W poszukiwaniu ideału..
A po co mi to…?
Każdy z nas wychodząc z domu dysponuję przy sobie przynajmniej kilkoma atrybutami z którymi ciężko jest się rozstać. I bez których dość dziwnie człowiek może się czuć. To niestety fakt ale żyjemy w czasach uzależnienia od wszystkiego co pozornie jest nam niezbędne. O ile kluczę do domu czy samochodu mieć ze sobą musimy(chyba, że mieszkamy pod tzw. „chmurką”) to portfel już mniej. No ale wypadało by mieć jakąś kasę przy sobie i dokumenty na wszelki wypadek. To co nam jeszcze zostaję? Oczywiście nic innego jak nasza ukochana komórka. Od razu zaznaczę, że rozpatruję sytuację z punktu widzenia mężczyzny. Powszechnie wiadomo, że kobieta ma w swojej torebce wszystko (dosłownie wszystko). Ale nie to mnie zawsze u kobiet przerażało ale bardziej to, że każda z tych rzeczy jest im w równym stopniu potrzebna (sic!).
Ale wróćmy do komórki (bo to jest o niebo łatwiejszy temat). Cóż bez niej można? No niewiele. O ile w ferworze codziennych obowiązków i braku czasu oraz ciągłym biegu zdarzy nam się zapomnieć kluczy czy pieniędzy z domu to mimo pewnego dyskomfortu jesteśmy w stanie to ”przeżyć” w dużo większym stopniu niż brak przy sobie komórki. I tutaj zaczyna się pewien problem. Wszystko się rozwija brnie do przodu. Mamy przecież ekrany dotykowe, smartphony, konsole, monitory 3D i wiele innych gadżetów o których jeszcze 10 lat temu nam się nawet nie śniło. Ja jestem jeszcze z tego pokolenia w którym aby umówić się z kolegami na boisku nie potrzebna była komórka czy Internet. Nikt tego jeszcze nie miał. A i tak każdy wiedział gdzie i o której godzinie się spotkać. A jedyną rzeczą jaką przy sobie nosiłem to było coś zielonego. Jakiś listek lub cokolwiek innego. A w dzisiejszych czasach jak zapytasz kogoś na ulicy czy ma zielone, na przykład tzw.”dresa” to możesz usłyszeć cenę za gram albo dźwięk łamania kości Twojej żuchwy. Także czasy się zmieniły i ludzie również. A technologia to już w ogóle. Jedna dekada to w dzisiejszych czasach jest jak cała epoka. Jedno tylko wciąż się nie zmieniło mimo upływu lat. Wciąż dążymy do tego aby ułatwiać sobie życie. Te wszystkie gadżety temu właśnie służą. Dają nam to co paradoksalnie uważamy za wolność, swobodę i niezależność. Pozwalają nam się komunikować w łatwy i szybki sposób. Bez pewnych ograniczeń które narzuciła nam z góry natura.
Co za dużo to nie zdrowo..
Należę do ludzi którzy również lubią ułatwiać sobie życie. Nie znoszę wykonywać czynności które noszą znamiona czynności cyklicznych. Wszystko co się powtarza jest monotonne a co jest monotonne jest męczące a to co nas męczy należy obejść tak aby zrobić to coś tak aby się nie zmęczyć. Ale zamotałem :). Podsumowując ten jakże zagmatwany wywód. Uważam, że do tego jesteśmy stworzeni. Sami Przyznajcie o ile łatwiej jest zadzwonić do kogoś niż iść do niego aby coś załatwić. Nie lubię również mieć przy sobie zbyt dużej ilości kluczy, za bardzo wypchanego portfela (który nie mieści się w kieszeni). Albo nie, co do portfela to wycofuję moje słowa im bardziej wypchany (oczywiście kasą) tym lepiej ;). Ale jeśli miałbym nosić przy sobie dwa to już jest lekka przesada. Nie ma co ukrywać nie jest to takie proste i przyjemne. Swoją drogą zauważcie na przykład ile nosicie przy sobie kart plastikowych. Podam przykłady kilku:
- dowód osobisty - prawo jazdy - legitymacja studencka/szkolna - karta miejska MPK - karta płatnicza (a nawet kilka, mało kto teraz korzysta z usług jednego banku) - karta kredytowa (tak jak wyżej) - karta Payback - program partnerski jakieś sieci typu Makro, Selgros, Tesco, Carrefour, Kaufland (dobrze że Biedronka jeszcze nie wprowadziła, choć mogę się mylić) - i wiele innych!
