Instalacja Linuksa na Lenovo ideapad 310
10.04.2017 00:37
Wstęp i przygotowanie
Mój stary HP Pavilion zaczął ostatnio powoli dawać do zrozumienia, że ma już dość pracy, więc zacząłem się rozglądać za nowym. Odwiedziłem w tym celu sklep i po paru porównaniach zdecydowałem się na Lenovo ideapad 310. Co on takiego ma w sobie? Specyfikacja wygląda następująco: Intel Core i5 6200U, 8GB RAM DDR4, nVidia GeForce 920MX, 1TB HDD i WiFi Atheros QCA9377. Resztę specyfikacji pominę, gdyż jest tutaj nieistotna. Nie jest to sprzęt potężny, ale do moich zastosowań taka specyfikacja jest jak najbardziej wystarczająca i nic lepszego mi nie potrzeba. Nie jest niczym dziwnym, że preinstalowany system to Windows 10. Z racji tego, że nie przepadam za Windowsem, to trzeba było postawić obok jakiegoś Linuksa. Podobnie jak na poprzednim sprzęcie, zdecydowałem się na Arch Linuksa.Zanim jednak można zacząć trzeba było zrobić coś innego. Pozbyć się śmiecia z Windowsa i dziwnego układu partycji (cała pojemność walnięta na partycje C). Dlatego trzeba było zrobić format. Najpierw jednak, użyłem Clonezilli do sklonowania całego dysku. Tak na wszelki wypadek, by w razie czego móc to przywrócić. Po zrobionym obrazie czas na format. Instalacje Windowsa przemilczę, bo nie było tutaj nic odkrywczego. Na całe szczęście Win10 potrafił sobie dociągnąć sam wszystkie sterowniki i oszczędził mi szukania ich po stronach. Zostawiłem wolne miejsce na Archa i przygotowałem mu dwie partycje. Jedna tzw. partycja root, której dałem 35GB miejsca i druga /home, której dałem 200GB (na starym sprzecie miałem 100 i trochę ciężko było mi się ze wszystkim pomieścić). Reszte zostawiłem Windowsowi. Swapa sobie darowałem przy 8GB RAM. Wcześniej jednak wszedłem do ustawień BIOS (a raczej UEFI) i wyłączyłem Secure Boot oraz Fast Boot. Wiem z doświadczenia, że te dodatki tylko utrudniają instalacje Linuksa. Teraz można iść dalej.
Instalacja i konfiguracja
Na moim starym HP instalacja Archa była dość prosta. 0 zamkniętych sterowników i wszystko działało niejako automatycznie. Tutaj byłem świadomy, że nie obędzie się bez instalacji sterownika Nvidii, gdyż na noveau zapewne byłby nie używalny. I w sumie miałem racje, bo po zbootowaniu pierwsze co mnie przywitało, to masa komunikatów odnośnie nouveau. Cała reszta wydawała się działać, na pierwszy rzut oka. Niestety drugi rzut oka już taki optymistyczny nie był - nie działało WiFi, co mnie zaskoczyło. wifi-menu nie wykrywał żadnego adaptera WiFi, pomimo, że karta niby jest wspierana przez Linuksa (co sprawdzałem). Chwila główkowania i okazało się, że karta jest zablokowana software'owo. Komenda rfkill unblock all załatwiła sprawę. Niestety wifi-menu dalej nie chciało się połączyć (niby wykrywało adapter i łączyło się, ale dalej nie było internetu). Pomogło dopiero ręczne połączenie się z internetem (za pomocą komend ip i iw). Dalej standardowo, wszystko szło jak normalnie. Dodam tylko, że dla partycji root wybrałem system plików btrfs – już wcześniej to planowałem, teraz była okazja to zrobić. Dla /home zachowałem jednak ext4, mając dla niego większe zaufanie. No to instalacja skończona, czas na restart.
Po restarcie ku mojemu zdziwieniu zamiast Windowsa pokazał się GRUB. Było to dość zaskakujące, gdyż na moim starym sprzęcie Windows miał zawsze piorytet w bootowaniu, niezależnie od tego co było obok niego zainstalowane (nie dało się tego zmienić). Szybkie sprawdzenie w UEFI pokazało, że ten sprzęt (w końcu) pozwala mi wybrać który system (a raczej bootloader) z partycji EFI ma być bootowany, co było dobrą wiadomością, bo na moim poprzednim sprzęcie uruchamianie GRUB’a przy starcie zamiast Windowsa wymagało podmiany bootloadera Windowsa na GRUB na partycji EFI. Zostawiłem jak jest, by potem dodać do GRUB’a wpis Windowsa i mieć wygodną możliwość wyboru systemu przy starcie. Niestety problem z WiFi był obecny w zainstalowanym systemie, jednak nauczony doświadczeniem (które zdobyłem kilka minut temu) poradziłem z tym sobie sprawnie. Najpierw zabrałem się za instalacje najważniejszych pakietów (sudo, networkmanager itd.) oraz za utworzenie użytkownika dla mnie. Dalej lektura odnośnie kart graficznych Nvidii (to moja pierwsza hybryda od „zielonych”, wcześniej miałem Radeona) i instalacja zamkniętego sterownika oraz Bumblebee. Doinstalowałem jeszcze Xorga, KDE i zrestartowałem system. Po restarcie KDE prawidłowo wystartowało i pozwoliło bez problemu połączyć się z WiFi bez kombinacji jak wcześniej. Dalej szybki test hybrydy poprzez komendę optirun glxspheres64, które prawidłowo się uruchomiło i pokazało, że pracuje na karcie Nvidii. Szybki test dźwięku czy klawiszy funkcyjnych również wypadł pomyślnie. A więc wygląda na to, że jest sukces.
Podsumowanie i zakończenie
Xorg działa, WiFi też, hybryda również, tak samo dźwięk i klawisze funkcyjne. Temperatury są w porządku (nawet kilka stopni niższe niż na Win10), wentylatory też nie wyją. Jeżeli chodzi o baterię, to tutaj ciężko stwierdzić, bo nie porównywałem wyniku z Windowsem. Po 2 godzinach siedzenia w internecie oraz pisania tego wpisu na prawie maksymalnej jasności z 86% mam obecnie 23%. Nie wiem czy to dobrze czy źle, wiem, że mi wystarczy. Po dodaniu wpisu Windowsa do GRUB’a mam też możliwość wyboru który system ma się uruchomić. Działa też podłączenie drugiego wyświetlacza przez HDMI.
Co nie działa? KDE pokazuje, że nie znalazło adaptera Bluetooth obecnego w tym sprzęcie. Ciężko mi stwierdzić czy nie ma do niego sterowników, czy wymaga jakieś dodatkowej konfiguracji. Bluetooth i tak nie używam w laptopie, więc jego działanie mnie nie interesuje, dlatego też się nie bawiłem w jego stawianie. Może da się go uruchomić, może nie – nie wiem.
Tak więc Lenovo ideapad 310 wydaje się być dobrym sprzętem dla Linuksa. Używam go tak kilka dni i póki co nie zauważyłem problemów. Tym akcentem kończę ten niedługi wpis. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam czytelników.