Blog (2)
Komentarze (414)
Recenzje (0)
@kopratkoPrzemyśleń byłego szeregowego ciąg dalszy

Przemyśleń byłego szeregowego ciąg dalszy

Osiem

lat doświadczenia w branży, która już od dawna nie jest „teleko” odcisnęła na mnie swoje piętno. Przygoda rozpoczęła się dość wcześnie. Ledwo co wyrzucony pisklak, który notabene nie znał, jeszcze wyników swojej matury i podążyłem za karierą zawodową. Zawsze miałem fioła na punkcie telefonów komórkowych. Nie sądziłem, że szczenięca pasja stanie się przepustką do pracy jako pełnomocnik handlowy w potężnym telekomie. Tylko nakreślmy idee tego wpisu… sądziłem, że będzie to kolejna rozpacz, ale nie – jednak zmienię trochę plany i będzie to opowieść o tym, jak z młodego człowieka, który ma ufność i chęci staje się wyrachowanym trybem machiny operatora.

Zaczyna się

zwykle nieśmiale, ale z wielkimi aspiracjami. Hasła mówiące o jasności przekazu, przyjaźni i chęci pomocy trafiają w tak młode serce. Chce się w nie wierzyć i odgrywać tę rolę… Pełen zapału chciałem być ludzki. Pomoc – witam i zapraszam, z czasem przeistoczyła się w stratę czasu. Coś, czego się unikało, bo za pomoc mi nie płacą. Pamiętam, kiedy pisanie reklamacji, próśb i podań z Klientem dawało mi satysfakcje ze spełnionego uczynku. Później pomoc była tylko wtedy, gdy wiedziałem, że jest dla mnie opłacalna. Malutki drobiazg, który przeistaczał się w konkretną sumę finansową. Kurczę… chciało się zmieniać świat. Powoli życie rewidowało wcześniejsze idee, uczyło gorzkiej prawdy, którą trzeba było zaakceptować lub odpuścić. Wciągało mnie to… zabawa rozpoczęła się już na dobre. Niegdyś przyjazna twarz zmieniła się nie do poznania. Nauczyła się przyjmować wyrazy twarzy zależne od korzyści, jaką można osiągnąć. Klient był tylko środkiem do celu… wydawał się, że to mój cel… wydawało. Teraz patrząc, na to wiem, że to nigdy nie było moje nemezis. Zostałem wyliczony, w tabelce z Excela jako suma lub różnica moich ambicji i możliwości.

Koniec smęcenia…

bo nie tylko tym była wypełniona moja misja - „Misja Klient”. Była radość, oj i to dużo. Ze względu na to, że od zawsze fascynowały mnie nowe technologie, czułem się jak ryba w wodzie. Doskonale pamiętam premierę iPhone w Polsce, gdzie nasz salon był otwarty po godzinach pracy (takie nocne zakupy). Dzień zapamiętany był z tego, że nikt nawet nie pofatygował się wtedy do nas… : ) Wiedza, którą poszerzyłem, przydała mi się podczas „prac” jako moderator na Telepolisie. Znałem taryfy, technikalia, procesy. Jak już wcześniej wspomniałem – mimo bycia trybem w machinie kapitalizmu byłem podekscytowany, kiedy sprzedawałem dużo, wygrywałem konkursy oraz zaliczałem testy wiedzy na wysokim poziomie. Pracowałem w salonie AP (agencyjny partner, zwany też partnerskim) – czyli mały z ograniczonym dostępem do systemów po sprzedażowych. Dzięki temu musiałem znać procedury i regulaminy lepiej niż pracownicy salonów FR i Firmowych (w tych salonach był dostęp do CRMa, więc obsługa była prostsza i szybsza). Po wielu latach dostałem się do właśnie tego typu salonu. Tam dopiero poczułem moc! Jednak jest to opowieść na kolejny wpis…

cdn...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)