[image=img1] Pół kilo plastiku
Jest tego tak dużo, że nie sposób wszystkiego wyliczyć. Ja nawet mam kartę do Apteki. Czy naprawdę nie ma innej możliwości aby pozbyć się tego balastu raz na zawszę? Ktoś kto to wymyśli będzie geniuszem i na pewno wiele zarobi. Cóż mi na myśl przychodzi jedno lub dwa rozwiązania. Uniwersalna karta do wszystkiego z możliwością programowania. Jest to w sumie jakieś rozwiązanie. I jest to technicznie możliwe. Ot zwykła karta z chipem. Co prawda pozostaje problem programowania takiej karty u konkurencyjnych firm. Ponieważ może powstać konflikt interesów. A inny pomysł to aplikacja na komórkę. W kasie wystarczyło by pokazać Pani kasjerce komórkę a ona skanuje kod wyświetlony na ekranie i po sprawie. Czyż nie bajecznie proste. Masz założone konto na przykład w Payback i zainstalowaną aplikację którą uruchamiasz podchodząc do kasy. Co do kart płatniczych mogło by się to nie sprawdzić (choć nie koniecznie w końcu jest Skycash) ale do wszystkich innych czemu nie. Na pewno jest to jakieś rozwiązanie. I dopóki ludzie tak naprawdę się na to godzą. Nikt z tym nic nie zrobi. Przyzwalamy na noszenie takiej ilości plastiku.
Swoją drogą to niesamowite ale kobiety jak już wcześniej wspomniałem mają przy sobie wszystko. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Wasza żona, dziewczyna czy kochanka ma przy sobie każdą możliwą kartę plastikową jaką dostała. Nie wierzycie to zapytajcie sami. Tylko nie grzebać im w torebkach bo to się może źle dla Was skończyć!
Koniec przynudzania (chyba)…
Po tym przydługim i nudnawym wstępie przejdę do meritum problemu z jakim się borykam i nie tylko ja ale zapewne wielu z Was. Problem dotyczy niczego innego jak posiadania więcej niż jednego numeru telefonu. Osobiście do szczęścia wystarczyły by mi 2 numery. Pełnią szczęścia były by 3 numery. Jednak dwa całkowicie mi wystarczą. I tutaj pojawia się problem. Dwie komórki przy sobie to dla mnie o jedną za dużo. Oczywiście mogę skorzystać z komórki na 2 karty sim. Jednak mimo tak olbrzymiego rynku nie istnieje na nim ani jeden, dotrzymujący swoimi parametrami telefon który spełniał by moje wymagania. Jakie są moje oczekiwania wobec komórki? Są dość podstawowe. Przy czym głównym kryterium jest wydajność. Szybkość działania.
Długo nie mogłem się przekonać do smartphonów. Komórka z klawiszami wciąż jest dla mnie rozwiązaniem o wiele lepszym i wygodniejszym (przynajmniej jeżeli chodzi o funkcje dzwonienia, multimedia to inna bajka) niż ekran pojemnościowy w smartphonie. Jednak na obecną chwilę kryterium które przemawia za posiadaniem smartphona są jego możliwości. Co za tym idzie ilość oprogramowania które skutecznie ułatwia mi pracę i pomaga w codziennym życiu. Dlatego wybrałem Androida, który na obecną chwilę jest dla mnie systemem bezkonkurencyjnym. Rozwiązania jakie daje ten system i aplikacje z nim powiązane dają dużą swobodę w działaniu. Jedną z najfajniejszych rzeczy jaką lubię w tym systemie jest synchronizacja kontaktów z kontem Google bez użycia telefonu czy karty sim. Niesamowita funkcjonalność i możliwość edycji kontaktów z poziomu Gmaila jest wygodą samą w sobie. Jednak nie to jest najważniejsze, liczy się też wydajność. A z tym już jest gorzej. Nie znam telefonu który po instalacji większej ilości aplikacji działałby równie szybko jak na początku. Nawet jakże zachwalany przez wszystkich Samsung Galaxy SII potrafi skutecznie uprzykrzyć życie po instalacji większej ilości oprogramowania. Chyba, że