Jimmy H9 Pro, bezprzewodowy, pionowy odkurzacz do zadań specjalnych w akcji
Bezprzewodowe odkurzacze pionowe stają się coraz popularniejsze w naszym kraju. Dzieje się tak, ze względu na ich łatwiejszą eksploatację, niższą wagę i uniwersalność. Stanowią też świetne uzupełnienie kiedy naszym głównym odkurzaczem jest urządzenie samojezdne. Podłogami zajmuje się robot natomiast innymi wyzwaniami właśnie taki bezprzewodowy sprzęt. Poznajcie Jimmy H9 Pro, który uzupełnił mój park maszyn sprzątających.
Na początek słów kila o marce Jimmy. Dla typowego Kowalskiego brzmi ona może zabawnie, a już na pewno nie kojarzy się z odkurzaczami. To firma-córka Xiaomi, która specjalizuje się w małym AGD i na dalekim wschodzie znana jest gównie z odkurzaczy pionowych. W Europie i Polsce w wielu sklepach sprzęty te występują pod nazwą Xiaomi Jimmy, choć to przecież całkowicie osobne podmioty. Tyle słowem wprowadzenia.
Od dłuższego czasu poszukiwałem następcy dla Dysona V8, którego posiadam od kilku lat ale w porównaniu do nowych modeli brakuje mu pewnych rozwiązań. Szukałem sprzętu wydajnego, uniwersalnego i przy tym przynajmniej tak dobrze wykonanego jak rzeczony Dyson. Wybór padł właśnie na tytułowy model, który przekonał mnie ilością akcesoriów, obiecującą mocą ssącą i długim czasem pracy na akumulatorze.
Wybrany model spełnił moje oczekiwania - jego parametry mnie zadowalają, a dość duże pudło zostało wręcz wypchane masą dodatkowych akcesoriów. Lista wszystkich elementów prezentuje się następująco:
- odkurzacz z wymiennym filtrem HEPA
- rura aluminiowa z przegubem
- duża elektroszczotka z wymiennymi wałkami do podłóg i do dywanów
- mała elektroszczotka do tapicerek
- rura elastyczna
- ssawka z miękkim włosiem
- ssawka szczelinowa z wysuwanym włosiem
- ssawka szersza z wysuwanym włosiem
- kolanko z regulacją
- ładowarka do baterii
- bateria
- zasilacz
- stojak na odkurzacz z półką na akcesoria (kilka elementów do złożenia)
Tak bogatego zestawu dawno nie widziałem, oczywiście pośród wszystkich tych elementów znalazła się też instrukcja obsługi, w której niestety zabrakło tłumaczenia na język polski. Za to są angielski, niemiecki, hiszpański, włoski, francuski i rosyjski. Dobre i to.
Główny element, czyli odkurzacz z silnikiem ma nieco inną budowę niż typowe odkurzacze pionowe. Nie ma spustu, który w trakcie pracy trzeba wciskać jak to ma miejsce w starszym Dysonie. Za to są przyciski: zasilania i trzech trybów pracy. Nad nimi jest czytelny wyświetlacz, który informuje o stanie baterii i na jakim „biegu” w danej chwili pracuje odkurzacz. Wszystko czytelne i niebudzące wątpliwości.
W środku znalazł się silnik o mocy 600 W, który jest w stanie wygenerować 200 AW mocy ssania i 25 tys. Pa ciśnienia ssania. Zasadniczo to w tej chwili najmocniejsza jednostka w tego typu sprzęcie. Głowica waży niecałe 1,9 kg razem z odczepianym akumulatorem. Całość prezentuje się całkiem ładnie, a zastosowane materiały nie budzą żadnej wątpliwości. Daleko im do typowej „chińszczyzny”, a według mojej żony, dorównuje jakością wykonania Dysonowi.
Z racji tego, że nie jest to mój główny odkurzacz, od ponad dwóch tygodni miano tego posiada Roborock S7, skupiłem się na wykorzystaniu Jimmiego podczas sprzątania miejsc nieoczywistych, jak choćby sufit czy wiszące szafki i miejsc gdzie samojezdny odkurzacz nie jest w stanie dotrzeć.
Możliwość dość swobodnej konfiguracji rur i końcówek sprawia, że zwykły odkurzacz zmienia się w "transformersa" i możemy dotrzeć do miejsc, które delikatnie mówiąc, są niewygodne do sprzątania. Robotę robią główna rura, która jest przegubowa i do tego dodatkowe kolanko, które możemy dowolnie ustawiać. I tak w końcu można bez skakania po drabinach wysprzątać góry szafek wiszących na wysokości ponad 200 centymetrów. Stojąc na podłodze z odpowiednim ustawieniem rury i kolanka z miękką szczotką sprzątamy efektywnie i co najważniejsze wygodnie.
