Blog (173)
Komentarze (5.4k)
Recenzje (1)
@januszekKilka słów o zakupie, reklamacji i wstępnej konfiguracji laptopa

Kilka słów o zakupie, reklamacji i wstępnej konfiguracji laptopa

Wbrew temu co sugeruje tytuł to będzie długi wpis. Zacznie się tam gdzie skończyły się moje testy konwertowanego ultrabooka, które przyczyniły się do tego, że kupiłem nowego laptopa firmy Toshiba. Ten zakup stał się ciekawym doświadczeniem bo nowo kupiony sprzęt posiadał wady. To pozwoliło mi opisać jak praktycznie wygląda proces reklamacji wadliwego laptopa. Przy okazji wylałem kilka gorzkich żalów na firmę Toshiba. To wszystko to dopiero połowa bo po wymianie sprzętu pojawiły się nowe problemy…

Zacznę od tego co się wydarzyło po tym kiedy na blogu opisałem jak w czasie moich testów U925T uruchomiłem TOSHIBA Recovery Wizard i po kilku minutach zostałem ze sprzętem niezdatnym do używania bo pozbawionym oprogramowania a jedyną dostępną opcją zostało zamówienie u producenta komputera nośnika RECOVERY (35,90 EUR).

Dzień po tym jak odesłałem sprzęt do redakcji dp zadzwonił do mnie Pan Krzysztof (który jest pracownikiem agencji, która pracuje dla Toshiba) i zaproponował, że wyśle do mnie taki nośnik Recovery bezpłatnie. Wyjaśniłem, że jest już na to za późno. Przy okazji porozmawialiśmy sobie o produktach grupy Toshiba. Dowiedziałem się, że Toshiba Polska oferuje dodatkowe wsparcie dla sprzętu ze swojej dystrybucji. Najciekawszą rzeczą jest dodatkowa oferta "Gwarancja Zero Problemu", która w dużym uproszczeniu polega na tym, że niezależnie od tego, jakie nieszczęście spotka objętego taką ochroną laptopa, firma Toshiba się nim zajmie. Wtedy, kiedy o tym rozmawialiśmy, trwała akcja promocyjna polegająca na tym, że roczna "Gwarancja Zero Problemów" była dostępna bezpłatnie dla każdego kto kupił dystrybuowanego przez Toshiba Polska laptopa i zarejestrował go na ich stronie. Sprawdziłem, że taką dodatkową usługę można sobie także ekstra dokupić, za w sumie niewielkie pieniądze. Ot np. pełną 4‑letnią ochronę laptopa (zawiera: gwarancję międzynarodową, ochronę przed przypadkowym uszkodzeniem, wymianę sprzętu w razie kradzieży oraz usługę odzyskiwania danych z uszkodzonego dysku) można dokupić za ok 50gr dziennie. Dla porównania zwykłe przedłużenie gwarancji do 4 lat kosztuje ok 20gr dziennie. Warto podkreślić, że to nie są dodatkowe ubezpieczenia często oferowane przez dużych sprzedawców (które odradzam) tylko oferta dodatkowa realizowana w autoryzowanej sieci serwisowej.

Kilka dni później znajoma poprosiła mnie, żebym kupił dla niej laptopa. Określiła swoje potrzeby mniej więcej tak: 17”, szybki, z dużym dyskiem, nowy z gwarancją, nie chce Windows 8 bo woli 7. To wszystko powinno też kosztować nie więcej niż 3,5 tys zł. Tego samego dnia na stronach sklepu Proline znalazłem taką ofertę:

pełny widok: http://januszek.info/dp/proline-oferta.jpg
pełny widok: http://januszek.info/dp/proline-oferta.jpg

Kiedy potwierdziłem, drogą mailową, że ten sprzęt jest dostępny w sklepie we Wrocławiu (do którego mam 25 min marszu, prosto przez Wrocławski Rynek) poczułem się jakbym trafił co najmniej piątkę w Lotto. Tu muszę dodać, że moja znajoma nie jest osobą, która jakoś specjalnie przejmuje się delikatnością w obchodzeniu się z komputerami. Doskonale pamiętam, że zdarzało się jej już wylewać na klawiaturę kawę albo zamykać pod pokrywą matrycy okulary… Dlatego w myślach już dokupiłem 4 letni pakiet "Gwarancja Zero Problemów". Z gotówką w portfelu (w sklepach tej branży nie opłaca się płacić kartą) udałem się do sklepu. Pół godziny później z kartonem z laptopem pod pachą i moją lubą obok, trafiliśmy do jednej z moich ulubionych, piwiarni-restauracji w Rynku (w końcu to było późne popołudnie w piątek):

Ach, Bernard, gdyby nie te ceny...
Ach, Bernard, gdyby nie te ceny...

Następnego dnia wyjąłem laptopa z pudełka, podłączyłem i uruchomiłem. Szybko okazało się, że sprzęt ma problem z połączeniami wifi – laptop nie widzi żadnej sieci, chyba, że stoi metr(!) od acces pointa. Nawet wtedy siła sygnału jest "bardzo słaba". Inne urządzenia w tej lokalizacji bez problemu znajdują co najmniej 10 różnych sieci wifi. Na mój nos taki objaw powoduje fizyczne odłączenia anteny od karty albo jest to spowodowane tym, że karta pracuje w jakimś trybie niekompatybilnym z częstotliwościami w EU. Może to być także wina nieaktualnego sterownika – tym tropem postanowiłem pójść. Na stronach suportu technicznego toshiba.pl łatwo można odszukać odpowiednią podstronę bo wystarczy tam wpisać numer seryjny laptopa. Taką też drogą postanowiłem odnaleźć wymagane dla karty bezprzewodowej drivery.