tylko ja posiadam takie zdolności aby zamulić każdy telefon. Ale ok. Jeśli byłby na rynku telefon pokroju Galaxy SII z Dualsim chętnie bym go kupił. Jednak gabaryty tego telefonu stanowczo mnie odstraszają. Szukam kompromisu ergonomii i wygody. Telefon który wygodnie nie leży w kieszeni spodni to dla mnie bezwartościowe urządzenie. Ot taki zwykły gadżet który bawi lecz jest trochę uciążliwy. Granica pomiędzy smartphonami a tabletami jest już tak niewyraźna jak ja po porządnej imprezie. Z przyczyn oczywistych producenci nie są skłonni do produkcji telefonów na 2 karty sim które parametrami dorównują topowym produktom na rynku. Co jest moim zdaniem ciosem w wielomilionowy rynek smartphonów. I ciosem w zapotrzebowanie które jest coraz większe na tego typu produkty. Gigabyte zrobił w tym kierunku miły gest wydając kilka modeli telefonów (GSmart G1310, G1315 i G1317D) które posiadają dual sim i są w ogóle smartphonami na Andku. A to już sukces. I liczę, że konkurencja zareaguje na to i wreszcie wyda jakiś dobry telefon na 2 karty sim. Całkiem niedawno nawet zastanawiałem się nad zakupem jednego z tych modeli Gigabyta. Jednak wydajność tych telefonów pozostawia jak na dzisiejsze czasy wiele do życzenia. Układy zastosowane do produkcji ich są stare i mało wydajne. Procesor w smartphonie o częstotliwości nie przekraczającej 600mhz to już absolutnie za mało aby mówić nawet o średnim komforcie użytkowania produktu.
[image=img2] Gigabyte Gsmart - "prawie" ideał
Myphone w swojej kolekcji posiada również smartphona z Andkiem ale parametry są jeszcze gorsze niż w produktach Gigabyta więc o tej marce nie wspominam. Poza tym jestem w posiadaniu jednego telefonu tej firmy właśnie na dualsim lecz przestałem go używać z kilku powodów takich jak jakość wyświetlacza, materiały z których wykonano telefon (schodzi farba), kiepski głośnik i wiele, wiele innych. Choć jako dual sim sprawdzał się dobrze. Ale teraz jak poznałem Andka to nie widzę powrotu do MyPhone-a.
Interface czy In your face!?
Jeszcze całkiem niedawno używałem telefonu z klawiszami a był to Sony Ericcson C702 który był topornym telefonem ale o dziwo spełniał wszystkie moje potrzeby. I był niesamowicie wygodny w użyciu. Bez spoglądania na ekran mogłem wybrać kontakt i do niego zadzwonić. Na „Smarkach” jest to bardzo trudne. Po przejściu na smartphony zdałem sobie sprawę jak bardzo brakowało mi mojego poczciwego C702.
Dlaczego? Spróbuję Wam zobrazować jak wygląda wybieranie kontaktów na jednym telefonie i jak na drugim. Generalnie aby zadzwonić np. do teściowej należy wykonać 3 podstawowe rzeczy jak w każdym telefonie. Należy: odblokować (o ile blokujemy telefon), wybrać kontakt (z listy), zadzwonić. Niby banalne i proste ale na każdym telefonie wygląda to inaczej.
Rozważmy tę sytuację:
Zakładamy, że nasza „kochana” teściowa jest wpisana do naszej listy kontaktów pod nazwą „BABA JAGA”. No dobra albo nie, niech będzie po prostu „TEŚCIOWA”
Wariant 1: C702 (klawiszowiec)
1. Gwiazdka i prawy górny przycisk (odblokowanie) 2. Ponownie górny prawy przycisk (kontakty) 3. Wciskamy literkę T potem E potem S (w moim przypadku TE wystarczy ale zakładamy w obu przypadkach że to będą 3 litery) - pomijam fakt wciskania tego samego przycisku np. dwa razy aby otrzymać E ponieważ robi się to bardzo szybko, szybciej niż na smartphonie i jest to bardzo intuicyjne 4. Przycisk dzwonienia i rozmawiamy z teściową tylko delikatnie bez zbędnych i głupich tekstów i najlepiej nie za długo.