Główna elektroszczotka ma na tyle niski profil, że wjedzie nawet pod meble, które są zaledwie 5 centymetrów nad ziemią. Tam nie wjechał ani Dyson, a tym bardziej robot sprzątający. Warto wspomnieć, że elektroszczotka ma wbudowany swój własny silnik, który pomaga efektywnie sprzątać, zwłaszcza dywany. Tu też objawia się element smart odkurzacza. W trybie Auto, kiedy pracujemy z mniejszą mocą np. na twardym podłożu i zdarzy nam się wjechać na dywan, automatycznie zostaje zwiększona moc ssąca aby skutecznie odkurzyć bardziej wymagający materiał.
Dodatkowo istnieje możliwość wymiany rolki w elektroszczotce, mamy dwie do wyboru: dedykowaną do dywanów i do twardych powierzchni. Niestety nie łatwo je podmienić. Być może to kwestia nowości i niewyrobienia, ale po ściągnięciu blokady trzeba użyć sporej siły aby wyciągnąć rolkę a nawet można narazić paznokcie na uszkodzenie! Dla niektórych kobiet to dramat większy od tego, że Spice Girls się rozpadło :)
Jimmy H9 Pro z małą elektroszczotką świetnie sprawdzi się podczas odkurzania sof, łóżek czy poduszek. Według mojej małżonki robi równie efektywnie jak Dyson V8 - mocny silnik i moc ssąca robią swoje. O dziwo nieco gorzej radzi sobie na fotelach materiałowych, gdzie wbiła się sierść psów. Tu akurat Dyson V8 i jego elektroszczotka radzą sobie lepiej.
Giętką rurę i ssawki szczelinowe docenią właściciele aut. Z takim zestawem nie znajdziecie miejsca wewnątrz, do którego się nie dostaniecie. Do tego ssawki szczelinowe pomogą nam też dostać się pomiędzy meble czy za lodówkę i pralkę, gdzie z łatwością wciągniemy kurz i pajęczyny.
Odkurzacz zasilany jest akumulatorem o pojemności 3000 mAh, który w zależności od trybu pracy może wytrzymać nawet 80 minut. Oczywiście w trybie Eco i na niewymagającej powierzchni, osobiście dobiłem do nieco ponad 70 min. Kiedy jednak wbijemy się na maksymalne obroty i np wymagający chodniczek w łazience, wydajność aku spada do 15 minut. Ale z dywanika wyciągniemy brudy, które pominął Dyson i Roborock S7 razem wzięte.
Tu warto wspomnieć o możliwościach ładowania odkurzacza, a tych mamy dwie. Jeśli rozstawimy stojak i podłączymy do niego zasilacz, odkurzacz wieszamy na stojaku i ładujemy akumulator. Druga opcja jest taka, że wyciągamy akumulator z odkurzacza, wsadzamy go do odrębnej stacji ładującej i "włala". Minusem jest to, że musimy przepinać sam zasilacz między stojakiem i ładowarką.
Tak jak pisałem wyżej, odkurzacz ten jest tylko uzupełnieniem dla Roborocka S7 i będzie znacznie rzadziej używany, jednak w zadaniach, z którymi nie poradzi sobie żaden inny sprzęt. Poza oczywistym odkurzaniem podłóg i dywanów, odkurzymy nim trudno dostępne miejsca w domu, łóżka, sofy, poduszki a nawet samochód. Tym samym sprzęt ten może zastąpić kilka innych, mniejszych, większych czy tradycyjnych odkurzaczy.
Jimmy H9 Pro to ciekawa alternatywa dla popularnej marki odkurzaczy Dyson, który jest niczym Apple wśród notebooków. Model H9 Pro dorównuje możliwościami i wyposażeniem a nawet wyglądem do najnowszego Dysona V11, który kosztuje jakieś 3500 PLN. Oczywiście chiński odpowiednik jest dużo tańszy. Ja swój egzemplarz kupiłem w promocji w sklepie Geekbuying.pl za 1700 zł, choć bazowa cena to blisko 2000 zł. Promocja trwa do 12 kwietnia, lub do wyczerpania puli premierowej. Bonusem jest czas dostawy: od złożenie zamówienia do pojawienia się kuriera pod drzwiami minęło raptem dwa dni! Teraz szukam robota do mycia okien, jakieś propozycje?