Gdzie jest mój PC?
Ostatnio postanowiłem zmienić sobie nagrywarkę. W Starej (z szacunku dla jej wieku) tacka już powoli zaczynała bojkotować moje rozkazy udstępnienia swojej zawartości. No i spotkało mnie małe rozczarowanie. W zasadzie to w mieście stołecznym Polski taki sprzęt można już tylko zamówić via internet.
Zawiedzie się osoba, która myśli, że w punktach takich jak Media Mark, Saturn i inni znajdzie jakiś wewnętrzny podzespół do komputera klasy PC. Zapewne znajdzie, ale to pewnie obsługa coś przeoczyła przy remamencie i coś tam jeszcze ostało z dawna. W każym razie nie szukałem tam karty graficznej tylko nagrywarki, a te już w takich sklapach kiedyś kupowałem jeszcze niedawno. "Gdzie oni są", jak to by powiedział Obywatel G.C.
O ile Media Markt mnie pod tym względem mało zaskoczyła, bo wiadomo, że tylko lapki się opłaca kupować (choć teraz centralną wystawę już zdobią krzykliwe hasła nawołujące do zakupu tabletów, tudzież prezentacje tychże), to kopletnie zaskoczyła mnie sieć Komputronik. Chodzi mi o to, że w Warszawie jestem często, więc zajście do takiego sklepu to nie problem, a oszczędzam na przesyłce. Dwa punkty i dwie odpowiedzi negatywne - "Tylko na zamówienie". A w jednym jeszcze wybrana przeze mnie nagrywarka była zaznaczona "na stanie" w przeglądzie salonów w internecie.
Moim pechem jest jednak to, że nie jechałem do sklepu po "jakąś nagrywarkę", tylko wybraną przeze mnie nagrywarkę, spełniającą moje warunki (i sprzętowe, i cenowe), ale nic wydziwionego. Pewnie wchodząc więc do jakiegoś salonu Komputronika i rzucajac od progu "poproszę nagrywarkę", w którymś jakąś bym dostał. Ale ja stałem się persona non grata, bo jestem klientem, który wie czego chce.
Zakup nagrywarki do PC zajął więc mi prawie tydzień, stracony czas i trochę więcej pieniedzy niż to powinno być warte. Ale jest i chyba trzeba zacząć o nią bardziej dbać niż poprzednio, bo ... winter is coming...
Do podobnych wniosków doszedłem już wcześniej. No bo niby kto chce uśmiercić mój PC? Komputer kupiłem jeszcze przed premierą Visty. Musiałem dla niej dokupić dodatkowy 1 GB RAM. W każdym razie cenowo zmieściłem się wtedy w granicach 2500 zł i to razem z monitorem. Od tego czasu, z małymi wyjątkami jak we wstępie, nie jestem klientem żadnego z salonów komputerowych, a dzięki Linuksowi mam nadzieję nie być jeszcze kilka lat. Z daleka jednak widać, że biznes komputerowy postara się, abym o nim prędko nie zapomniał. Czyli...
... kup pan tablet, kup pan tablet
A może bym i kupił, ale jako dodatek do mojego PC. Co by ktoś nie napisał o zaletach tabletów, czy innego sprzętu mobilnego, według mnie na podstawowy sprzęt do pracy to się mało nadaje zarówno sprzętowo jak i systemowo (o grach nawet nie wspomnę). Jeśli więc tablet kiedyś przegoni w tej kwestii PC, to stanie się on wtedy PC i tyle. Po co ma jednak już teraz płacić za coś co będzie dobre dopiero w przyszłości. Taniej zresztą od tabletów w wersji mobilnej wypadają laptopy, jeśli idzie o stosunek jakość-cena. Tablet wygrywa tylko baterią, ale i tak nigdy nie spędziłem więcej niż potrzeba laptopowi się rozładować z dala od prądu. W każdym razie miało być o PC.