Wariant 2: Galaxy S (smartphone)
1. Wciskamy środkowy przycisk (ekran staje się widoczny) 2. Wykonujemy ruch palcem aby odblokować ekran 3. Wciskamy ikonę kontaktów (zakładam, że ją mamy ustawioną na ekranie głównym) - tutaj należy się zatrzymać w celu wyjaśnienia, musi to być skrót bezpośrednio do kontaktów a nie do klawiatury, spisu połączeń czy ulubionych ponieważ dokładamy sobie o jedno kliknięcie więcej. 4.Klikamy w pole znajdź kontakt - skróty po prawej (literki) są niewygodne w użyciu i szybciej niejednokrotnie jest wybrać kontakt niż przewijać alfabet, także to pomijam. 5.Na klawiaturze wciskamy TES - i aby pozbyć się widoku klawiatury wciskamy ok lub od razu 6. Przesuwamy palcem na kontakcie w prawo i uzyskujemy ponownie połączenie z teściową. lub 7. Klikamy na kontakt (widzimy wtedy informacje o kontakcie, na przykład adres ) 8. Ponownie klikamy na numer telefonu i rozmawiamy z teściową.
I to tyle, warto zwrócić uwagę na to, że w przypadku pomyłki i wpisaniu np. zamiast TES np. TER i kliknięciu na niewłaściwy kontakt aby cofnąć zmianę nie możemy kliknąć przycisku back/del w celu skasowania literki R i zamiany na S ponieważ klawiatura nam się chowa musimy wrócić do listy klikając na wpis TER i na klawiaturze wybrać przycisk back/del dopisać S i ponownie wybrać kontakt. Analogicznie w przypadku błędu na takim chociażby C702 jest klawisz kasowania „C” i podczas błędu wystarczy jedno kliknięcie i po sprawie.
Pomijam w tym porównaniu ułatwienia typu skrót do kontaktu na pulpicie lub tzw. szybkie wybieranie, ponieważ to może mieć zastosowanie do kilku kontaktów ale nie do całej książki w telefonie. Jest to pomocne ale nie rozwiązuje problemu.
Wyniki:
Aby zadzwonić do teściowej w telefonie należy wykonać minimalnie: - w C702 jest to 7 ruchów w przypadku posiadania blokady klawiszy a bez blokady to 5 ruchów - w Galaxy S minimalnie jest to 8 ruchów a bez blokady 7
Zapomniałem również dodać, że w przypadku pozostawienia wpisu TES przy kolejnym połączeniu zobaczymy przy wyborze ostatni tekst TES wiec dochodzi do tego kolejne kasowanie liter. Swape też do końca mnie nie urzekł swoim działaniem. W moim przypadku szybciej mi się wybiera niż rysuje. No ale to ja tak mam. Inni sobie zachwalają.
Smartphone czy smarkphone?
Uważam, że interface smartphonów nie jest jeszcze idealny myślę, że jest tutaj pewne pole do popisu. Choć nie jest źle to mimo to używając już tych urządzeń przez dłuższy czas wciąż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dalej istnieje problem z prostym wybieraniem kontaktów w telefonie. Często jedna pomyłka w napisaniu literki powoduje kilka kolejnych kliknięć co powoduje wręcz wielką irytację. W zwykłym klawiszowcu jeden przycisk „C” rozwiązuje ten problem. Ktoś może powiedzieć, użyj wybierania głosowego. Ok ale uwierzcie na ulicy łatwiej jest wybrać z listy kontaktów niż idąc powtarzać do telefonu po kilka razy – teściowa, teściowa, teściowa!! Poza tym dziwnie się ludzie wtedy patrzą.
Kończ waść, wstydu oszczędź…
A więc podsumowując nie ma dla mnie ideału telefonu ale może jestem zbyt wymagający. Sam nie wiem choć zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby taki telefon się pojawił byłbym skłonny wydać nawet dużo więcej niż zakładam. A więc moim ideałem byłbym tak naprawdę Galaxy SII z wyświetlaczem o rozmiarach maksymalnie 3,2‑3,5 cala z DualSim oczywiście na Andku. Gdyby taki telefon powstał to możliwe, że nawet częściej bym dzwonił do teściowej (ale ręki bym sobie za to nie dał uciąć).
[image=img3] Statystyczna teściowa