O edytorach i kilku słowach po czesku...
18.02.2013 22:10
TL;DR To nie czytaj nieuku. O czym będzie ten wybitnie enigmatyczny wpis. A no o pewnym słowie w tym, jakże przezabawnym języku naszych południowych sąsiadów, czy raczej o związku tegoż słowa z nazwą pewnego programu, o którym wiele powiedziano. Wpis zdecydowanie nie będzie o kanciastych okienkach w stylistyce windows 1.0 , ani też o tym, jak najlepiej hejtować ten przedziwny (i całkiem zresztą przyjemny) system. Nie, nie tym razem.
Dla kogo jest ten wpis?
Dla wszystkich. A zwłaszcza dla tych, którzy na słowo konsola nie chowają się za najbliższe drzewo, wykrzykując Apage Satanas. Mam nadzieję, że ten wpisik sprawi, że przestaniecie szukać krzyży, kołków, srebra, czy też innych atrybutów szanującego się egzorcysty i zobaczycie, że te czarne okienko ma w sobie siłę
Pierwotne założenie
- Czytacie wpis i nie szukacie broni do walki z heretykami
- Nie uważacie, że jedynym edytorem, który warto znać jest Office i Notepad
- Nie wystraszyło was dziwne poczucie humoru autora wpisu
I obrazek na odstresowanie
Zaczynamy
Jak waszym zdaniem wygląda edytor tekstu? Zapewne jest to okienko z ładnym menu i masą przycisków. Do tego jakiś kreator kolorowania składni (zakładając, że tego chcecie) i okienko z opcjami. W sumie czego chcieć więcej. A już wiem. Może zwijania wierszy i podpowiadania składni. Jeśli tak. No cóż, nie zawsze. Są takie edytory, które nie mają ładnych okienek, menu, ale za to dają masę bajerów od których łatwo się uzależnić. I tak dochodzimy do słowa po czesku. A brzmi ono
Nevím
Oznacza ono dokładniej "nie wiem" i to podobno od tego słowa w/g licznych złośliwców pochodzi nazwa obiektu naszego zainteresowania - Vim`a. Vim to najlepszy generator znaków pseudolosowych. Naprawdę. Posadźcie przy nim windowsiarza i każcie go zamknąć. Kto wie może nawet za milion lat napisze w ten sposób "Hamleta". Dosyć tych złośliwości na temat inteligencji userów z pod znaków Prostokąta. Vim to naprawdę dobry edytor. Potrzeba jednak przy nim pewnej cechy - cierpliwości. Dlaczego? To dziwne pytanie. Zasadniczo praca w tym edytorze polega tylko (choć może też i nie koniecznie*) klepaniu w klawisze. I nic więcej. Wasza myszka może wyfrunąć przez okno. No może nie aż tak. Vim to poezja dla ludzi, dla których w przypływie artystycznej weny brakuje czasu, by oderwać się od klawiatury, a każde 1,5 sekundy stracone na sięgnięciu po mysz to strata czasu.
Jak to działa/wygląda/robi cokolwiek co robić powinno?
Zasadniczo są dwa główne elementy. Pierwszy to okno edytora. Tam właśnie znajdzie się w magiczny sposób wasz tekst. Nieco niżej jest cienki pasek statusu. Tam właśnie możecie dostrzec Tryb (to on definiuje co w danej chwili znaczy dany klawisz. To jest y kopiuje tekst zamiast umieścić tą literę na ekranie), Nazwę pliku i jeśli chcecie się pobawić w konfigurację masę innych fajnych rzeczy. Na screenie możecie dostrzec również okienko z podpowiadaniem składni. Podpowiedzi zapewnia niestety dodatek (tak to konsolowe kolorowe coś obsługuje dodatki), tutaj podpowiedzi dla Pythona, są też dla języków C‑podobnych.
Dodatkowo program posiada zakładki, możliwość dzielenia okien ( a la Tmux**), bufory i masę innych szmelc... znaczy się bardzo przydatnych funkcjonalności. Kolorowanie składni, domyślnie jest dla dużej listy języków. Dla gadżetów jak podkreślanie błędów i podmienianie np. wyrazów lambda lub in na ich matematyczne odpowiedniki potrzebujecie odpowiedniego dodatku. Ale jak się tym posługiwać. Zasadniczo o ile jesteście w linuxie i umiecie skorzystać z menadżera pakietów zróbcie to
#<wasz menadżer pakietów><odpowiednia komenda> vim sudo apt-get install vim # to dla ubuntu # po instalacje wpisujecie vimtutor
To poradnik. Niezły poradnik, który powinniście zrobić. Nie kombinujcie, nie bójcie się. Może pokochacie ten edytor od pierwszego wejrzenia. Może go znienawidzicie, by po roku znów go pokochać. Albo po prostu jesteście z tego dziwnego gatunku humanoidalnych kosmitów z gatunku Homo Lispersus z podgatunku kościoła Wiecznego Niedomknięcia, którzy kochają łamać sobie palce przy Emacsie***.
Dlaczego tak lubisz ten edytor, by o nim pisać?
Jest po prostu fajny. Ma masę zupełnie bezużytecznych bajerów, które sprawiają, że możecie poczuć, że robicie coś niezwykłego. Jest też całkiem... inny. Sprawi, że wasze życie stanie się trochę lepsze. Dodatkowo masę dodatków. Ba, ma nawet swój własny język skryptowy, który co dziwne czasem się przydaje. Ma liczbę opcji tak dużą, że gdzieś podobno istnienie magiczna kombinacja sprawiająca, że na świat spadają bomby atomowe, wybuchają wulkany i dziwni koreańczycy śpiewają w dziwnym języku. Ma w sobie tek ogromną liczbę magicznych rzeczy od 10 typów wyrażeń naturalnych, przez kolorowanie składni każdego języka, podpowiedzi dla conajmniej kilku języków, dodatek zapewniający snippety a la Mate. Miliard możliwości zwinięcia wiersza kodu, możliwość pisania skryptów w Pythonie. No i nadaje się do edycji tekstu. Ogólnie warto. O ile się nie boicie.
Przypisy: [list] [item]* set mouse=a "pozwala używać myszki[/item][item]** Tmux to program pozwalający dzielić okno konsoli na jakby kilka okien. Dla windowsiarzy. Coś jak split mode z windows8 dla konsoli[/item][item]*** Bardzo dziwny edytor tekstu posądzany o bycie kolejno OS, transformersem i dziwnym czym z odległej galaktyki. Jest jeszcze potężniejszy niż Vim. To w nim Bóg pisał wszechświat. Z użyciem Lispa oczywiście. W zasadzie różnica jest taka, że o ile w Vimie bez poradnika nie napiszecie nic, o tyle w Emacsie nic nie zapiszecie bez poradnika. C‑x C‑s jakby co[/item][/list]
PS. Jest jeszcze gvim, ale którzy True Linuxiarze z niego korzystają :)