Nalepki z numerami
Nalepki z numerami

Kiedy tylko zobaczyłem tabliczkę z numerami na spodzie laptopa, pomyślałem, że coś tu nie gra. Miałem rację. Okazało się, że ten konkretny model laptopa nie pochodzi z sieci dystrybucji Toshiba Polska tylko z USA a jego oryginalna 2‑letnia gwarancja fabryczna, za kilka dni dobiega końca:

Weryfikacja po numerze seryjnym
Weryfikacja po numerze seryjnym

Postanowiłem zainteresować tą sprawą Pana Krzysztofa (tego z agencji, która pracuje dla Toshiby), który po przyjrzeniu się sprawie wyjaśnił mi, że: skoro laptop pochodzi z amerykańskiej dystrybucji to wszelkie reklamację mogę kierować wyłącznie do sprzedawcy. W tym też momencie uzyskałem pewność, że zarejestrowanie sprzętu na stronach toshiba.pl i skorzystanie z programu dodatkowej gwarancji nie będzie możliwe. 'Całe szczęście, że to zakup konsumencki' – pomyślałem. Dlaczego? Otóż zdarzało mi się wcześniej, na potrzeby zawodowe kupować w Proline i zwróciłem uwagę, że mają tam taką manierę, że na fakturze przybijają pieczątkę o takiej treści:

Taka pieczątka skutecznie wyłącza rękojmie...
Taka pieczątka skutecznie wyłącza rękojmie...

Na bazie takich doświadczeń spodziewałem się, że moja reklamacja z tytułu niezgodności z umową nie będzie prostą sprawą. Uzbrojony w odpowiednio szczegółowe pismo, w którym powołałem się na odpowiednie paragrafy, wyszczególniłem wady i wyraźnie wskazałem moje oczekiwania, udałem się do sklepu. Tam okazało się, że strach ma wielkie oczy bo obsługa bardziej się faktem reklamacji przejęła niż ja. Pisma nawet nie musiałem wyciągać. Praktycznie od ręki wymieniono mi sprzęt na inny (wcześniej tylko bardzo dokładnie obejrzano ten, który zwracam, dobrze, że żadnej folii nie odkleiłem ani niczego nie porysowałem):

Samsung series 5 w miejsce Toshiby.
Samsung series 5 w miejsce Toshiby.

Niestety o Windows 7 można już najwyraźniej zapomnieć. Nowy, nowy laptop miał preinstalowany Windows 8 oraz dodatkowo mnóstwo śmieciowego softu:

Crapware w wersji Modern
Crapware w wersji Modern

Swoją drogą, jeszcze w sklepie obejrzałem kilka różnych laptopów z Windows 8 i ze zdziwieniem zauważyłem, że na takich laptopach nie ma już naklejki z kluczem. Jest tylko mała nalepka z logo Windows. Dlatego pierwszą czynnością jaką postanowiłem wykonać po włączeniu urządzenia to przygotowanie nośników ‘Recovery’. Wcześniej rzuciłem okiem na to jakie partycje są już na dysku:

Partycje dysku laptopa z preinstalowanym Win8
Partycje dysku laptopa z preinstalowanym Win8

W sumie 25GB na trzech(!) partycjach odzyskiwania. Tworzenie 'obrazu systemu' oraz 'dysku naprawy systemu' w Windows 8 najwyraźniej żywcem przeniesiono z Windows 7. Przy tej okazji chyba nikt nie sprawdził czy to będzie działać. U mnie nie zadziałało i skończyło się tak:

Backup z Win7 nie działa w Win8
Backup z Win7 nie działa w Win8

Oprogramowanie ‘Recovery’ dostarczone przez firmę Samsung coś tam próbowało kopiować przez ponad 5 godzin(!) ale w końcu nie dawało sobie rady z przygotowaniem bootowalnego nośnika:

Samsung Recovery nie daje sobie rady
Samsung Recovery nie daje sobie rady

W końcu, już bardzo zirytowany tym wszystkim zrobiłem kopie dysku za pomocą Clonezilli na zewnętrznym dysku twardym…

Wnioski:

1) Zanim zdecydujesz się na zakup konkretnego modelu laptopa sprawdź czy pochodzi z autoryzowanej w danym rejonie geograficznym sieci sprzedaży.

2) Jeśli kupujesz na potrzeby działalności zawodowej w sklepach specjalizujących się w sprzedaży detalicznej, kup na tzw ‘paragon’, potem dokładnie sprzęt sprawdź, ale tak aby przy tym nie usuwać żadnych elementów typu ‘folia na ekranie’ i dopiero jeśli wszystko okaże się w porządku, poproś sprzedawcę o wystawienie faktury (masz na to 7 dni).

3) Najprostsza metoda na backup dysku z nowego laptopa to zakup drugiego dysku i wykonanie kopii 1:1. Można od razu kupić szybszy dysk i takiego używać a ten wolniejszy, oryginalny niech sobie leżakuje w szufladzie. Przyda się jeśli będziemy chcieli np. odsprzedać laptopa.

Epilog:

Już po tym jak oddałem nowego laptopa znajomej konsultowałem się z innymi osobami w sprawie braku nalepki z kluczem. Jedna z ciekawszych hipotez jakie usłyszałem była taka, że dzięki zaszyciu klucza Windows w UEFI na takim sprzęcie można zainstalować Windows 8 praktycznie z dowolnego nośnika instalacyjnego (także trial) bo instalator wykryje zaimplementowany w biosie klucz i zainstaluje zgodną z nim wersję systemu. Niestety nie mam pod ręką sprzętu na którym mógłbym to zweryfikować.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)