy wskaźnika poziomu naładowania baterii.
W środowiskach graficznych stosowanych w Linuksie problemu takiego nie ma, bo mogę sobie dowolnie personalizować panele i mogę mieć ich tyle ile chcę. W moim poprzednim wpisie chwaliłem środowisko KDE (w którym oczywiście moją zachciankę mogę zrealizować) to teraz zrobimy to w Gnome.
Jak widać na powyższym screenie po prawej stronie ekranu stworzyłem sobie nowy panel, który zawiera to co chcę, czyli: skróty do najczęściej używanych programów (dociekliwi zauważą ikony programów NapiProjekt i pakietu MS Office – tak drogie niedowiarki, programy z Windows w większości działają pod Linuksem), listę zainstalowanych dysków oraz wskaźnik baterii. Ponadto zegar wyrzuciłem na lewą stronę. Jeszcze raz podkreślam, że dla niektórych takie umiejscowienie paneli i ikon może wydawać się bez sensu. Jednak mi nie chodzi o przekonanie Was, że tak jest lepiej, tylko o pokazanie, że się da (a w Windowsie nie). Nie muszę jednak instalować żadnych dodatkowych programów typu „dock”.
Wydawać by się mogło, że posiadanie 90% rynku, z czego zgarniana jest kupa kasy, zatrudnianie najlepszych programistów świata i 15 lat doświadczenia Microsoftu w tworzeniu graficznego interfejsu użytkownika powinno pozwolić na stworzenie tego najlepszego, najłatwiejszego, najbardziej intuicyjnego i najlepiej konfigurowalnego. Moje wpisy pt. „To mnie wkurza! - wolę Linuksa” ukazują, że jednak tak nie jest.
Na koniec chciałbym po raz kolejny wyjaśnić moje intencje, jakie kryją się za tymi wpisami. Nie chcę przekonywać, że Windows jest zły. Chcę przekonać Was, że istnieje coś jeszcze, coś innego – lepszego... i że warto spróbować bo się można miło zaskoczyć.