Wszędzie naokoło wieszczy się śmierć PC. Że wyprą je mobilki, bo to nie jest rozwojowy sprzęt. Ja to rozumiem tak, że sprzęt komputerowy osiągnął jakiś kres rozwoju i trzeba zacząć wszystko od nowa, żeby ludziska widzieli, że coś się dalej rozwija. Trochę to dla mnie dziwne, albo raczej paranoidalne. Ale co ja maluczki o zarabianiu dużych pieniędzy mogę wiedzieć. W każdym razie gdzieś koło 2008 roku szacowano, że co szósty mieszkaniec naszego globu posiada PC. Sześcioosobowa rodzina statystycznie poinna mieć dwa takie komputery w domu. Wiem, że taki tok rozumowania jest błędny, ale pokazuje jak duża to liczba sprzętu na świecie. Najciekawsze jest jednak to, że na osiągnięcie tej liczby potrzeba było ponad 30 lat rozwoju, jednak już na podwojenie miało wystarczyć już tylko sześć lat. Przynajmniej tak szacowano w tamtych czasach. Obecnie więc co trzeci mieszkaniec Ziemi powinien mieć PC. A czy ma? Zapewne niejedna rodzina przynajmniej PC i laptopa, w każdym razie dziś to już żaden luksus.
Oczywiście wrzucam tu laptopy i PC do jednego worka, jednak ich sytuacja jest obecnie podobna. W praktyce korzystają z tego samego systemu, są też długowieczne. Wbrew pozorom PC powoli przestaje być sprzętem do gier, tu zaczynają dominować konsole. To, że nadal się pokazują nowe gry na PC to właśnie wynik dynamicznego wzrostu liczby jego modeli. Jeśli jednak chodzi o sprzęt to na rynku zaczyna dominować taki na którym Battlefield 3 nie pójdzie i jest on całkiem jeszcze produktywny w innch celach, które dla niego założono. W każdym razie mój pięcioletni sprzęt nadal radzi sobie dobrze ze wszystkim co mi do tej pory nawet Microsoft by zaproponował. Tak samo zresztą jak i kilkuletnie laptopy. Nadal jednak stanowimy niewygodny element dla biznesu, bo nie chcemy się dostosować.
Powiem tak - kupiłbym sobie nawet tablet z czystej ciekawości. W tej chwili jednak bym wolał laptopa jako przenośne uzupełnienie PC. Tablet musiałby mnie jednak czymś zaskoczyć, a nie tylko być przerośnietym telefonem z Androidem, który mam i się nim za bardzo nie podniecam. Producenci tabletów będą się musieli mocno napocić, żeby wcisnąć mi jakiś sprzęt tego typu w najbliższej porzyszłości. Przeraża mnie jednak ta ciągła nagonka prasowa sugerująca śmierć PC. Pisał o tym niedawno Aaron Seigo na swoim blogu. W pełni zgadzam się z tym tekstem. Prasa komputerowa nie broni obecnie interesu użytkownika i nawet z założenia obiektywne recenzje stają się tekstami reklamowymi. W wiekszości recenzje systemów pojawiają się tuż po oficjalnej premierze i to nie na bazie testów, tylko ogłoszeń prasowych producentów sprzętu i oprogramowania.
W takich warunkach łatwo podłapać slogany "tablety wyprą PC", "chmury to przyszłość" itd, itp. W takich warunkach pojawia się deweloper open source, który tworzy program dla siebie, aby stworzyć większe możliwości jakie system może mu dostarczyć. Jednak kiedy chcę się tym podzielić z innymi, napotyka mór z napisem "nierynkowne". Dla mnie jednak dla użytkownika PC to ważne. Nadal korzystam z nagrywarki, a nie pendrive, wiec liczy się dla mnie wsparcie ze strony producentów oprogramowania wypalającego (Burn Baby Burn). Powoli jednak i CD odchodzi do lamusa, bo Blu Ray się nie sprzedaje i tyle.
Trochę sobie porzaliłem w tym tekście. Ja rozumiem, że ktoś chce na mnie zarobić i jestem gotów poddać mu swój portfel. Oczekuję jednak, że w zamian otrzymam także rzecz, która mnie zadowoli na dość długi okres, a nie będzie ona sztucznie blokowana przez utrudnienia w dostepie do akcesoriów i serwisu. Smutne jest to, że to użytkownicy i zarazem klienci dają się wciągać w te zagrywki, których sami się stają potem ofiarami. Widać to zwłaszcza w kwestii tworzenia dystrybucji Linuksowych, gdzie chwalony jest rozwój w strone mobilnych urządzeń kosztem PC. Bo to dobry rynek niby. A co PC jest za mało, czy może mamy mniej do zaoferowania od Microsoftu, aby stać się konkurencją. Może właśnie przyszłość Linuksa to utrzymanie tego jeszcze sporego rynku, na który nawet Microsoft powoli się wypina. Niech to producent walczy o to, żeby mnie przekonać do zmiany sprzętu, a nie ja, jako użytkownik, mam walczyć o łaskę producenta.